Nasza najbliższa przyszłość może wyglądać tak, że do uzależnienia surowcowego dołączy militarny protektorat Rosji.
I. Naści swój „reset”, mości Obamo...
Jakieś dwa lata temu w przypływie czarnego humoru zdarzyło się mi napisać, że jak tak dalej pójdzie, to doczekamy się w Polsce bazy antyrakietowej – rosyjskiej. I jak dotąd wszystko, powoli lecz nieubłaganie, idzie właśnie w tym kierunku. Oto niedawno w Moskwie odbyła się konferencja międzynarodowa dotycząca obrony przeciwrakietowej na której szef Sztabu Generalnego armii rosyjskiej, gen. Nikołaj Makarow ponowił propozycję wspólnej, natowsko-rosyjskiej tarczy antyrakietowej. Warunkiem jej powstania byłaby oczywiście rezygnacja NATO (czytaj – USA) z instalacji swych baz w krajach tzw. bliskiej zagranicy, tak by natowska część tarczy nie była w stanie przechwytywać rakiet balistycznych wystrzeliwanych z terytorium Rosji.
Przy okazji polskie media doniosły, iż Rosja po raz pierwszy przedstawiła szczegóły owego projektu – otóż Rosja miała by objąć „ochroną” nie tylko terytorium WNP, ale również kraje bałtyckie, część Norwegii oraz wschodnią Polskę, co oznacza dążenie do usankcjonowania strefy wpływów nie tylko w wymiarze surowcowo-energetycznym, jak ma to dziś miejsce w przypadku Pribałtiki i Polski, lecz również w wymiarze militarnym. Tyle, że nie jest to aż taka nowina, bowiem po raz pierwszy podobny projekt Rosja zgłosiła już w czerwcu zeszłego roku, co zresztą dało mi asumpt do powtórzenia żartu-proroctwa o ruskiej bazie w Polsce. Cóż, wygląda na to, że skoro rosyjska propozycja nie spotkała się rok temu ze stanowczym sprzeciwem, to wiecznie zagrożona przez wraży zapad „święta Ruś” uznała za stosowne włączyć ten pomysł do swej doktryny militarnej. Obecnie zaś generał Makarow pokazał mapkę doprecyzowującą stanowisko FR i z roku na rok będzie coraz trudniej wymusić na Rosji rezygnację z tych planów.
Będzie to tym trudniejsze, że na inaugurację drugiej rundy na kremlowskim stolcu ober-czekista Putin wydał dekret w którym stoi, iż należy „konsekwentnie bronić rosyjskiego podejścia w kwestii utworzenia globalnego systemu obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych, starając się o uzyskanie trwałych gwarancji, że nie będzie ona skierowana przeciwko rosyjskim siłom odstraszania nuklearnego.” Natomiast na wspomnianej wcześniej konferencji generał Makarow bez zbędnej krępacji zagroził atakiem prewencyjnym na amerykańskie instalacje antyrakietowe m.in. za pomocą Iskanderów rozlokowanych w Obwodzie Kaliningradzkim.
Dorzućmy jeszcze do tego plany ulokowania stacji radiolokacyjnej „Woroneż” w Naddniestrzu, wzmacnianie sił na Kaukazie, utrzymywanie baz w Abchazji i Osetii Południowej w stanie podwyższonej gotowości, mianowanie na dowódcę Wojsk Lądowych FR generała Władimira Czirkina Walentinowicza – wojskowego z wieloletnim doświadczeniem na Zakaukaziu, Dalekim Wschodzie i Kaukazie Północnym - a wszystko to połączone z intensywnym przezbrajaniem armii rosyjskiej. Od razu widać, że Putin powraca z przytupem i we właściwym sobie stylu.
Naści swój „reset” o który żeś tak skamlał, mości Obamo.
II. Partia Gazpromu w natarciu
Tymczasem rozliczne sekcje lokalne „partii Gazpromu” rozsiane po byłych demoludach nie zasypiają gruszek w popiele, tylko pracują w pocie czoła nad umocnieniem rosyjskiego monopolu gazowego i opłacalnością powstającego South Stream. Oto kolejno moratoria na wydobycie gazu łupkowego wprowadziły Bułgaria, Rumunia i Czechy (w tym Bułgaria „na zawsze”). W efekcie Polska pozostaje sama na placu boju, co nie wróży dobrze, zważywszy na intensywny, antyłupkowy lobbying Gazpromu prowadzony pod „ekologistycznym” parawanem w Unii Europejskiej. Prekursorem na Zachodzie była Francja, która już w zeszłym roku zakazała u siebie prac nad eksploatacją tego surowca, a dziś w jej ślady podążają kraje Europy Środkowo-Wschodniej, motywując swe moratoria ekologią właśnie. Oczywiście, konkurencyjność łupków wobec rosyjskiego gazu konwencjonalnego i Gazociągu Południowego nie ma nic do rzeczy. Oczywiście...
Zatem z łupkami będziemy mieli pod górkę jeszcze bardziej niż do tej pory, gdyż naszym „unijnym partnerom” samowystarczalna energetycznie, czy wręcz eksportująca gaz Polska jest potrzebna jak psu piąta noga. Dotyczy to szczególnie unijnego hegemona, czyli Niemiec, którym może to popsuć wypracowywane latami rozliczne geszefty z Rosją, z Nord Streamem na czele. Niemcy zaś są w stanie poprzez unijne instytucje albo zakazać wydobycia gazu łupkowego, albo obwarować jego eksploatację rozlicznymi warunkami, które uczynią cały interes nieopłacalnym. Należy się zatem spodziewać rychłego wzmożenia ekologicznej wrażliwości wśród antyłupkowej euro-koalicji.
Pierwsze przymiarki mieliśmy już w zeszłym roku, kiedy to Komisja ds. Środowiska, Zdrowia Publicznego oraz Bezpieczeństwa Żywnościowego Parlamentu Europejskiego zamówiła raport na temat wpływu wydobycia gazu łupkowego na środowisko i zdrowie obywateli. Sporządzenie raportu Komisja zleciła niemieckiej firmie konsultingowej Ludwik-Bölkow Systemtechnik, żyjącej z doradztwa „pro-eko”. Jak można było się spodziewać raport wieszczy z tytułu eksploatacji łupków siedem plag egipskich i zupełnym przypadkiem zbiegło się to z nasileniem „ekologicznej” kampanii Gazpromu, który nie ustaje w wysiłkach, by przeforsować antyłupkowe regulacje w skali ogólnoeuropejskiej. Można się spodziewać, że w końcu mu się uda, bowiem polskie łupki godzą potencjalnie w zbyt wiele interesów i zbyt drastycznie naruszają europejskie energetyczne status quo, w którego budowę i utrzymanie kontynentalne potęgi zainwestowały zbyt wiele sił i środków.
***
I tym oto sposobem, nasza najbliższa przyszłość może wyglądać tak, że pozostaniemy na wieki wieków przykuci do strategicznych dostaw surowców ze wschodu, co – jeśli Obama uzyska reelekcję – rychło może zostać wzmocnione militarnym protektoratem Rosji w ramach wspólnej, rosyjsko-natowskiej tarczy antyrakietowej, oddającej nas pod pieczę Kremla według wytycznych ober-czekisty Putina i generała Makarowa. I wszystko mimo naszego zakotwiczenia w zachodnich strukturach, które to struktury miały nam gwarantować bezpieczeństwo, wiekuistą prosperity i wiele innych, różnistych cudowności. Doprawdy, wiele się musiało zmienić, by wszystko pozostało po staremu.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: Niepoprawne RadioPL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz