piątek, 8 października 2010
Podmiotowość i normalizacja.
Regres podmiotowości Polski w relacjach z Rosją następuje na wszystkich płaszczyznach – zarówno symbolicznej, jak i polityczno – ekonomicznej.
I. Pomnik jako symbol deficytu podmiotowości narodowej.
Przez głównonurtowe mediodajnie rzecz przemknęła raczej bez echa (ot, jakieś notki w rubrykach lokalnych) i chyba nawet wiem dlaczego: ta niby drobna sprawa pokazuje jak w soczewce mentalne zwasalizowanie tzw „klasy rządzącej”, która w amoku „pojednania” z ludobójczym, putinowskim neoimperializmem zatraciła resztki godności, zdrowego rozsądku i nade wszystko – poczucia narodowej podmiotowości.
1) Błagalny „adres” do Moskali.
Piszę, rzecz jasna, o błagalnym „adresie” wystosowanym do Rosji przez władze Warszawy za pośrednictwem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, by Rosjanie łaskawie zgodzili się na przesunięcie (gdzieżby tam likwidację!) praskiego pomnika Polsko - Radzieckiego Braterstwa Broni, zwanego potocznie pomnikiem „czterech śpiących” (w wersji rozbudowanej – „czterech śpiących, trzech walczących”). Pomnik ów stoi bowiem na drodze planowanej II linii metra. Wedle Ratusza, do prośby o zgodę obliguje nas umowa z 1996 roku. Szkopuł w tym, iż w rzeczonej umowie wspomina się jedynie o cmentarzach i miejscach pochówku.
Zatem, za sprawą wasalnej nadgorliwości HG-W i jej ekipy, mamy zagadkę: czy Rosja zgodzi się na przeniesienie pomnika, czy też Warszawa będzie musiała zmienić plany II linii metra? Rosjanie mogą zacierać ręce - teraz wszystko zależy od nich! Jeśli z jakichś względów będzie im zależało na podgrzaniu atmosfery, zaczną mnożyć trudności – a to miejsce zaproponowane przez stronę polską okaże się nie dość godne (choć mówi się o lokalizacji przy pobliskiej cerkwi św. Marii Magdaleny), to znów miejsce OK, tylko procedury udzielenia zgody gdzieś, zgodnie z rosyjską urzędniczą praktyką, się „zabuksują”... Nadmienię, że wniosek został skierowany ponoć kilka miesięcy temu a łaskawej odpowiedzi jak nie było, tak nie ma.
2) Podmiotowość w przestrzeni publicznej.
W kontekście ponurej hecy z pomnikiem przychodzi mi na myśl Gruzja, która pozostając w o wiele trudniejszej pod każdym względem sytuacji, zdecydowała się w czerwcu tego roku rozwalić pomniki Stalina w Gori (rodzinne miasto „Koby”) i w Tkibuli, nie zważając na ryki wydobywające się z kremlowskich gardzieli. Cóż, Rosja jest nader czuła na punkcie likwidacji posowieckich, imperialnych pamiątek, tyle że Gruzini okazali się na rosyjskie złorzeczenia mało wrażliwi. Oto narodowa podmiotowość w działaniu.
Podmiotowość narodową okazali również Polacy burząc po odzyskaniu niepodległości sobór Aleksandra Newskiego na Placu Saskim. Zdawali sobie doskonale sprawę, że: primo – rzeczony sobór miał nie tyle służyć zaspokajaniu duchowych potrzeb prawosławnych mieszkańców stolicy, ile uwidaczniać rosyjską, carsko-cerkiewną polityczną dominację; secundo – symbolika przestrzeni publicznej jest istotnym czynnikiem współkształtującym świadomość. Tak, podmiotowości naszym przodkom nie brakowało...
Natomiast dziś symbol sowieckiego poddaństwa, wzniesiony - jak na urągowisko - na przedwojennym jeszcze postumencie, gdzie stanąć miał pomnik ks. Ignacego Skorupki, bohatera Bitwy Warszawskiej 1920 roku... Ooo - to cenne „świadectwo historii” okazuje się nie do ruszenia. „Ubeliski” wciąż rozsiane tu i ówdzie po Polsce – również. Usunięto za to krzyż spod Pałacu Prezydenckiego (Namiestnikowskiego?), a kwestię upamiętnienia ofiar Katastrofy Smoleńskiej „załatwiono” opinią pani konserwator Nekandy-Trepki. Co nam to mówi o stanie naszej obecnej podmiotowości?
II. „Ostateczna normalizacja”.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że zachowanie warszawskich władz z „bufetową” HG-W na czele, wpisuje się w życzenie Siergieja Ławrowa „aby stosunki polsko-rosyjskie doszły do ostatecznej normalizacji”.
1) Sopockie początki.
Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej zwerbalizował w ten sposób proces zapoczątkowany, moim zdaniem, podczas pamiętnej przechadzki premierów Tuska i Putina po sopockim molo 1.IX.2009 roku, przy okazji obchodów 70. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. To wtedy Władimir Putin na konferencji prasowej ogłosił swe oczekiwania (tzn – ich jawną część dotyczącą „jamalu”), które od tamtej pory nieubłaganie wcielane są w życie. To również przy okazji tamtych obchodów ś.p. Prezydent Lech Kaczyński wygłosił przemówienie w którego trakcie Putin wzniósł oczy ku niebu, Angela Merkel wbiła spojrzenie w ziemię, zaś Tusk sprawiał wrażenie chłopca, który nie wie, gdzie się podziać.
Cóż, widzicie sami, że z takim niereformowalnym Kaczorem „normalizacji” zrobić się nie dawało...
2) Idylla „normalizacji”.
...nie to co teraz, chciało by się powiedzieć. W ramach postępującej „normalizacji” spotkanie ministra spraw zagranicznych, Sikorskiego Radosława, z polskimi ambasadorami odbyło się w asyście wspomnianego Siergieja Ławrowa. W ramach „normalizacji” na życzenie rosyjskiego ambasadora dokonano zatrzymania premiera czeczeńskiego rządu na uchodźstwie Ahmeda Zakajewa, zaś polskie MSZ zniechęcało jak mogło parlamentarzystów do wzięcia udziału w Kongresie Narodu Czeczeńskiego w Pułtusku. Do czegoś takiego nie posuwały się nawet najbardziej lewicowe brytyjskie rządy w najczarniejszych czasach polityki „odprężenia”. Polski rząd emigracyjny w Londynie mógł spać spokojnie, bez obaw o aresztowanie na byle tupnięcie sowieckiego kamasza. Pomimo, że w Warszawie rezydowali moskiewscy nominaci, podobnie jak obecnie w Groznym.
No i nie zapominajmy o perle w „normalizacyjnej” koronie – renegocjacji „kontraktu jamalskiego”, która dopiero po interwencji UE (rząd Tuska - Pawlaka bronił się przed tą ingerencją rękami i nogami) ma szansę przybrać znośniejszą dla nas formę. Znośniejszą, czyli, powiedzmy, zamiast surowcowej okupacji – gazowe dominium. Meritum – uzależnienie od rosyjskiego gazu - pozostanie bez zmian.
Czy muszę dodawać, że akcja palenia zniczy na sowieckich grobach 9 maja, rezygnacja z jakichkolwiek regionalnych aspiracji i pomnik ku czci „bojców” Trockiego pod Ossowem, przyozdobiony, ku schlebieniu obecnym kremlowładcom, prawosławnym krzyżem, to również wyraz „normalizacji”?
***
Zwróćmy uwagę – regres podmiotowości Polski w relacjach z Rosją następuje na wszystkich płaszczyznach – zarówno symbolicznej, jak i polityczno – ekonomicznej. Ale to jeszcze nie koniec. Wszak, zgodnie ze stanowiskiem Jego Wieliczestwa, płk Władimira Putina, którego ustami na wzmiankowanym wyżej spotkaniu z ambasadorami był Siergiej Wiktorowicz Ławrow, stosunki polsko-rosyjskie do ostatecznej normalizacji mają dopiero dojść... Zatem, zapnijmy pasy i trzymajmy się. Niejedno jeszcze przed nami.
Gadający Grzyb
pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz