Dla muzułmanów Europejki zawsze będą puszczalskimi proszącymi się o gwałt – choćby dlatego, że według ich standardów nieskromnie się noszą.
„Chrońcie swoje kobiety, nie naszą demokrację” („Protect your women, not our democracy”) - transparent o takiej treści zademonstrowali kibice Pogoni Szczecin na siatkarskim meczu Niemcy-Polska rozegranym podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Rio de Janeiro. Była to oczywiście aluzja do sylwestrowych zajść w Kolonii i innych niemieckich miastach, kiedy to hordy muzułmańskich imigrantów napastowały, molestowały i okradały biorące udział w zabawie kobiety. Napastowały, dodajmy, zupełnie bezkarnie, bo lokalna policja dostała akurat nagłego ataku ogólnej niemożności. Policjanci usiłujący interweniować otrzymywali od przełożonych rozkazy, by zwalniać zatrzymanych napastników pod pretekstem braku miejsca w aresztach, wskutek czego rozróba trwała bez przeszkód. Tu warto nadmienić, że policja w Niemczech, gdy ma taki rozkaz, potrafi być bardzo stanowcza. Tak się bowiem składa, że ulice niemieckich miast dość regularnie są arenami starć, czy wręcz bitew pomiędzy neonazistowskimi oraz lewackimi bojówkami – i w takich przypadkach tamtejsze służby porządkowe reagują z całym arsenałem dostępnych środków: w ruch idą armatki wodne, gazy łzawiące, broń gładkolufowa i nikt jakoś nie przejmuje się, czy wystarczy miejsc dla aresztantów.
Tym razem było inaczej. Sparaliżowane polityczną presją policyjne władze, ku frustracji szeregowych funkcjonariuszy, postanowiły udawać, że nic się nie stało – podobnie jak czołowe media, które są równie „niezależne” i „pluralistyczne” jak u nas. Gdyby nie internet i mnożące się doniesienia świadków oraz poszkodowanych, sprawa zapewne zostałaby zamilczana na śmierć, a wszczęte na skutek setek zgłoszeń postępowania umorzone z powodu „niewykrycia sprawców”. Wszystko w imię obłąkańczej poprawności, by nie podważać propagandowego wizerunku „biednych uchodźców” i polityki rządu federalnego kanclerz Merkel. Na podobnej zasadzie koledzy nakazali zgwałconej we włoskim obozie dla „uchodźców” wolontariuszce siedzieć cicho i „nie szkodzić sprawie”. Ofiara milczała przez miesiąc, zanim wreszcie zdecydowała się zgłosić sprawę policji.
To zresztą nic nowego – niemiecka policja już od jakiegoś czasu miała nieformalny zakaz informowania o skali przestępczości związanej z napływem imigrantów. Z kolei policja w Szwecji odpowiada za tuszowanie ok. 150 przypadków molestowania przez afgańskich przybyszów do jakich doszło podczas ubiegłorocznego festiwalu w Sztokholmie. Wszystko w imię utrzymania ideologicznej fikcji „multikulturalizmu”. Po sylwestrowych doświadczeniach coś jednak pękło – dłużej milczeć zwyczajnie się nie dało, do czego prócz presji zaalarmowanej opinii publicznej, przyczynił się również niemiecki związek zawodowy policjantów mający dość oskarżeń o tolerowanie łamania prawa przez przyjezdnych. Niejako przy okazji okazało się, że podczas starć w ramach „arabskiej wiosny” na placu Tahrir w Kairze sytuacja była podobna: kobiety, w tym zachodnie dziennikarki relacjonujące wydarzenia, były atakowane, zdzierano z nich ubranie... podczas gdy w światowych mediach obowiązywał entuzjastyczny ton zachwytów nad „samoorganizującym się” społeczeństwem, które spontanicznie i nowocześnie skrzyknęło się przez Facebooka, by obalić złego tyrana Mubaraka. No więc teraz również młodzi muzułmanie zwołali się przez media społecznościowe, by sobie poużywać. W odpowiedzi zaś pani burmistrz Kolonii poradziła Niemkom, by „poruszały się w grupie” i „trzymały na odległość ramienia” od nagabujących je mężczyzn.
Te dobre rady cioci-Kloci na etacie burmistrza skupiają jak w soczewce nieprzekraczalne różnice kulturowe, których oficjalnie władze nie przyjmują do wiadomości. Otóż, dla muzułmanów Europejki zawsze będą puszczalskimi proszącymi się o gwałt – choćby dlatego, że według ich standardów nieskromnie się noszą – i takie wypadki jak w Kolonii będą się powtarzać. Na szczęście, zwykli Niemcy chyba już ostatecznie przejrzeli na oczy, a krętactwa władz i mediów stały się decydującym katalizatorem wybuchu społecznego niezadowolenia. Jest w tym szansa i dla nas: podobno reakcje Niemców na zacytowany we wstępie transparent były przychylne (kibice zaprezentowali go również podczas kontrmanifestacji przeciw berlińskiemu oddziałowi KOD – policja niemiecka tym razem zareagowała z całą energią, rekwirując banner). Istnieje więc możliwość, że tamtejsza opinia publiczna zacznie z równą rezerwą traktować histeryczne doniesienia o „łamaniu demokracji” w Polsce, jak już traktuje oficjalną narrację rządu i mediów w kwestii imigrantów. Chciałoby się rzec – więcej takich oddolnych akcji. A od naszych polityków oczekuję, że wykorzystają ten prezent – choćby wnosząc na forum unijnym o debatę nad stanem praworządności w Niemczech...
*
-
kiedy wprowadzony zostanie zakaz reklamowania podmiotów publicznych w prywatnych mediach?
-
kiedy nastąpi przewalutowanie kredytów frankowych?
-
kiedy zostanie odtajniony aneks do raportu ws. rozwiązania WSI?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Na podobny temat:
Zapraszam na „Pod-Grzybki” ------->http://www.warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/3163-pod-grzybki
Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 02 (15-21.01.2016)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz