Jak wiadomo, podczas sejmowej debaty nad odwołaniem Bronisława Komorowskiego z funkcji marszałka sejmu, Jarosław Kaczyński oskarżył Stefana Niesiołowskiego o sypanie kolegów z Ruchu podczas esbeckich przesłuchań. Dziś dopowiedział, że opierał się na wydanej niedawno książce, gdzie esbecka sypanina Niesiołowskiego została udokumentowana. Książki nie czytałem, więc nie oceniam, na ile zarzuty są uzasadnione, niemniej medialna histeria, która zapanowała po wspomnianej wypowiedzi jest kolejnym dowodem na brak elementarnych hamulców naszych eliciarzy w dokopywaniu znienawidzonym Kaczorom.Jednym z przejawów wzmiankowanego zjawiska jest telekomentarz red. Pawła Wrońskiego zamieszczony na stronach „Wyborczej” (link - http://wyborcza.pl/10,93566,6024397,Wronski__Kaczynskiemu_brak_poczucia_... ). Wroński stwierdza tam, ni mniej ni więcej, tylko że Kaczyńskiemu „Bóg odmówił poczucia przyzwoitości”; że gdy inni siedzieli w obozach internowania, on (Kaczyński) siedział w domu u mamy i generalnie, z obowiązkowym zniesmaczeniem malującym się na wysoce moralnej fizjonomii, daje wyraz swemu oburzeniu, jak ktoś tak nędzny jak prezes PiS–u śmie porównywać się ze wspaniałością i majestatem obecnego wicemarszałka sejmu (to ostatnie to już moja złośliwa parodia, niemniej atmosfera górnolotnego speechu pana redaktora była właśnie taka).
Redaktor Wroński, uderzając w wysokie tony, nie raczy zauważyć (albo zauważa, ale nie dostrzega…), że codzienne bluzgi Niesioła bryzgające ze wszelkich możliwych przekaziorów, w których półprzytomny niczym głuszec podczas godów wicemarszałek obrzuca inwektywami swych przeciwników, mogłyby wyprowadzić z równowagi anioła, a co dopiero zwykłego śmiertelnika. Gdyby to na mnie takie indywiduum wylewało podobne rzeki pomyj, obiłbym mu gębę szpicrutą, nie kalając sobie ust polemiką. Kaczyński jest najwyraźniej bardziej spolegliwy, odgryzł się więc werbalnie, schodząc na chwilę do poziomu swojego rozmówcy. Oszalałe bluzgi Niesioła, którym z ukontentowaniem użycza swoich łamów również „Wyborcza”, datujące się od momentu, gdy prezes Pis-u odmówił mu miejsca na liście wyborczej (wcześniej w podobnym stylu Naczelny Bluzgacz III RP wyrażał się o Platformie – np. „elegancko opakowana recydywa tymińszczyzny”, „pogrobowcy stalinizmu z KOR” i o Michniku – „fanatyk nienawiści i agresji” – cytaty za „Mitologią świata bez klamek” W. Łysiaka, str. 168) od lat wulgaryzują debatę, a zawodowi podtrzymywacze mikrofonów delektują się owymi wykwitami odębiałego z nienawiści umysłu i codziennymi zaproszeniami do mediów zachęcają do eskalacji paranoidalnego słowotoku. Natomiast, kiedy wreszcie ktoś się naszemu „wrzaskunowi” odwinął w podobnym stylu – o, wówczas nie ma przebacz – wtedy nagle znajdują się odpowiednie wyrazy potępienia rozpisane na poszczególne sekcje medialnej orkiestry…
Cóż, kolejny to przykład degrengolady nadwiślańskiej żurnalistyki, której funkcjonariusze czują się w obowiązku aktywnie współkreować polityczną rzeczywistość. A tak przy okazji – skąd to, całkiem niedawno przecież, dobiegały głosy o „reżimowych dziennikarzach”? I jak w tym kontekście by się Pan teraz określił, panie Wroński?
Gadający Grzyb
pierwotna publikacja 04.12.2008 http://www.niepoprawni.pl/blog/287/wysokie-tony-redaktora-wronskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz