Drugi Obieg 2.0 jest to wielowątkowy, oddolny nurt społeczny skupiający 20-30% obywateli kultywujących patriotyczny światopogląd.
Wstęp
Skoro już gdzieś tak od grudnia toczy się ten „najważniejszy spór publiczny od okresu zaczętego katastrofą smoleńską” (jak spór o „drugi obieg” określił Krzysztof Kłopotowski), to i ja, skromny bloger, skrobnę coś „w temacie”. Co sądzę o sporze i jego okolicznościach napisałem TUTAJ. Dziś będzie już o samym zjawisku - pisałem wprawdzie o „drugim obiegu” dużo wcześniej, ale zawsze przy okazji innych zagadnień, warto więc dokonać małego resume i pozbierać refleksje w jednym miejscu.
Na początek wyjaśnię, dlaczego postanowiłem używać nazwy Drugi Obieg 2.0. Chodzi o rozróżnienie między drugimi obiegami z czasów rozbiorów, okupacji i komuny, kiedy to działano w warunkach konspiracji, przy braku państwa, lub w państwie niesuwerennym (kadłubowe Królestwo Polskie, PRL), a czasami obecnymi, gdy „drugi obieg” działa legalnie, w warunkach państwa nominalnie suwerennego, choć konsekwentnie zbywającego swą suwerenność na rzecz podmiotów międzynarodowych i kręcących tymiż podmiotami potęg. Oznaczenie „2.0” sygnalizuje również, rzecz jasna, rozwój nowoczesnych technologii komunikacji, ze szczególnym uwzględnieniem internetu, bez których niemożliwe byłoby funkcjonowanie Drugiego Obiegu 2.0 w obecnym kształcie.
I. Geneza
Skąd się wziął Drugi Obieg 2.0? Otóż, towarzyszył on III RP na niemal całej przestrzeni czasowej jej istnienia. Najprościej i najtrafniej byłoby powiedzieć, iż jest on odpowiedzią na systematyczne wypychanie poza nawias życia publicznego całych grup społecznych i marginalizację wyznawanych przez nich patriotyczno-niepodległościowych wartości w debacie publicznej. Polska po '89 roku stała się bowiem polem kolejnego eksperymentu z zakresu inżynierii społecznej. Projekt modernizacyjny podjęty przez okrągłostołowe „elity” zakładał (prócz zachowania żerowisk dla postesbecko-nomenklaturowych sitw) „unowocześnienie” i „europeizację” Polaków w duchu lewicowo-liberalnym, poprzez eliminację z ich życia tradycjonalistycznego systemu wartości. „My wam gwarantujemy kasę i nietykalność, wy nam oddajecie rząd dusz” - tak można by streścić niepisany sens okrągłostołowej umowy zawartej między „konstruktywną” opozycją a „liberalną” częścią PZPR.
Konsekwencje są znane: monopolizacja „rynku opinii” a la „Gazeta Wyborcza”, pedagogika wstydu, wyszydzanie religii i patriotyzmu, brak rozliczeń komunistycznych zbrodni, „przemysł pogardy” wobec polskiej „ciemnoty”, „zaściankowości” oraz osób „starszych, gorzej wykształconych, z małych ośrodków” (gładko przeniesiony potem na ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego). W efekcie, znaczna część Polaków została symbolicznie wyrugowana z własnej ojczyzny, nie pasowali bowiem do narzucanego odgórnie „nowoczesnego” schematu.
Tymczasem okazało się, że państwo się nie modernizuje, przeciwnie, przeżera je korupcja i postępująca niewydolność, wszechwładzę samozwańczych „autorytetów moralno-intelektualnych” nieodwracalnie nadszarpnęła afera Rywina, zaś skazana na wymarcie w zapomnieniu „mniej wartościowa” część ludności tubylczej zaczęła się samoorganizować obok oficjalnych struktur państwa. Prócz istniejących już Rodzin Radia Maryja zaczęły powstawać Kluby Gazety Polskiej, zakładano coraz więcej stowarzyszeń, w środowiskach intelektualnych wyewoluowała idea IV RP, w międzyczasie nastąpił przełom w postaci rozpowszechnienia dostępu do internetu, narodziła się i rozwinęła blogosfera...
Aż wybuchł Smoleńsk, a zaraz po nim nastąpiła „katastrofa po-smoleńska” obnażająca degrengoladę struktur państwa i zaprzaństwo establishmentu, który na ołtarzu strachu przed tłumami na Krakowskim przedmieściu, strachu przed widmem come backu znienawidzonego "Kaczora" i dla piarowskiego efektu polsko-rosyjskiego „pojednania”, złożył fundamentalną powinność, jaką jest wyjaśnienie katastrofy. Nastąpił czas opadania masek, czas kiedy ostatecznie okazało się, kto jest kim. Na fali posmoleńskiego „przebudzenia” Drugi Obieg 2.0 nabrał niesamowitej dynamiki, jednocześnie zaś mainstream III RP dołożył wszelkich starań, by ostatecznie usankcjonować nieformalny, wewnątrzpolski apartheid zwerbalizowany przez prof. Markowskiego: „Trzeba pracować nad tym, żeby się skutecznie, instytucjonalnie podzielić”. W ramach antysmoleńskiej kontrakcji Dyktatura Matołów rozpętała „bitwę” o Krzyż Smoleński wraz z całym wachlarzem prowokacji oraz uruchomiła przyśpieszone „dożynanie watah” w mediach publicznych i wszędzie gdzie tylko formalnie, bądź zakulisowo mogła to uczynić. Efektem było stosunkowo niedawne doszlusowanie do drugiego obiegu tzw. „nazwisk” o konserwatywnych poglądach, wyrzuconych z medialnego mainstreamu.
System został domknięty. Mamy sytuację jasną, jak nigdy do tej pory. Z jednej strony stoi indyferentny ideowo, dzierżący rządy i dominujący obóz beneficjentów i utrwalaczy III RP – czerpiący korzyści z obecnego stanu państwa. Z drugiej strony jest opozycyjny „ruch niezgody” znajdujący dla siebie formułę w „Drugim Obiegu 2.0”, będącym – podkreślę raz jeszcze - reakcją na celową marginalizację całych grup społecznych i „delegalizację” określonego spektrum poglądów w nominalnie suwerennym i demokratycznym państwie.
II. Czym jest Drugi Obieg 2.0?
Jak zdefiniować Drugi Obieg 2.0? Moim zdaniem, jest to wielowątkowy, oddolny nurt społeczny skupiający 20-30% obywateli kultywujących patriotyczny światopogląd, których J.M. Rymkiewicz ochrzcił mianem „Wolnych Polaków”. Nie posiada on jednolitej struktury – to konglomerat rozproszonych inicjatyw, tworzących, jak to określił prof. Zybertowicz - „archipelag polskości”, który składa się na „infrastrukturę patriotyzmu” (to z kolei określenie Rafała Ziemkiewicza). Ja używam czasem nazwy: Zjednoczony Obóz IV RP, dla podkreślenia, że: po pierwsze – mimo organizacyjnej niejednorodności, nurtowi temu przyświecają zbliżone cele (człon „Zjednoczony...”); po drugie - jednym z fundamentów owego ruchu jest niezgoda na dalsze funkcjonowanie Polski w obecnym kształcie i silnie akcentowana potrzeba budowy państwa opartego na z gruntu odmiennych założeniach (człon „...Obóz IV RP”).
Na Drugi Obieg 2.0 składają się: organizacje społeczne (Rodziny Radia Maryja, Kluby Gazety Polskiej, stowarzyszenia w rodzaju Solidarnych 2010, fundacje i in.), profesjonalne media ogólnopolskie (takie jak „koncern” o. Rydzyka, czy grupa mediów stworzonych wokół „Gazety Polskiej”), sieć portali internetowych, gazety lokalne, blogosfera, ludzie kultury, naukowcy oraz instytucje eksperckie (Fundacja Republikańska, Instytut Sobieskiego). Wymienione podmioty samorzutnie stworzyły alternatywne kanały wymiany poglądów i informacji, integrujące drugoobiegową społeczność. Efekt można było zaobserwować choćby na ostatnim Marszu Niepodległości, który był swoistym „przeglądem wojsk” Drugiego Obiegu 2.0. Tu podkreślić należy wysoki poziom „uobywatelnienia” - w przeciwieństwie do establishmentu III RP, który musi polegać na socjotechnicznej sprawności i medialnej sile rażenia służącej permanentnemu ogłupianiu lemingów.
Jak widać, głębokim nieporozumieniem byłoby sprowadzanie drugiego obiegu do obszaru mediów, do czego miewają tendencje rozpolemizowani dziennikarze. Świadomie zostawiam na boku świat polityki na czele z „główną partią opozycyjną”, bowiem wzajemne stosunki bywają tu trudne i niejednoznaczne, głównie ze względu na brak chęci nawiązania przez zawodowych polityków partnerskich relacji z „drugoobiegowcami”.
III. Założenia polityczno-ideowe
Jako się rzekło, jednym z fundamentów Drugiego Obiegu 2.0 jest niezgoda na dalsze funkcjonowanie Polski w obecnym kształcie, którym są jawne i niejawne ramy organizacyjne III RP wyznaczone przy Okrągłym Stole. Mamy więc do czynienia ze sprzeciwem wobec państwa zaprojektowanego jako żerowisko dla różnych sitw współtworzących obóz beneficjentów i utrwalaczy III RP, często sterowanych przez zagraniczne ośrodki dyspozycyjne i traktujących suwerennościowe atrybuty państwa w sposób czysto instrumentalny. Ten „ruch niezgody” dotyka również obecnej pozycji międzynarodowej Polski, która – szczególnie po Smoleńsku – coraz bardziej stacza się do roli „obrotowej bliskiej zagranicy” zdominowanej przez możnych sąsiadów, zaś jej establishment i spora część społeczeństwa zdradza niepokojące objawy „zmęczenia suwerennością”, popadając miejscami wręcz w narodowo-państwową abnegację.
W warstwie pozytywnej formułowana jest potrzeba zbudowania państwa będącego najwyższym wyrazicielem narodowych aspiracji, kierującego się racją stanu tak w polityce wewnętrznej, jak i na arenie międzynarodowej. Państwa zorientowanego na obywatela, które tworzy środowisko do gospodarowania w interesie własnym i przyszłych pokoleń, zakładania rodziny, rozwoju wspólnoty - słowem, do życia. Drugi Obieg 2.0 jest zatem wyrazem podmiotowości znacznej części polskiego narodu. Często w głównonurtowym dyskursie III RP taka postawa określana jest mianem „antysystemowej” (W. Kuczyński) i można się z tym zgodzić, z zastrzeżeniem, iż owa „antysystemowość” w rzeczywistości sprowadza się do odzyskania państwa, „systemowo” rozdrapywanego przez „swoje” i obce sitwy, dla obywateli.
Najpełniejszy jak do tej pory przegląd słabości III RP i proponowanych środków zaradczych dał ubiegłoroczny kongres Polska Wielki Projekt zorganizowany pod auspicjami Instytutu Sobieskiego i Fundacji Republikańskiej. Nie wiem wprawdzie, czy obie instytucje zaliczyłyby siebie do Drugiego Obiegu 2.0, ale obiektywnie patrząc, pozostają w nim – niezależnie od swej woli. Milczenie dominujących mediów na temat tego głównego intelektualnego wydarzenia 2011 roku było aż nadto wymownym wskazaniem miejsca w szeregu.
Wracając do drugoobiegowych założeń, podkreślić należy, że jego uczestnicy oczekują od państwa nie tyle post-politycznej „małej stabilizacji”, przysłowiowej już „ciepłej wody w kranie” połączonej z piarowskim cyrkiem, ile poważnego traktowania swych wewnętrznych i zewnętrznych zadań - i z tego przede wszystkim rozliczają polityczne elity. Dlatego też tak istotną rolę w cementowaniu Drugiego Obiegu 2.0 odegrały zbrodnicze zaniedbania władz w sprawie śledztwa smoleńskiego. „Drugoobiegowcy” postrzegają państwo jako wielkie wspólnotowe zobowiązanie, zaś niepodległość – jako niezbędny warunek realizacji tak wspólnotowych, jak indywidualnych przedsięwzięć. Ta wysoka świadomość obywatelska jest kolejną cechą wyróżniającą ich na tle społecznej większości.
Podsumowując tę część, drugi obieg zgrupowany wokół różnych pozamainstreamowych inicjatyw jest jedyną realną siłą państwowotwórczą, myślącą kategoriami interesu narodowego i „znającą obowiązki polskie”, jaką obecnie nasz kraj ma do dyspozycji.
CDN
Gadający Grzyb
P.S. O Drugim Obiegu 2.0 pisałem, bądź wzmiankowałem w notkach:
http://niepoprawni.pl/category/tagi-z-blogow/drugi-obieg-20
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz