sobota, 29 maja 2010
Hodowla agentury wpływu.
Uniwersytet Warszawski – kolejny przyczółek „partii Gazpromu” w Polsce?
I. Senator Nowosilcow w „Polsze”.
Przez większość mediodajni informacja przeszła bez echa. Sam bym przeoczył, gdyby nie to, że klikając po portalach natrafiłem w „Rzepie” na komunikat, zapowiadający studencki protest przeciw podpisaniu umowy stypendialnej między Uniwersytetem Warszawskim a Gazpromem.
Czym prędzej pośpieszyłem na stronę UW w poszukiwaniu oficjalnego stanowiska władz „ucziliszcza” powołanego w 1816 roku przez Cesarza i Samodzierżawcę Wszechrosyjskiego, a przy okazji - Króla Polski, Aleksandra I. Czyżby szacowne magnificencje powróciły do źródeł? I to nie do tych z czasów Szkoły Prawa i Szkoły Lekarskiej, utworzonych w Księstwie Warszawskim, lecz tych z post – „kongresowiedeńskich” lat Królestwa Polskiego?
Nuu, oto, co ujrzały moje piękne oczy:
a) Uniwersytet Warszawski podpisał „trójstronne porozumienie”.
b) Porozumienie dotyczy pięcioletniego programu stypendialnego dla doktorantów i zostało zawarte „pomiędzy UW a spółkami Gazprom Export i EuRoPol GAZ”.
c) Program stypendialny będzie obejmował „doktorantów z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy prowadzą badania dotyczące stosunków polsko-rosyjskich: gospodarczych, politycznych czy kulturalnych”.
d) Na dzień dobry stypendystów będzie osiemnastu, zaś łączna suma ich obrazowania wyniesie 100.000 Euro.
***
Kulturalne ozdobniki z podpunktu c) chyba możemy sobie darować. Póki co, spragnionych wiedzy doktorantów będzie osiemnastu. Za skromne sto tysięcy Euro. Wot, tak na początek. Wybrańcy po uzyskaniu doktoratów, dokooptują zapewne akolitów. Maszynka nabierze rozpędu. Rozkręci się jak ta lala.
Ach, zapomniałbym - „ucziliszcze” odwiedziła przy tej okazji nie byle jaka persona – sam Senator Nowosilc…, to jest, chciałem rzec, wice – szef Gazpromu, Aleksander Miedwiediew. Przypomnę, że Gazprom posiada 48% udziałów w EuRoPolGazie, zaś Aleksander Miedwiediew jest przewodniczącym Rady Nadzorczej wzmiankowanego interesu, kontrolującego biegnący przez Polskę odcinek tzw. „gazociągu jamalskiego”.
II. „Bezstronni fachowcy” od przekonywania.
W taki oto sposób hoduje się „bezstronnych fachowców”, którzy następnie stają się dyżurnymi „twarzami”, występującymi we wszystkich możliwych i niemożliwych mediodajniach. Będą, jako „niezależni eksperci”, rzecz jasna, urabiać opinię publiczną i rozładowywać społecznie napięcie, gdy jakiś oszołom zacznie zbyt głośno krzyczeć o braku dywersyfikacji dostaw gazu i uzależnieniu Polski od rosyjskiej rury. Będą przekonywać o rozlicznych profitach płynących z „konstruktywnej” współpracy między Polską a Rosją i Gazpromem.
Zapewne część z nich – wszak są młodzi, obiecujący itd. dołączy (z dyskretny poparciem mocodawców) do gabinetów politycznych naszych Wielce Ważnych Person, by uważnie baczyć na odpowiednią „owocność” polsko – gazpromowskiej ścisłej współpracy, i aby owa ścisła współpraca, spasi Hospodi! , nie uległa rozluźnieniu.
Kwestię agenturalnego werbunku przyszłych stypendystów należy przyjąć za pewnik. Gazprom nie jest normalną firmą, nawet jak na specyficzne standardy surowcowej branży. Gazprom jest jednym z podstawowych narzędzi realizacji neoimperialnej polityki Rosji. Tak, tejże Rosji, z którą się ostatnio „jednamy”, a która konsekwentnie przywiązuje do siebie Europę za pomocą gazowej smyczy, ze szczególnym uwzględnieniem państw byłego ZSRR i szerzej – RWPG.
Władze Uniwersytetu Warszawskiego powinny o tym wiedzieć. Albo, przynajmniej, zapytać się kogoś w miarę przytomnego, przed podpisaniem stypendialnego dealu.
III. Gazprom czuwa…nad „mądrością etapu”.
Trudno nie interpretować edukacyjno – agenturalnej inicjatywy Gazpromu inaczej, niż w kategoriach kolejnego etapu podporządkowywania sobie polskiej polityki energetyczno – surowcowej. Po sukcesie, nazwijmy to: „polit – biznesowym” (aneks do tzw. „kontraktu jamalskiego” przedłużający dostawy do 2037 roku plus podporządkowanie Rosji EuRoPolGazu) należy ukształtować rzeczników „porozumienia”. Mieć własnych, miejscowych „fachowców” w Priwislańskim Kraju – bezcenne. Wystarczająco giętcy „stypendyści” z pewnością zrozumieją „mądrość etapu”. A że są młodzi, to nikt nie wytknie im konszachtów z komuną.
Ptaszęta ćwierkają, iż Gazprom przymierza się do wypchnięcia z Polski amerykańskich firm zainteresowanych naszymi złożami gazu łupkowego. Zajmie ich miejsce, a że nie dysponuje odpowiednimi technologiami, miast wydobywać, położy na nich swą niedźwiedzią łapę i dalej będzie nam pchał swój – nieswój gaz. Bądź to z Syberii, bądź z „odzyskanych” republik centralno - azjatyckich.
Na zakończenie wątku, uwaga pod adresem władz UW. Czy jedna z kluczowych placówek uniwersyteckich, mimo chronicznego niedoinwestowania, naprawdę musi korzystać ze stypendiów ufundowanych przez firmę będącą prawą ręką i podporą ludobójczego reżimu Putina? Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, iż na całym świecie najróżniejsze firmy mają swoje programy stypendialne i podejmują współpracę – na ogół ku obopólnej korzyści – z instytucjami naukowo – badawczymi. Tylko, jak wspomniałem nieco wyżej, a tu powtórzę wielkimi literami: GAZPROM TO NIE JEST NORMALNA FIRMA.
Dotarło do Magnificencji, czy nie dotarło?
IV. Podsumowanie.
Oj, nie próżnuje ten Gazprom, nie próżnuje… Nie zasypia gruszek w popiele.
Stawiam mój grzybi kapelusz przeciw bananom, że stypendystów Gazpromu czekają świetne kariery. O ile będą lojalni wobec dobroczyńcy.
Przytoczę po raz kolejny główną tezę niniejszej notki - tak hoduje się agenturę wpływu. W niedalekiej przyszłości, widząc młodego, przebojowego doktora z ambicjami, wypowiadającego się w teleokienku i optującego twardo za niebywałymi korzyściami płynącymi z „konstruktywnej” współpracy z Rosją w ogóle, a z Gazpromem w szczególności, warto będzie sprawdzić, czy aby nie był beneficjentem opisywanego tu stypendium.
Tuszę, iż listę przyszłych stypendystów z Gazpromowej łaski Uniwersytet Warszawski zamieści na swojej stronie internetowej.
W końcu – czegóż tu się wstydzić?
Nieprawdaż?
Gadający Grzyb
P.S. O moim grzebaniu w gazie...
Pierwotna publikacja: www.niepoprani.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz