Aby dokonać opisanych tu ruchów nie trzeba montować kwalifikowanej większości. Nie trzeba zmieniać konstytucji. Wystarczy determinacja.
Gdy ten numer „Warszawskiej Gazety” trafi do Państwa rąk będzie znany już skład rządu Beaty Szydło, ukonstytuuje się też nowy Sejm i Senat. Sądzę, że to dobra pora na sformułowanie pewnych „startowych” oczekiwań. Problemy o których za chwilę napiszę mają walor symboliczny, dotykają bowiem trzech obszarów polskiego życia publicznego: mediów, gospodarki oraz służb specjalnych – czyli dziedzin w których jak w soczewce skupiają się patologie III RP. Otóż uważam, że obejmujący właśnie władzę obóz PiS powinien w pierwszym rzędzie: 1) wstrzymać dotowanie prywatnych mediów z środków publicznych; 2) uchwalić ustawę o frankowiczach; 3) odtajnić aneks do raportu o rozwiązaniu WSI. Wymienione sprawy są swoistym papierkiem lakmusowym, testem na determinację w przeprowadzeniu „dobrej zmiany” - o ile ma to być zmiana realna, a nie tylko kosmetyczne poprawki w ramach istniejącego systemu.
Ad.1) Od początku funkcjonowania III RP mamy do czynienia z mechanizmem korumpowania mediów i sterowania rynkiem poprzez transfery publicznych funduszy dokonywanych pod pozorem reklam i ogłoszeń rożnych państwowych i samorządowych instytucji oraz spółek skarbu państwa. Jest to nic innego jak sprowadzenie mediów do roli części aparatu władzy i szerzej – Obozu Beneficjentów i Utrwalaczy III RP. Dzieje się tak zarówno na poziomie ogólnopolskim, jak i lokalnym. W efekcie, gazety popierające władzę znajdują się w uprzywilejowanej rynkowej pozycji, natomiast te opozycyjne albo walczą o przetrwanie, albo kończą swój żywot. Wspomniany proceder powoduje siłą rzeczy, że społeczeństwo bombardowane jest jednostronnym propagandowym przekazem. Pojawienie się w ostatnim czasie kilku gazet o niezależnych źródłach finansowania oraz wzrost znaczenia internetu tylko do pewnego stopnia równoważy rynek treści i opinii. Podkreślam przy tym, że nie chodzi tu o modyfikację sytuacji na zasadzie: dziś przestajemy futrować „Gazetę Wyborczą” a zaczynamy wspierać „naszych” - takie proste odwrócenie wektorów nie likwiduje bowiem źródeł patologii. Zdaję sobie sprawę, że niekiedy zamieszczanie ogłoszeń przez podmioty publiczne bywa wymogiem prawnym, lecz właśnie od tego jest nowa władza, by prawo to odpowiednio znowelizować – w szczególności biorąc pod uwagę dzisiejsze możliwości komunikacyjne.
Ad. 2) Kredyty frankowe są jednym z przejawów statusu Polski w optyce wielkiego międzynarodowego biznesu – gospodarczej kolonii będącej polem eksploatacji i źródłem zysków transferowanych do zagranicznych central. Cóż bowiem zrobiono? Ano, ustawiono zaporowe warunki dla kredytów złotówkowych, tak by większość potencjalnych pożyczkobiorców nie miała „zdolności kredytowej”, przy jednoczesnym preferencyjnym ustaleniu wymogów dla... no właśnie – dla czego tak naprawdę? Dla kredytu, czy narzędzia spekulacyjnego, swoistej mutacji opcji walutowych, czy może hybrydy obu rodzajów produktów finansowych? Z premedytacją wprowadzono w błąd niemal milion osób przedstawiając fałszywe prognozy co do przyszłego kursu franka szwajcarskiego, następnie zaś drenując kieszenie klientów chociażby za pomocą arbitralnie ustalanych spreadów oraz innych nieuczciwych klauzul, których niedopuszczalność zdążył już stwierdzić w kolejnych wyrokach Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W efekcie, wraz ze wzrostem kursu franka, owe łże-kredyty stały się coraz bardziej palącym problemem społecznym – wartość zobowiązań już dawno przekroczyła rynkową cenę kupionych nieruchomości, zaś kwoty do spłacenia rosną zamiast maleć. Innymi słowy, mamy milion niewolników, których dochody przechwytywane są przez banki zamiast trafić na rynek w postaci konsumpcji różnych towarów i usług. Niezbędne jest zatem ustawowe przewalutowanie bądź po kursie z dnia zawarcia umowy, bądź po średnim kursie NBP z dotychczasowego okresu jej trwania.
Ad. 3) Publikacja Aneksu do raportu o rozwiązaniu WSI to kolejny test – tym razem na wolę zerwania z kształtem Polski jako żerowiska służb specjalnych i pola rozgrywek zagranicznych stolic. Do tego niezbędna jest transparentność, bowiem samo rozwiązanie „długiego ramienia Moskwy” nie pozbawiło ludzi wojskowych służb „aktywów” w postaci agentury ulokowanej w mediach, gospodarce oraz aparacie państwa. Wymogiem elementarnej higieny jest upublicznienie współpracowników WSI decydujących o medialnym przekazie, kształtujących polską gospodarkę, podejmujących kluczowe decyzje i wydających wyroki w imieniu Rzeczypospolitej. Determinacja z jaką dążył Bronisław Komorowski do przechwycenia Aneksu jest sama w sobie dowodem na wagę tego dokumentu dla naszego życia publicznego.
Aby dokonać opisanych tu ruchów nie trzeba montować kwalifikowanej większości. Nie trzeba zmieniać konstytucji. Wystarczy determinacja. Aby ją wspomóc, istotne jest by władza od pierwszych dni czuła na plecach gorący oddech wyborców. Od tej pory zatem będę kończył każdy swój tekst przypomnieniem o wymienionych trzech sprawach – dopóki nie zostaną załatwione.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Zapraszam na „Pod-Grzybki” -------> http://www.warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/2790-pod-grzybki
Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 46 (13-19.11.2015)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz