piątek, 19 czerwca 2009

Geje kontra homoseksualiści.


W minioną sobotę, jak co roku, odbyła się w Warszawie kolejna gej – parada, zwana, nie wiedzieć czemu „Paradą równości” (bo przecież nie o żadną równość, lecz o przywileje chodzi).

Skłoniło mnie to do kilku przemyśleń nad znaczeniem pojęć „gej” i „homoseksualista”.

Współczesna postępowa, poprawnościowa nowomowa traktuje przytoczone powyżej pojęcia jako synonimy, dążąc przy tym, by z języka publicznej debaty (z mediów przede wszystkim) wyrugować słowo „homoseksualizm”, zastępując je terminem „gej”. Z wielką szkodą dla homoseksualistów przede wszystkim.

Zaraz, zaraz zapyta ktoś – co za różnica? Czy słowa „gej” i „homoseksualista” to nie jest to samo?
Otóż nie. Oba pojęcia różnią się zasadniczo i postaram się to pokrótce wyjaśnić.

Homoseksualizm.

Homoseksualista to osoba o jednopłciowych skłonnościach seksualnych. Zaspokaja je szukając podobnych sobie i … w zasadzie na tym można by skończyć, dodając może jeszcze, że często skłonności te wynikają albo z zaburzeń o podłożu biologicznym, albo np. z doświadczeń osobistych (chociażby w wyniku homoseksualnego uwiedzenia w okresie dojrzewania). Osoby takie swe upodobania zostawiają za drzwiami sypialni i nie przenoszą ich do przestrzeni społecznej, czy zawodowej. Człowieka takiego z reguły nie spotykają życiowe przykrości. Co najwyżej, czasem usłyszy wulgarny dowcip o „pedałach”, lub jakaś zdziwiona pani zaskoczy go pytaniem typu: „czemu Pan się jeszcze nie ożenił?”.

Czyli homoseksualistę, poza wiadomymi preferencjami, cechuje akceptacja ogólnie przyjętych norm społecznych, zaś ze swej orientacji nie czyni ideologii i nie rości sobie specjalnych praw z tytułu swej seksualności. Tak postępowali chociażby Jan Lechoń, Iwaszkiewicz i inni.
Niestety, opisana wyżej postawa zdaje się zamierać.

Gejostwo.

Inaczej ma się sprawa z gejami. Geja, w przeciwieństwie do homoseksualisty, cechuje postawa silnie zideologizowana i spolityzowana. Gej, do swej seksualności dorabia ideologię, zaś długofalowym celem jest przebudowa społeczeństwa, zgodnie z zasadami ideologii tolerancjonizmu, czyli agresywnej apologii zachowań i obyczajów pozostających w sprzeczności z normami kulturowymi przyjętymi w określonym kręgu cywilizacyjnym. Co więcej, gej z racji swych zachowań seksualnych domaga się specjalnych przywilejów społecznych i prawnych, zarezerwowanych dla ostoi społecznego ładu – rodziny. Krótko mówiąc, miast samemu dostosować się do norm społecznych wymaga, by to normy przystosowały się do niego. Pod pozorem walki z nietolerancją, arogancko żąda afirmacji swego trybu życia. Jest jednym z hunwejbinów antycywilizacyjnego postępu.

Podsumowując, gejostwo jest jednym z nurtów ideologii tolerancjonizmu, którą opisałem tutaj "http://www.niepoprawni.pl/blog/287/mala-analiza-ideologii-tolerancjonizmu">

Etymologia pojęcia „gej”.

Ciekawa jest etymologia słówka „gej” (ang. „gay”). Oznacza ono wesołka – ale nie w znaczeniu dowcipnisia, lecz w znaczeniu człowieka spędzającego czas na różnych, z reguły nieprzystojnych rozrywkach. Kłaniają się tu takie staroświeckie i niemal już zarzucone w potocznej polszczyźnie słowa, jak: utracjusz, rozpustnik, swawolnik, hulaka. Właśnie taką osobą jest gej. I właśnie za to żąda poklasku. Czyli, patrząc obiektywnie, geje to jedynie szczególna podgrupa osób o homoseksualnej orientacji, prowadząca ostentacyjnie rozwiązły tryb życia, ideologizująca swe postępowanie i czyniąca z tego cnotę.
Z homoseksualistą i gejem jest jak z fredrowskimi Pawłem i Gawłem:

„…Paweł spokojny, nie wadził nikomu,
Gaweł najdziksze wyprawiał swawole”.



Rugowanie pojęcia „homoseksualizm” z debaty publicznej.

Wspomniałem na wstępie, iż z języka publicznej debaty rugowane jest pojęcie „homoseksualizm”. Sięgnąłem sobie do niezastąpionej w takich przypadkach Wikipedii, celującej w suflowaniu postępowej kryptopropagandy pod pozorem obiektywnej wiedzy. (Prócz wzruszających historii o homoseksualnych szympansach i pingwinach, napotkałem potwierdzenie swej początkowo intuicyjnej tezy). Oto znaleziony kwiatek

„Słowa gej - prawi Wikipedia - są uznawane za najbardziej neutralne określenia osób o orientacji homoseksualnej."


Jak wykazałem powyżej, jest wręcz przeciwnie.

„Inne określenie – homoseksualista (ang. homosexual) spotyka się z krytyką i bywa uznawane za obraźliwe, gdyż posiada wydźwięk kliniczny i jest szczególnie używane przez środowiska antygejowskie”.

Znowu nieprawda. Programowo niechętne homoseksualistom środowiska używają właśnie słowa „gej” (a także innych, znacznie bardziej pogardliwych).
Jedźmy dalej:

„Między innymi GLAAD (Gay & Lesbian Alliance Against Defamation), The Associated Press, New York Times oraz Washington Post zalecają ograniczenie jego stosowania. Mniej negatywny wydźwięk mają sformułowania osoba homoseksualna i osoba o orientacji homoseksualnej, które podkreślają podmiotowość osoby, o której mowa.”


Czyli, okazuje się, iż rugowanie określenia „homoseksualizm” z dyskursu publicznego to narzucona odgórnie przez organizacje gejowskie i instytucje medialne quasi - dyrektywa.

Gejowski marksizm - leninizm.


Napisałem, że zawłaszczanie dyskursu na rzecz pojęcia „gej” kosztem pojęcia „homoseksualizm” odbywa się ze szkodą dla samych homoseksualistów.
Dlaczego tak sądzę?
Otóż:

1) homoseksualiści są wmanipulowywani w gejostwo, które przedstawia się im jako rzekomo bezalternatywne rozwiązanie;

2) w efekcie, wielu dzisiejszych „gejów” jest tak naprawdę homoseksualistami zindoktrynowanymi przez różnych gejowskich guru, którzy wpajają im poczucie osaczenia i wszechogarniającej opresji.
Krótko mówiąc, gejowscy aktywiści uświadamiają homoseksualistów. Budzą w nich „świadomość klasową”, dokładnie tak samo, jak komuniści rozbudzali „świadomość klasową” wśród proletariatu. Ten sam marksistowski modus operandi. A jeżeli jakiś homoseksualista nie pozwala się obezwładnić gejowską propagandą i co gorsza daje temu publicznie wyraz, traktowany jest jak odstępca, renegat, słowem – wróg ludu. I jako taki, poddawany jest ostracyzmowi. W tej leninowsko - gejowskiej wizji świata, wszyscy nie – geje, zarówno o homo -, jaki hetero - seksualnej orientacji traktowani są jak odpowiednik „burżuazji”, czy „kułactwa”. A burżuja i kułaka należy pozbawić tożsamości poprzez odpowiednią reedukację. Pozbawić oparcia, przemodelowywując przestrzeń publiczną wokół niego. Zmusić, by pokochał „nowy wspaniały świat”.

A co , jak pokochać nie może?

Cóż, tu trzeba sięgnąć po trawestację Szpota:

„…a kto gejusia nie będzie kochał
Ten będzie w lochu jęczał i szlochał”.



Gadający Grzyb

P.S. Anegdotka historyczna: w roku 1932 wszedł w życie kodeks karny (tzw. lex Makarewicz), który znosił karalność pederastii. Julian Tuwim skomentował to fraszką:

„cieszy się podex
że nowy kodex”.

I to by było, mówiąc J.T. Stanisławskim, na tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz