piątek, 27 sierpnia 2010
Armia duchów.
Co powiedzieliby polegli żołnierze widząc obecną zapaść zapaść naszej armii?
I. Generał odchodzi? Żaden news...
Żaden to „news”, że kolejny dowódca składa wymówienie i odchodzi z armii, jak zrobił to niedawno gen. Wiesław Michnowicz odpowiedzialny za szkolenie, którego de facto w naszych siłach zbrojnych od dłuższego czasu nie ma i być nie może, albowiem rząd pod światłym przywództwem Donalda Tuska i MON pod równie światłym przywództwem Bogdana Klicha tak uporczywie szukał oszczędności na wykarmienie hordy urzędników (40 tys nowych etatów w latach 2008 – 2009, roczny koszt każdego z nich to ok. 50 tys zł), że na wyszkolenie żołnierzy grosiwa już nie starczyło. Drobniaki, które rzucono Siłom Zbrojnym RP są o 2 mld zł poniżej ustawowego limitu 1,95% PKB, a i to jest marnotrawione, co stwierdziła kontrola NIK-u.
Rząd, z premierem Donaldem Tuskiem na czele, złamał zatem prawo (hop, hop! Trybunale Stanu!) nie przyznając armii ustawowej kwoty. Raportem Najwyższej Izby Kontroli przejął się zaś na tyle, że planowana jest ... nowelizacja ustawy która ma znieść dotychczasowy pułap wydatków.
Co na to Armia Duchów? Armia tych, którzy polegli ku chwale Ojczyzny?
II. Wodzowie bez „indian”.
Jako rzekłem na wstępie, kolejne odejście dowódcy nie jest żadnym „newsem”, albowiem podobnych odejść było ostatnimi czasy sporo – gen. Waldemar Skrzypczak (b. dowódca Wojsk Lądowych), gen. Mieczysław Stachowiak (zastępca szefa Sztabu Generalnego), gen. Krzysztof Załęski (p.o. szefa Sił Powietrznych) czy płk Dariusz Zawadka, (dowódca GROM). Prosty mechanizm – dowódca zdający sobie sprawę z tego, że za pomocą mizernych środków które ma do dyspozycji nie jest w stanie wypełnić obowiązków z których będzie rozliczany - odchodzi.
Należy zdać sobie sprawę z tego, że wszyscy wymienieni to zaledwie wierzchołek lodowej góry. Prasa nie odnotowuje wszak rezygnacji oficerów niższego szczebla, czy personelu z oficerskimi stopniami, ale o niskim finansowym „zaszeregowaniu”, który odchodzi za chlebem do cywila. Jakiś czas temu gazety zająknęły się, że naszej misji w Afganistanie brakuje lekarzy wojskowych i w związku z tym „pożyczyliśmy” od bratniej Ukrainy wijskowich likariw, którzy obsługują nasz afgański lazaret. Polscy lekarze woleli „cywil” i nawet im się nie dziwię.
Poza tym - podawałem już tę haniebną statystykę w kilku notkach, ale powtórzę i będę powtarzał: na jednego dowodzącego od podoficera do generała przypada 1,9 szeregowca.
Ciekawym, co na to Armia Duchów? Armia tych, którzy polegli ku chwale Ojczyzny?
III. Nic nam nie zagraża.
Rządowi to nie przeszkadza. „Dziś nikt nam nie zagraża” - tak wygląda obecna doktryna wojenna III RP, do złudzenia przypominająca tę z przedrozbiorowego schyłku naszej państwowości. Co więcej, Polsce nic nie będzie zagrażało w przyszłości! Traktuje o tym wszak oficjalny dokument proudly wywieszony na stronach MON pod nazwą („Wizja Sił Zbrojnych RP 2030” ) nad którym miałem okazję sado-masochistycznie poznęcać się jakiś czas temu. Sadystycznie – bo do pasji doprowadzał mnie urzędowy optymizm i bajki o sprawności i mobilności naszej armii w 2030 roku co do wykonywania misji zagranicznych z jednoczesnym lekceważeniem przyszłych zadań obronnych na własnym terytorium. Masochistycznie – gdyż im dłużej czytałem ten produkt naszej „myśli strategicznej”, tym głębiej odczuwałem jej nicość, a nie było to przyjemne uczucie.
Czytelnictwo tamtych notek było nader umiarkowane, ale – znów się nie dziwię. To w sumie trudne do strawienia. Typowa „pijarowska ściema”. Bombastyczne zapowiedzi, co to my nie będziemy, jaką to wielce mobilną siłę i moc będziemy prezentowali w 2030 roku... Wszystko ubrane w biurokratyczno - fachowy żargon, tak by potencjalnemu czytelnikowi odechciało się zgłębiania dokumentu już po pierwszym akapicie. By nie uświadomił sobie przypadkiem, że Polskie Państwo – Rzeczpospolita jest bezbronna wobec obcych potencji.
I znów - co na to Armia Duchów? Armia tych, którzy polegli ku chwale Ojczyzny?
IV. Nie odpuszczę.
„Nic to”, jak mawiał Jerzy Michał Wołodyjowski. Jest jeszcze jeden ciekawy dokumencik na waszych stronach, panowie z MON: „Strategia obronności Rzeczypospolitej Polskiej”. Przyjdzie i nim się zająć. Przebrnąć przez wojskowo – biurokratyczny bełkot, przez ten nadęty wolapik od którego wypadają oczy i zrobić z nim to samo, co z „Wizją Sił Zbrojnych RP 2030”.
Domaga się tego Armia Duchów. Armia tych, którzy polegli. Tych, którzy z góry skazani byli na klęskę tylko dlatego, że Polska w kluczowych momentach swej historii nie była gotowa do wojny.
Albowiem historia dla nas wcale się nie skończyła – przeciwnie, znów nabiera rozpędu i to akurat w chwili, gdy zarówno rządzący, elity, jak i sam naród pogrążają się w ogłupiającym błogostanie.
Gadający Grzyb
Inne moje notki o zbliżonej tematyce:
niepoprawni.pl/blog/287/futurologia-wedlug-mon
niepoprawni.pl/blog/287/futurologia-wedlug-mon-czesc-druga%E2%80%A6
niepoprawni.pl/blog/287/orgia-chciejstwa%E2%80%A6
niepoprawni.pl/blog/287/rejterada-z-afganistanu
niepoprawni.pl/blog/287/polski-blogostan%E2%80%A6
pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl
Znakomity tekst!
OdpowiedzUsuńTo się nigdzie nie agreguje?
Pzdrwm
Notki zamieszczam na Niepoprawnych, Salonie24, ponadto czytam w radiopl.pl i są agregowane są nieznudzeni.pl
OdpowiedzUsuńTen blog, to w zasadzie takie moje sieciowe archiwum na wszelki wypadek ;)
pozdr.
G.G.