sobota, 16 stycznia 2010

O szpiegu - naciągaczu.


Po cholerę nas szpiegować?

Dziś będzie o szpiegu.

Kiedyś, dawno, dawniutko (4 lutego 2009), polskie służby (ABW) na skutek jakiegoś nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności zatrzymały rosyjskiego szpiega. Podobno rzeczony szpieg był oficerem GRU i szczególnie troskał się naszym bezpieczeństwem. Energetycznym bezpieczeństwem, dodajmy. Ponadto, zajmowały go nasze kontakty z NATO i kwestie obronności.

Szpiega ujęto, w Moskwie nawet odwołano z tego powodu szefa wojskowej razwiedki, generała Walentina Korabielnikowa, a po niemal roku (styczeń 2010) wiadomość wyciekła do mediów, jak raz po to, by udowodnić niedowiarkom, że nasze służby nie śpią, lecz czuwają i generalnie - stoją na straży Macierzy.

O co ta draka?


A ja pozwolę sobie na zwątpienie. Równie dobrze moglibyśmy zwrócić się do strony rosyjskiej o odwołanie rzeczonego szpiega, który zajmował się, przypomnę, energetycznym bezpieczeństwem i obronnością, z prostym wytłumaczeniem, iż misja pana szpiega jest kompletnie bezcelowa, albowiem nijakiej obronności u nas nie ma: na jednego dowodzącego, od kaprala do generała, przypada 1,3 szeregowca, a wszystko co przedstawia jaką taką zdolność bojową, znajduje się od dawna w Afganistanie. Na dzień dzisiejszy - 2600 żołnierzy. I to jest nasz realny militarny potencjał.

Podobnie rzecz się ma z tyleż głośnym, co mitycznym „bezpieczeństwem energetycznym”. Tu również towarzyszom z Moskwy należałoby cierpliwie objaśnić, że niczego podobnego nie zamierzamy sobie zapewniać, gdyż jako nieuleczalni ryzykanci wolimy dreszczyk emocji związany z uzależnieniem od Gazpromu i możliwością robienia zakładów: zakręcą kurek - nie zakręcą?

Bracia Rosjanie! - zgodziliśmy się z góry na wszystko, co nam podyktowano i „renegocjacja” kontraktu jamalskiego już de facto funkcjonuje - mimo tego, że nie została podpisana. Gazprom pompuje dodatkowy gaz, zaś wicepremier Pawlak osobiście naciska na PGNiG, by zrezygnowało z roszczeń (drobnostka - jakieś 100 mln USD zaległych opłat za transfer gazu przez nasze terytorium w latach 2006 - 2009). Wszak żądanie spłaty długów może popsuć atmosferę w EuRoPolGazie i zniszczyć klimat wzajemnego porozumienia… Po co to komu? Gwarantuję, iż niedługo okaże się, że na gazoport w Świnoujściu nie ma pieniędzy. Słowem - szafa gra. Po kiego, z przeproszeniem, złamanego wacka, nam jakaś tam dywersyfikacja…

Szpieg – naciągacz.


Na dobrą sprawę, wychodzi na to, że ten cały „szpieg”, to zwykły cwaniak i naciągacz. Przez 10 lat z górką wyłudzał z rosyjskiego budżetu pieniądze na swoją, pożal się Boże, „działalność wywiadowczą”. Spójrzcie sami, panowie Moskale – mateczka Rosja boryka się z kryzysem, ostatnio musiała upłynnić część swych rezerw złota, a ten bezczelny symulant udawał, że w pocie czoła rozpracowuje coś, czego w Priwislańskim Kraju jako żywo, nie ma.

No, co za antypaństwowa kanalia, jak rany…

Całe szczęście, że nasze służby stanęły na wysokości zadania i ujęły tego oszusta. Teraz grozi mu dziesięć lat odsiadki. Bardzo sprawiedliwa kara, że się tak wyrażę. Rok więzienia za każdy spędzony nad Wisłą rok jego pseudoszpiegowskiej, bezproduktywnej działalności. Na dodatek jeszcze, najpewniej za rosyjską krwawicę, założył sobie firmę i handlował w najlepsze celownikami optycznymi do broni myśliwskiej. Ot, urządził sobie, sukinkot, słodkie życie… Aż mnie zatkało z oburzenia, gdy się o tym dowiedziałem.

A gdzie wspólnicy?


Jednak, czegoś brakuje do dopełnienia sprawiedliwości. Jestem, mianowicie, ciekaw polskich wspólników, którzy weszli w przestępczą zmowę z tym szubrawcem. Jacyż to, w rzyć kochani, moi rodacy, doili do spółki z rzeczonym szpionem budżet Rosyjskiej Federacji, faszerując Centralę banialukami o „bezpieczeństwie energetycznym”, tudzież „obronności”, do których, jak wykazałem powyżej, nawet nie aspirujemy? Toż to jakiś gang, dojący Rosję całymi latami, biorący pieniądze za bezdurno…

Ilu macie takich jeszcze nad Wisłą, Rosjanie? Odwołajcie tych szczurów, albo wydajcie ich nam, a my, w imię braterskich więzi łączących nasze narody, już się z nimi policzymy…

Apel.


Niniejszym apeluję do rządów Polski i Rosji: panowie, panie i wszyscy wszechmogący! Umówcie się raz na zawsze, że my, Polacy, nie będziemy przedsiębrać żadnych środków, ani półśrodków, ani nawet ćwierćśrodków w kwestii bezpieczeństwa energetycznego. Ani żadnego innego. Rosja zaoszczędzi cenne dewizy, wyrzucane do tej pory w błoto - na utrzymywanie bezużytecznej siatki agenturalnej, nasze służby zaś pozbędą się permanentnego bólu głowy wynikającego z konieczności uganiania się za przedstawicielami waszej razwiedki.

No, pomyślcie tylko, przyjaciele Moskale, po jaką cholerę nas szpiegować? Dajcie se siana – załatwimy za was wszystko sami.

Gadający Grzyb


P.S.1
Nieco poważniej – w tekście z 03.09.2009 „Dokarmimy Rosję” www.niepoprawni.pl/blog/287/dokarmimy-rosje, zadałem pytanie dotyczące naszej dziwnej spolegliwości w gazowych negocjacjach. Pytanie brzmiało: „Jacy szatani są tu czynni?”. Teraz, po części, wiadomo. Znamy jednego „szatana”. Kwestia, czy zdjęto również siatkę tego „nielegała” i ilu podobnych „szatanów”, już to z nadania GRU, już to FSB, wciąż jest „czynnych”, pozostaje wciąż otwarta.

P.S. 2 „Troszkę” milczałem – ponad dwa tygodnie. Ogarnęła mnie chyba jakaś zimowa „martwica mózgu” (niekoniecznie ta z legendarnego filmu Petera Jacksona ;)). Nie pisałem, nie czytałem, nie komentowałem. Najchętniej zahibernowałbym swą grzybnię w symbiotycznym związku z jakąś uroczą sosenką i spał do wiosny…. No, ale cóż – jednak trzeba trochę ruszyć szare komórki i odkurzyć klawiaturę….

pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz