sobota, 14 listopada 2009
Masturbacja w służbie Postępu.
Jak się okazuje, "pandemia" świńskiej grypy nie tyle zabija, co podsuwa świńskie pomysły.
Uwaga! Notka jest cokolwiek świńska…
Piotr Lisiewicz, który w 2005 r. wspólnie z Akcją Alternatywną „Naszość” organizował w Poznaniu Marsz Onanistów (jako odpowiedź na Paradę Równości), zapewne nawet się nie spodziewał, iż jego pomysł zostanie twórczo rozwinięty przez socjalistyczne władze hiszpańskiej prowincji Extramadura. Jak donosi portal Fronda.pl i „Rzeczpospolita”, extramadurska Rada ds. Młodzieży (CJEx) i Instytut Kobiet (IMEx), od połowy października organizują w szkołach onanistyczne warsztaty pod wymownym hasłem: „Przyjemność leży w twoich rękach”. Warsztaty te skierowane do młodzieży w przedziale wiekowym 14 – 17 lat, zaznajamiają spragnionych wiedzy małolatów z technikami pieszczot, „penetracji, masturbacji i rozkoszy, uczą wkładać prezerwatywę i zapoznają z działaniem wibratora, chińskich kulek itp.” (cyt. za „Rzepą”).
Jak rany, w życiu nie pomyślałbym, że masturbacji trzeba kogokolwiek uczyć… Ale, od moich czasów zapewne wiele się zmieniło… Spektrum zafundowanego młodzieży szkolenia, utwierdza mnie w tym przekonaniu. Oczywiście, organizatorom akcji nawet nie postała w głowach myśl, by zapytać o zdanie rodziców, czy nauczycieli. Socjaliści już tak mają, na dodatek, pani Laura Garrido (szefowa Rady ds. Młodzieży) wyznaje, że kampania napawa ją „dumą i satysfakcją”. Aż nie śmiem pytać, jakiego rodzaju jest to satysfakcja… Seksuolog pewnie potwierdziłby, że istnieją osobnicy, którym zaspokojenie przynosi jedynie deprawacja innych…
Przy okazji - okazało się, że masturbacyjną kampanię realizuje madrycki sex – shop „Przyjemność Loli”, do którego trafiła większość funduszy (14.400 Euro) i który na warsztatach promuje swoje „zabawki”. Słusznie! W dobie kryzysu, władze powinny wspierać tak istotną gałąź gospodarki.
Jak się okazuje, pandemia świńskiej grypy dotarła do Hiszpanii i najwyraźniej nie tyle zabija, co podsuwa świńskie pomysły…
Moje postulaty.
Po namyśle, zawstydziłem się nieco swą niewczesną pruderią i prowincjonalizmem. Postanowiłem zatem, ssąc kompulsywnie kciuk, pobudzić inwencję i wesprzeć organizatorów w ich dziele upostępowiania dziatek, poprzez zgłoszenie kilku uwag:
1) Onanistyczne warsztaty stanowczo należy poszerzyć o zestaw lektur poruszających to zagadnienie, kluczowe dla rozwoju psychofizycznego każdego nastolatka. Od siebie proponowałbym nieoceniony „Kompleks Portnoya” Philipa Rotha, z której to pozycji adept niełatwej sztuki masturbacji może się dowiedzieć o tak ekscytujących technikach, jak gwałcenie wydrążonego jabłka, brudnych skarpetek, czy świeżej wątróbki.
2) Warto pokusić się o wprowadzenie obowiązkowych egzaminów praktycznych, koniecznie publicznych, tak by młodsza dziatwa również mogła poszerzyć swe horyzonty, a preferujący podglądactwo – bezstresowo się zaspokoić.
3) Po dokonaniu wiadomego aktu należy komisyjnie zbadać dłonie uczniów na okoliczność pojawienia się dodatkowego owłosienia. Nie od rzeczy będzie również wizyta u okulisty.
4) Uczenie masturbacji 17-latków to, jakby tu rzec, musztarda po obiedzie. Lekcje onanizmu należy wprowadzić od początku procesu edukacji szkolnej. W dalszej perspektywie – również przedszkolnej.
5) Uczniowie nocujący w internatach powinni mieć surowy nakaz trzymania rąk pod kołdrą. Element ten winien stanowić niezbędne uzupełnienie kursów onanistycznych. Tyczy się to również tych, którzy nocują w domach. Żadni klerofaszystowscy tzw. rodzice nie będą tłumić seksualnej ekspresji dzieci i młodzieży!
6) Zestaw zabawek oferowanych przez sex – shop „Przyjemność Loli”, winien stać się nieodzownym elementem wyposażenia szkolnych szafek, tudzież tornistrów.
7) W każdej szkole należy zainstalować samokształceniowe, dźwiękoszczelne „kabiny cichej nauki”, oferujące jak najszersze spektrum filmów i czasopism o odpowiedniej tematyce. Przybytki te, w miarę możności, powinny być koedukacyjne.
8) Aż się prosi, by z instytucjonalnym wsparciem pośpieszyła Unia Europejska. W ramach popierania tak zacnych praktyk, wszyscy komisarze, jak również eurodeputowani (z przewodniczącymi na czele) powinni się oddać seansowi zbiorowego onanizmu w najlepszym czasie antenowym. Transmisja na żywo dla wszystkich telewizji publicznych – obowiązkowa.
9) Należy zadbać o właściwą obudowę frazeologiczną. Np. powiedzenie „urżnąć kapucyna” jest należycie postępowe, wpisuję się bowiem w batalię z klerykalizmem, ale niektóre inne sformułowania są stanowczo niedopuszczalne, jako nieekologiczne (np. „walić konia”) i ksenofobiczne (np. „klepać Niemca po kasku”).
Powyższa lista postulatów ma charakter otwarty. Pod tekstem można wpisywać własne wytwory chorej wyobraźni ;)
Nie wątpię, iż w myśl zasady: „wymyśl najgłupszą rzecz a ONI to zrobią”, niniejsze pomysły znajdą posłuch wśród animatorów podobnych przedsięwzięć, co przyczyni się do szczęścia, urozmaicenia i ogólnie wzmożonego brandzlowania się naszych milusińskich.
Gadający Grzyb
P.S. 1 Oczywiście, nie mam zamiaru odgrywać tu świętoszka, co to nigdy i tak dalej. Ale do tej pory żyłem w naiwnym przekonaniu, że samogwałt (o ile wiadomą czynność wolno jeszcze tak nazywać), należy do sfery głęboko intymnej i dość wstydliwej, zaś większość ludzi z tego wyrasta. Niestety, socjalistyczno - postępowi Portnoye mają etap dojrzałości najwyraźniej dopiero przed sobą…
P.S. 2 Przypomniał mi się pewien generał z czasów II wojny, który podczas kampanii w płn. Afryce przekonywał australijskich żołnierzy (wkrótce mieli trafić do Tobruku), by nie chodzili na zasyfione k…wy, gdyż ich najlepszym przyjacielem jest własna ręka. Ot - prekursor ;)
www.rp.pl/artykul/391846__Przyjemnosc_jest_w_twoich_rekach__.html
www.fronda.pl/news/czytaj/hiszpania_socjalisci_wyedukuja_mlodziez_w_masturbacji
pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz