Proszę Państwa, taka kombinacja: zły haker podszył się na Twitterze pod sędziego Łączewskiego i Tomasza Lisa (jednocześnie), prowadził następnie przez jakiś czas dyskusję uradzając sam ze sobą nad tym, jak by tu zaszkodzić PiS, następnie przejął kontrolę nad laptopem sędziego by móc robić mu fotki kamerką i przesyłać pomiędzy dwoma „fejkowymi” profilami. W końcu zaś zaprosił sam siebie na spotkanie, na którym – cóż za niespodzianka – pojawił się prawdziwy sędzia Łączewski. Nadążacie Państwo? Nie? Nic dziwnego, bo to z pewnością wielopiętrowa gra operacyjna obliczona na skompromitowanie nieposzlakowanego rycerza Temidy. Albo ostra schizofrenia, kiedy to różne osobowości przejmują na zmianę kontrolę, nie wiedząc o sobie nawzajem. Ewentualnie, jak kto woli, tak zwane głupie tłumaczenie.
*
Sędzia Łączewski oprócz tego, że skazał Mariusza Kamińskiego na trzy lata odsiadki wsławił się również tym, że nakazał kibolom w ramach pokuty za „antysemityzm” obejrzeć film Izabeli Cywińskiej „Cud Purymowy”. Przyznam się, że widziałem to dzieło zaangażowanej kinematografii w czasach, gdy korzystałem jeszcze z wynalazku zwanego telewizją. Fabuła, z tego co pamiętam idzie tak: rodzina złych, ciemnych i nienawistnych polskich antysemitów z synkiem-kibolem odkrywa nagle swe żydowskie korzenie i pod wpływem wstrząsu zmienia się w dobrych i łagodnych Żydów, pląsających z uduchowionymi minami po mieszkaniu. Poważnie. Całość zaś nakręcona jest tak topornie, że nawet w socrealistycznych produkcyjniakach znalazłoby się więcej finezji. Resocjalizacyjne walory tego czegoś mogłyby się ujawnić tylko w jednym przypadku: gdyby wzorem „Mechanicznej pomarańczy” trzymać kogoś siłą całymi dniami przed ekranem uniemożliwiwszy mu zamknięcie oczu. I sądzę, że właśnie sędzia Łączewski musiał paść ofiarą takiego eksperymentu, co tłumaczyłoby jego zaburzenia osobowości.
*
No proszsz... Premier Francji, jak mu tam... a, już wiem – Manuel Valls - zadeklarował, że jest przeciwny dalszemu przyjmowaniu tzw. „uchodźców”, w szczególności zaś – stworzeniu stałego mechanizmu podziału, o co zabiegają Niemcy. Skrytykował też politykę Merkel w tej materii. No to teraz czekamy na wrzaski, że należy odebrać subwencje dla francuskiego rolnictwa, a w ogóle to niewdzięcznych żabojadów należałoby siłą wytresować do europejskiej solidarności. Schulz, Schulz! Gdzie pan się podział?
*
Przy okazji – wyciekły stenogramy z „negocjacji” Junckera i Tuska z Erdoganem, z których wynika, że turecki przywódca solidnie przeczołgał obu euro-eunuchów. Beształ ich jak gówniarzy i otwarcie szantażował wypuszczeniem nowej fali migrantów, jeśli nie otrzyma z UE 3 mld euro rocznie. A oto próbka: „Tak naprawdę nie potrzebujemy waszych pieniędzy. Możemy po prostu otworzyć granice do Bułgarii i Grecji i wsadzić imigrantów do autobusów”. O co zakład, że Erdogan dostanie czego chce? Tak się negocjuje z politycznymi kastratami cierpiącymi na manię wielkości.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 7 (17-23.02.2016)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz