„Ustawę 1066” należy jak najszybciej uchylić, zanim ktoś zdąży zrobić z niej użytek.
Można było przewidzieć, że UE postara się spożytkować kryzys migracyjny do kolejnego ograniczenia suwerenności państw członkowskich i zamachu na te nieliczne prerogatywy, które jeszcze pozostają w ich gestii. Oto, jak doniosło na swych stronach radio RMF FM, z inicjatywy Francji wniesiony został do Komisji Europejskiej projekt powołania Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej, która miałaby zastąpić obecnie działającą agencję ds. granic Frontex. Nowa służba dysponowałaby własnym budżetem, sprzętem, oraz – co najistotniejsze – oddziałami szybkiego reagowania. Zasadniczo owa „straż” miałaby zajmować się np. ratowaniem i poszukiwaniem osób znajdujących się w niebezpieczeństwie (czyli co – wyszukiwaniem „uchodźców”, którzy zabłądzili po drodze do europejskiego raju?), mogłaby również działać poza granicami Unii (ciekawe, na jakich zasadach – wkraczałaby, ot tak sobie, do Serbii czy Macedonii w poszukiwaniu zbłąkanych owieczek?). Jednak gwoździem programu są możliwości interwencyjne nowego organu. Oto w przypadku, gdyby Bruksela stwierdziła, że jakiś kraj „nie radzi sobie” z ochroną zewnętrznych granic UE, co zagraża funkcjonowaniu strefy Schengen, mogłaby (po uprzednich ostrzeżeniach i wezwaniach do usunięcia nieprawidłowości) wysłać oddziały ESGiP, by te przejęły kontrolę nad granicą. Działoby się tak nawet wówczas, gdyby dane państwo stwierdziło, że nie zachodzi potrzeba interwencji, lub wręcz przy jego sprzeciwie.
Rysuje się więc realne zastosowanie „doktryny Breżniewa” pod pozorem uszczelnienia granic. Jak łatwo zauważyć, jej ofiarami w pierwszym rzędzie mogą stać się państwa graniczne Unii – w tym również Polska, tym bardziej, że postulowana formacja miałaby również uprawnienia dotyczące zwalczania międzynarodowej przestępczości zorganizowanej i terroryzmu. Można sobie zatem spokojnie wyobrazić, że euro-straż z upoważnienia Brukseli wkracza do akcji po tym, jak na teren UE uda się przeniknąć jakimś mafiozom bądź terrorystom nie wychwyconym w porę przez miejscowe służby. Na ile dowolnie będzie można interpretować zapisy pokazuje dominująca w Brukseli opinia, iż z masami imigrantów „nie radzą” sobie... Węgry. Te same Węgry, które jako pierwsze postawiły na granicy płot, za co spotkały się ze zmasowaną krytyką i postulowały restrykcyjną politykę imigracyjną, robiąc jako bodaj jedyne państwo graniczne strefy Schengen to co należy. W tym samym czasie Niemcy i Austria w antyorbanowskim amoku zapraszały do siebie tabuny migrantów z którymi teraz nie wiadomo co począć. Dopiero niedawno władze Austrii zaczęły na gwałt stawiać płot na granicy ze Słowenią – ale nie, Austria i Niemcy radzą sobie znakomicie, podobnie jak Francja, której służby dopuściły niedawno do paryskiej masakry, choć teoretycznie miały ponoć zagnieżdżonych w Europie dżihadystów pod kontrolą...
Widać jak na dłoni, iż wszystko zmierza do zepchnięcia odpowiedzialności z głównych winowajców obecnej sytuacji i przerzucenia jej na europejskie peryferia. Opisywany tu projekt stanowi także bezpośrednie zagrożenie dla Polski. Po pierwsze, jesteśmy krajem granicznym. Po drugie, jeżeli sprawdzą się informacje o zmianie tras przerzutu migrantów, możemy stać się państwem frontowym – mówi się, że kolejne fale „uchodźców” zaczną napływać z kierunku ukraińskiego. Po trzecie wreszcie – mamy rząd, któremu Bruksela na polecenie Niemiec gotowa jest pod byle pretekstem dokopać na równi z Węgrami Orbana, choćby właśnie poprzez pozbawienie nas kontroli nad własnymi granicami i wysłanie tu zbrojnych formacji pod pozorem „bratniej pomocy”. No i nade wszystko – od lutego 2014 obowiązuje u nas ustawa o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, zwana potocznie „ustawą 1066”. Ten akt prawny legalizuje z góry wszelkie tego typu działania, przewidując m.in. używanie broni i środków przymusu bezpośredniego przez obcych funkcjonariuszy na terenie Polski, a także „wwozu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i posiadania broni palnej, amunicji oraz materiałów pirotechnicznych i środków przymusu bezpośredniego”. Tajemnicą poliszynela jest, iż ustawa została uchwalona na życzenie Niemiec i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ktoś tu zawczasu przewidział możliwość wywierania za jej pomocą na nas różnych nacisków – pogróżki Schulza o użyciu siły nie biorą się znikąd. Dodatkowe niebezpieczeństwo stwarza ewentualność przyjęcia 7 tys. „uchodźców” - wyobraźmy sobie, że „podrzucono” by nam między nimi zamachowców. Byłby pretekst do „antyterrorystycznej interwencji”? Krótko mówiąc – „ustawę 1066” należy jak najszybciej uchylić, zanim ktoś zdąży zrobić z niej użytek.
*
-
kiedy wprowadzony zostanie zakaz reklamowania podmiotów publicznych w prywatnych mediach?
-
kiedy nastąpi przewalutowanie kredytów frankowych?
-
kiedy zostanie odtajniony aneks do raportu ws. rozwiązania WSI?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 51 (18-22.12.2015)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz