„Uchodźców” z Bliskiego Wschodu w pierwszym rzędzie powinny przyjąć Stany Zjednoczone, natomiast z Afryki Północnej – Francja.
Przewijające się niekiedy w publicystyce porównanie obecnego stanu Europy do upadającego Imperium Rzymskiego właśnie znalazło kolejne potwierdzenie – wkroczyliśmy mianowicie w okres wędrówek ludów. Inna sprawa, że Zachód zafundował sobie obecną inwazję barbarzyńców na własne życzenie. Hasło do destabilizacji świata muzułmańskiego jako pierwsza rzuciła Ameryka, najeżdżając Afganistan w zemście za zamach na WTC, następnie zaś atakując Irak i obalając reżim Saddama Husajna, co w efekcie doprowadziło do wojny domowej i chaosu. Swoje dołożyła Francja „demokratyzując” Afrykę Północną serią kolejnych rewolucji, następnie przyszła kolej na Syrię – i w efekcie mamy to, co mamy. Znaczna część krajów muzułmańskich pogrążyła się w krwawej anarchii, na Bliskim Wschodzie narodziło się Państwo Islamskie – bodaj pierwsze, dla którego terroryzm stał się oficjalną doktryną, nawet afgańscy talibowie byli bardzie wstrzemięźliwi - a zagrożenie dla Zachodu jest większe niż kiedykolwiek przedtem. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby USA wcieliły w życie plany „powrotu z Bagdadu przez Iran”...
Swoją drogą, zbrodnicza krótkowzroczność amerykańskich i europejskich decydentów jest wprost powalająca. Z niezrozumiałych względów uznali oni, że jeśli obalą arabskich dyktatorów, to jakimś cudem uda się im zainstalować w regionie przyjazne Zachodowi demokracje – co w praktyce miało pewnie oznaczać przyzwolenie owych muzułmańskich „demokratur” na ekonomiczną ekspansję międzynarodowych koncernów i gospodarczą kolonizację na wzór modelu znanego chociażby z krajów latynoskich, czy nie szukając daleko – Europy Środkowo-Wschodniej po upadku komunizmu. Chciwość zaślepiła ich do tego stopnia, że woleli nie zauważać różnic cywilizacyjnych, oraz realnych nastrojów arabskiej „ulicy” podatnej na religijny fundamentalizm o jednoznacznie agresywnym, dżihadystycznym charakterze. Tymczasem, to właśnie kacykowie pokroju Husajna, Kadafiego czy Mubaraka – niewątpliwie często okrutni aż do zwyrodnienia – stanowili jedyną realną zaporę przed rozlaniem się fundamentalizmu na ogromne obszary Afryki i Azji. Demokracja jest dla islamu ciałem obcym, nienaturalnym, sprzecznym z Koranem przeszczepem ze świata zachodniego (w islamie nie ma rozróżnienia na sferę prywatną i publiczną, wszystko reguluje szariat) do którego muzułmanie czują wyłącznie pogardę, jako matecznika bezbożności i nihilizmu. W konsekwencji, obalenie dotychczasowego porządku skutkować musi rządami sfanatyzowanego motłochu i rzezią podsycaną naukami mułłów wzywających w meczetach do walki z niewiernymi. To aż nieprawdopodobne, że nikomu nie dał do myślenia przypadek Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, które niemal natychmiast po obaleniu Mubaraka stało się tam pierwszoplanowym graczem. Powtarzam – chciwość odebrała rozum.
A teraz ta muzułmańska dzicz zalewa Europę i Bóg jeden wie, czym to się skończy. Na domiar złego, Unia Europejska stosuje samobójczą politykę azylową, wspartą humanitarnym ględzeniem lewackich doktrynerów wciąż rojących o „multi-kulti” i nowomową każącą nazywać nielegalnych imigrantów „uchodźcami”. Co więcej, rządy zachodniej Europy usiłują wymusić na państwach naszego regionu – w tym Polsce – przyjmowanie „kwot” imigrantów. Innymi słowy – chcą na nas wydębić, byśmy pili piwo, którego oni nawarzyli. Przepraszam, ale Polska nie miała kolonii, historycznie więc nie jesteśmy tym ludziom nic winni – w odróżnieniu od krajów, które na kolonializmie zbudowały swój dobrobyt i potęgę. Jeśli zaś chodzi o sprawy bieżące, to „uchodźców” z Bliskiego Wschodu w pierwszym rzędzie powinny przyjąć Stany Zjednoczone, natomiast z Afryki Północnej – Francja, której się przyśniła budowa „Unii Śródziemnomorskiej” i w pogoni za tą nieprzytomną mrzonką zdestabilizowała najbliższe sąsiedztwo Europy.
My i tak za chwilę możemy mieć problem z napływem Ukraińców uciekających z bankrutującego i pogrążonego w wojnie państwa. Już teraz, zwłaszcza na zachodniej Ukrainie, młodzi ludzie na masową skalę uchylają się od poboru i np. nagle zdradzają przemożny pęd do wiedzy nabywanej na polskich uczelniach w Lublinie czy Przemyślu - by tu, z bezpiecznych pozycji, robić sobie „słit focie” z banderowskimi flagami. Podobnie jest z uciekinierami z krajów muzułmańskich. Zwróćmy uwagę, że przytłaczająca większość z nich to młodzi mężczyźni w wieku jak najbardziej „wojskowym”. To wygląda wręcz jak inwazja – tylko w samym lipcu granicę UE przekroczyło 107,5 tys imigrantów. Austria grzmi, by kraje uchylające się przed przyjmowaniem „azylantów” pozbawiać unijnych funduszy, a Niemcy wypominają nam, że przecież przyjmowali politycznych uchodźców z Polski za komuny. No więc dobrze – weźcie sobie te swoje „ojro”, bo żadne pieniądze nie są warte tego by fundować sobie społeczną bombę zegarową, a co do wdzięczności za pomoc z lat '80 – jeśli jakiś obywatel niemiecki wystąpi o polityczny azyl w Polsce, to oczywiście z przyjemnością takowego udzielimy.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Zapraszam na „Pod-Grzybki” -------> http://www.warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/2415-pod-grzybki-20
Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 36 (04-10.09.2015)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz