piątek, 19 lutego 2010
Gaz łupkowy – nowa nadzieja.
W kwestiach bezpieczeństwa energetycznego rachunek ekonomiczny ma znaczenie drugorzędne.
No, no… co to się porobiło… Myślałem, że o polskich złożach gazu łupkowego będzie w mediach panowała głucha cisza, niczym przez większą część naszych „negocjacji” z Gazpromem (przypomnę, negocjacje trwały od lutego 2009, zaś nasze przekaźniki i opozycja obudziły się dopiero w listopadzie 2009, gdy większość kluczowych kwestii była już przyklepana po myśli Gazpromu), a tu taka miła niespodzianka… Po wrzuceniu w wyszukiwarkę hasła „gaz łupkowy”, odnośniki wyskakują aż miło. Zatem ja, na użytek tych czytelników, którzy jeszcze przypadkiem o temacie nie słyszeli, zreferuję tylko pokrótce, w czym rzecz:
1) Łupki to rodzaj skał metamorficznych lub osadowych. Te drugie (łupki osadowe) w odpowiednich warunkach mogą tworzyć uszczelnienia zawierające ropę lub gaz. Nas interesują te z gazem, zwane łupkami gazonośnymi (łupkami czarnymi). Pozyskiwany z nich gaz nazywamy gazem łupkowym (shale gas). Jest to rodzaj „gazu niekonwencjonalnego” (w przeciwieństwie do gazu wydobywanego „tradycyjnymi” metodami).
2) Instytut Wood Mackenzie zajmujący się od 30 lat rozpoznaniem i doradztwem dla branży energetycznej i wydobywczej szacuje nasze złoża na 1,4 bln m3.
3) Oznacza to, że przy obecnym zużyciu ok. 14 mld m3 rocznie, gazu z samych tylko łupków starczyło by nam na następne 100 lat. Gdy doliczymy inne źródła pozyskiwania, takie jak wydobycie własne gazu „konwencjonalnego” i import tegoż z różnych kierunków (Rosja, Katar) – na o wiele dłużej.
4) Biorąc pod uwagę powyższe – przed Polską rysuje się niepowtarzalna szansa, byśmy stali się w stosunkowo nieodległej przyszłości poważnym eksporterem gazu.
5) W tej chwili wydobywanie gazu łupkowego na skalę przemysłową odbywa się tylko w USA i to Amerykanie są liderami odpowiednich technologii. Obecnie gaz łupkowy pokrywa zapotrzebowanie Stanów Zjednoczonych w 11% a planowane jest osiągnięcie pułapu 24% w 2015r.
6) Dzięki łupkom, USA wyprzedziło ostatnio w wydobyciu Rosję, a pozyskanie gazu z tego źródła wciąż rośnie. Stany z niedawnego importera, stają się eksporterem.
7) Jako że PGNiG nie dysponuje ponoć ani funduszami, ani odpowiednimi technologiami, koncesje poszukiwawcze (około 30) Ministerstwo Środowiska (konkretnie - Departament Geologii i Koncesji Geologicznej) rozdzieliło między podmioty zagraniczne (przede wszystkim amerykańskie). Otrzymały je takie firmy, jak: Chevron, Exxon Mobil, Marathon Oil Corp, ConocoPhillips, Aurelian, San Carlo, 3 Legs, BNK, LNG Energy.
8) Pierwsze odwierty rozpoczną się na wiosnę ("Lane Resources"– spółka zależna "3 Legs" + "ConocoPhilips" i BNK Petroleum.) Wyniki mamy poznać jesienią. Wg. wiceministra środowiska Henryka Jezierskiego (zarazem główny geolog kraju) wydobycie przemysłowe mogłoby ruszyć za 8 – 10 lat.
9) Pozyskanie gazu łupkowego jest droższe niż w przypadku tradycyjnych form wydobycia. W USA waha się w przedziale 80 – 130 USD za 1000 m3. Pytanie, jak te koszta kształtowałyby się w Polsce, szczególnie w odniesieniu do kosztów importu z Rosji.
10) Mimo kosztów, inwestycje w pozyskiwanie gazu łupkowego wciąż rosną i można śmiało rzec, że wkrótce w sposobach pozyskiwania gazu czeka świat „łupkowa rewolucja”, która ostatecznie zdetronizuje dotychczasowego hegemona, czyli Rosję. Przyznaje to sam Gazprom (gazownictwo.wnp.pl/gazprom-gaz-lupkowy-moze-zmienic-swiatowy-rynek-gazowy,100123_1_0_0.html )
Sabotaż jamalski.
W kontekście przytoczonych powyżej danych i prognoz, podpisanie przez Polskę umowy z Gazpromem w takim a nie innym kształcie, zakrawa wręcz na zdradę stanu.
Wiem, że to ciężkie oskarżenie, ale spójrzmy:
- Ministerstwo Gospodarki musiało dysponować danymi dotyczącymi naszych złóż, zainteresowania potencjalnych inwestorów, zmian zachodzących w światowych tendencjach sposobu wydobycia.
- Dlaczego zatem podpisaliśmy skrajnie niekorzystną umowę z Gazpromem, przedłużającą obowiązywanie tzw. kontraktu jamalskiego do 2037 roku?
- Dlaczego, mając na horyzoncie budowę gazoportu (2014r) i możliwość pozyskiwania gigantycznych ilości gazu łupkowego (lata 2018 - 2020), uzależniliśmy się od rosyjskich dostaw (ponad 10 mld m3 rocznie)?
- Dlaczego oddaliśmy Rosji kontrolę nad naszym odcinkiem gazociągu tranzytowego?
- Dlaczego podczas niemal rocznych negocjacji zachowywaliśmy się niczym przyparci do muru, jakbyśmy nie mieli żadnego pola manewru?
Toż to czysty sabotaż i dywersja. Uskutecznione, odnoszę wrażenie, z pełną premedytacją. Podziękujmy za to Waldemarowi Pawlakowi i Donaldowi Tuskowi (co do tego drugiego - nie jestem pewien, czy w ogóle orientuje się co "wynegocjowaliśmy").
Ekonomia i polityka.
Należałoby na koniec wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Przedstawiciele „partii Gazpromu” w Polsce uwielbiają podnosić argument ekonomiczny: że gaz, czy to z Norwegii, czy skroplony z Kataru, czy własny gaz łupkowy są droższe, zatem po co nam się porywać na takie ekstrawagancje (pamiętacie, co mówił Leszek Miller „uwalając”, z przeproszeniem, umowę na gaz z Norwegii?). Argumentom tym ulega sporo zdroworozsądkowych, wydawałoby się, osób.
To fałszywe postawienie sprawy. W kwestiach bezpieczeństwa energetycznego (i każdego innego) rachunek ekonomiczny ma znaczenie drugorzędne. Pierwsze skrzypce gra natomiast polityka. Tak, właśnie – bezpieczeństwo energetyczne to przede wszystkim sprawa polityczna o fundamentalnym, strategicznym znaczeniu dla kraju.
To dlatego Rosja z Niemcami puszczają rurę morzem, choć lądem byłoby taniej – bo taki jest interes polityczny obu państw, niezainteresowanych wzrostem znaczenia Europy Środkowo – Wschodniej, jako obszaru tranzytowego.
To dlatego nasz poprzedni rząd zainicjował projekt gazoportu – bo zwiększy on nasze bezpieczeństwo względem Rosji, mimo, że gaz LNG jest droższy.
Dlatego też należy od tej pory uważnie przyglądać się, wszelkim działaniom i zaniechaniem naszych obecnych i przyszłych „wybrańców” w kwestii polskich złóż gazu niekonwencjonalnego. I odnotowywać, kto będzie podnosił „argument”, że skoro mamy zagwarantowany tańszy gaz z Rosji, to po co nam jakieś tam „łupki”.
Gadający Grzyb
pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl
Inne moje teksty gazowe:
www.niepoprawni.pl/blog/287/czy-dokarmimy-rosje
niepoprawni.pl/blog/287/dokarmimy-rosje
niepoprawni.pl/blog/287/gazowy-cpun
www.niepoprawni.pl/blog/287/biadolenie-nad-rozlanym-mlekiem
www.niepoprawni.pl/blo
"W kwestiach bezpieczeństwa energetycznego (i każdego innego) rachunek ekonomiczny ma znaczenie drugorzędne. "
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z tym. Polityka energetyczna powinna prowadzić do szukania optimum pomiędzy zapewnieniem bezpieczeństwa dostaw a akceptowalnymi przez odbiorców cenami. Cóż ludziom z gazu, na zakup którego nie będą mogli sobie pozwolic?
Surowiec powinien być jak najtańszy i z tego politycy zostają rozliczeni podczas wyborów.
Autor głupio wyciąga wnioski. Skoro można kupić tani gaz to kupmy go. A złoża z łupków zostawmy na później. Przecież nikt ich nam nie zabierze Amerykanie rozwijają technologię wydobycia która z czasem byćmoże spowoduje że wydobycie naszych łupków okaże się tańsze.
OdpowiedzUsuń