środa, 30 maja 2012

Terapia Czterech Kroków

Wy na bojkocie możecie tylko zyskać, oni – tylko stracić. Jeszcze tego nie pojęliście, Panie i Panowie? To naprawdę proste.

I. Potrzeba konsekwencji

Jako że przy różnych okazjach nawołuję do bojkotu reżimowych mediodajni, które nie tyle są „zaprzyjaźnione” jak onegdaj raczył wyartykułować pan Andrzej Wajda, ile stanowią wprost część obozu władzy, czy też może raczej – obozu beneficjentów i utrwalaczy III RP, którego są ekspozyturą pospołu z obecną Dyktaturą Matołów - to muszę odnotować i pochwalić ogłoszony niedawno przez PiS bojkot Stefana Niesiołowskiego i Janusza Palikota. Czynię to wszakże z jednym, podstawowym zastrzeżeniem: bojkot ów będzie miał sens tylko pod warunkiem zachowania konsekwencji. Jeśli za jakiś czas PiS-owi „wychłódnie”, bo np. będą się zbliżały wybory i górę weźmie ułuda gonienia za sondażowymi słupkami, to całą tę zabawę będzie można sobie wsadzić w buty.

Przypomnę (po raz kolejny zresztą), że tak właśnie było przy okazji dwóch poprzednich bojkotów: TVN-u od lipca 2008 do stycznia 2009, oraz Radia Zet od marca do sierpnia 2011. W obu przypadkach nie odbiło się to w żaden sposób na sondażowych widełkach w granicach których PiS zazwyczaj oscyluje, co dowiodło dwóch rzeczy: po pierwsze, że bywanie w mediodajniach nie jest temu ugrupowaniu do niczego potrzebne, po drugie zaś, że to mediodajnie potrzebują PiS-u do urządzania seansów nienawiści i eskalowania negatywnych emocji wśród politycznego targetu, który obsługują.

Niestety, obu bojkotów zaniechano pod presją zbliżających się wyborów, w których zresztą Prawo i Sprawiedliwość otrzymało „swoją” pulę głosów i nic ponadto. Zatem bilans był zerowy? Otóż nie – był ujemny. Powrót polityków głównej siły opozycyjnej na wraże anteny przyniósł bowiem moim zdaniem kilka określonych szkód. Stworzył wśród części wyborców wrażenie, iż PiS jest partią koniunkturalistów, a same bojkoty były pustymi gestami, które zarzucono wraz ze zbliżaniem się gorącego okresu przedwyborczego. Ponadto, dało to mediodajniom asumpt do triumfalizmu, na zasadzie „jesteśmy im niezbędni, nawet gdy strzelają fochy, to gdy przychodzi co do czego – wracają”. No i wreszcie – pozwoliło dalej odgrywać żenujący spektakl pod nazwą „pluralizm opinii w mediach III RP”. Politycy PiS wracając przed mikrofony i kamery sekujących ich mediów, uwiarygodnili je po prostu.

Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej i ostracyzm zafundowany Niesiołowi oraz Palikotowi stanie się czymś trwałym i oczywistym jak oddychanie. Są ludzie z którymi się nie rozmawia i którym nie podaje się ręki, gdyż zadawanie się z nimi automatycznie deprecjonuje – ot i wszystko. Wycofanie się byłoby kompromitacją.

II. Terapia Czterech Kroków

Zerknijmy teraz na pełny tekst oświadczenia Komitetu Politycznego PiS:

Komunikat

Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości podjął uchwałę, która zakłada, że politycy oraz przedstawiciele PiS nie będą uczestniczyć w programach radiowych i telewizyjnych, do których zaproszeni zostali Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski.

Ostatnie wydarzenia w Sejmie, kiedy Stefan Niesiołowski w bulwersujący i arogancki sposób potraktował dziennikarkę Ewę Stankiewicz a także Posłanki Prawa i Sprawiedliwości oraz wcześniejsze, wielokrotne łamanie przez obu wspomnianych polityków nie tylko standardów wystąpień publicznych, ale również zasad zwykłej przyzwoitości. Niestety przedstawiciele partii rządzącej nie piętnując stanowczo powyższych zachowań wyrażają przyzwolenie na psucie debaty publicznej w Polsce. Najwyższy czas aby takim postawom powiedzieć: Nie!

Zachowanie obu polityków jest niedopuszczalne, a polemika z nimi jest jedynie uwiarygodnianiem ich postawy, która nie powinna być tolerowana w debacie publicznej. (wytłuszczenie moje - GG)

Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości

Otóż, drodzy Państwo, to co zacytowałem powyżej jest jedynie pierwszym krokiem we właściwym kierunku, tak zwanym „dobrym początkiem”. Cytując komunikat, specjalnie podkreśliłem fragment o uwiarygadnianiu postawy Niesiołowskiego i Palikota przez wchodzenie z nimi w polemiki. Na takiej samej zasadzie bowiem uwiarygadnia się swą obecnością mediodajnie w których ci politycy goszczą.

Krokiem kolejnym, logicznie wynikającym z poprzedniego, powinna być odmowa udzielania jakichkolwiek komentarzy odnoszących się do wymienionych postaci. Funkcjonariusze mediów powinni słyszeć twarde NIE każdorazowo, gdy będą zadawać pytania dotyczące panów N. czy P. Pytania te bowiem zadają z jedną i wciąż tą samą intencją: eskalowania awantury, którą będą następnie eksploatować przez resztę dnia na antenie: Niesioł powiedział to, na co Hofman odpowiedział tamto... i tak aż do wieczora, kiedy to odpowiednio dobrani publicyści/propagandyści zgodnie podsumują, że wprawdzie Niesioł wyjęzyczył się barwnie i ostro, ale wiadomo, że z tą pisowską agresją nie można inaczej... Tak leci ten oklepany do bólu schemat, na który pisowscy politycy wciąż łapią się jak dzieci.

Następne posunięcie, to bojkot dziennikarzy zapraszających do swych programów Niesiołowskiego i Palikota. Podam przykład (z „GW”, ale trudno) – otóż, Monika Olejnik, w okresie od listopada 2011 do maja 2012, najczęściej zapraszała do „Kropki nad i” właśnie tych dwóch panów – osiem razy Palikota i siedem razy Niesiołowskiego. Jest sens uwiarygadniać „Stokrotkę” siadając w fotelu, który wczoraj wygrzewało swym siedzeniem któreś z wymienionych wyżej indywiduów? No właśnie. Rzecz jasna, dotyczy to również innych żurnalistów spełniających się w roli stojaków do mikrofonów podstawionych pod stężałe od nienawiści facjaty.

No i w końcu krok czwarty - najtrudniejszy dla uzależnionych od kamer i mikrofonów działaczy, którzy by zaspokoić dojmującą potrzebę parcia na szkło gotowi są pójść wszędzie i godzić się na wszelkie fundowane im przez medialnych funkcjonariuszy upokorzenia. Powrócić do bojkotu reżimowych mediodajni, tak obiecująco rozpoczętego niegdyś przywołanym wcześniej bojkotem TVN-u, a później „Zetki”. Nie uwiarygadniać teatrzyku pseudo-pluralizmu realizowanego w konwencji „czterech na jednego”. Taki ruch zaprocentuje, gdyż to mediodajnie potrzebują pisowców do produkcji mięcha antenowego, które jest podstawą budowania oglądalności. Wy na bojkocie możecie tylko zyskać, oni – tylko stracić. Jeszcze tego nie pojęliście, Panie i Panowie? To naprawdę proste.

III. Na detoksie

Proszę zwrócić uwagę, że rozpisałem dojście do punktu finalnego na kolejne kroki, tak by mniej bolało i żeby nieuchronny syndrom odstawienia przysporzył możliwie najmniej cierpień. Nie jest to może terapia na miarę „12 kroków”, ale zawsze daje to jakąś szansę na stopniową detoksykację politycznych mózgownic i względne złagodzenie skutków ubocznych.

A co w zamian? Cóż, miło było by mieć świadomość, że takie inicjatywy jak Kongres Mediów Niezależnych, czyli budowanie „drugoobiegowej” alternatywy dla mainstreamowych przekaziorów, kogoś w PiS-ie naprawdę obchodzi. Tak jednak niestety nie jest i jest to kolejny poważny błąd tego środowiska politycznego. Bo my nie jesteśmy poważni. Poważni są ciecie z WSI24 - nie my. Tak się jednak składa, że bez nas bylibyście w internetowej czarnej... powiedzmy – dziurze. I nasz zasięg oddziaływania konsekwentnie się zwiększa – wraz z rozwojem internetu. Bo kogo innego macie po swojej stronie? No, słucham – kogo? To na nas jesteście skazani, jeśli chcecie czegokolwiek dokonać. Jesteśmy waszym detoksem. Przecież chyba nie jesteście tak naiwni, by sądzić, że uda się wam wykorzystać „tamtych” do swoich celów? Nie jesteście, prawda?

Ciąg dalszy nastąpi.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: Niepoprawne RadioPL

Notki na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/pis-mediodajnie

http://niepoprawni.pl/blog/287/zer-dla-mediodajni

http://niepoprawni.pl/blog/287/drugi-obieg-20-%E2%80%93-cz-i

http://www.niepoprawni.pl/blog/287/drugi-obieg-20-%E2%80%93-cz-ii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz