W rządzie „dobrej zmiany” doszło do małego trzęsienia ziemi. Minister Morawiecki ekspresowo zdymisjonował Pawła Chorążego - wiceministra od czegoś bardzo prorozwojowego, tudzież inwestycyjnego (Ministerstwo Gwiazdki Pomyślności? Chyba jakoś tak...). Poszło o to, że Chorąży na debacie Klubu Jagiellońskiego powiedział, że Polska będzie przyjmować imigrantów zarobkowych m.in. z Azji, natomiast repatriacja Polaków z Kazachstanu jest „nieopłacalna” i trudna „ze względów językowych i logistycznych”. Jak rozumiem, Nepalczycy, Hindusi i Bengalczycy językowo zintegrują się w try-miga, a i logistycznie wszystko będzie gites-majonez. Ot, kanclerska głowa!
*
Ale najzabawniejsze jest to, że Chorąży poleciał za zbyt długi jęzor – wypaplał mianowicie założenia długofalowej polityki imigracyjnej rządu, zapisanej m.in. w „Planie Morawieckiego”. Zwolnić chorążego za ujawnienie planów sztabu generalnego – to chyba logiczne, prawda? I niech się cieszy, że go nie rozstrzelali.
*
Krzysztof „Czerepach” Łapiński odchodzi z kancelarii prezydenta i ma zamiar pójść w PR-owskie biznesy. Osobiście sądzę, że to ściema. Będzie kręcił nowy sezon „Rancza”.
*
Rany! Kwaśniewski wyznał red. Mazurkowi, że nie pije wódki – i generalnie, „żadnych mocnych alkoholi”! Tym samym, tysiące memów, dowcipów, bon-motów o goleni i chorobie filipińskiej – wszystko to poszło się gonić. Kwachu musi naprawdę nienawidzić Polaków, skoro zdecydował się im wyciąć taki numer. No chyba, że to tylko abstynencja czasowa – Episkopat mianowicie zaapelował o „100 dni trzeźwości na 100-lecie Niepodległości”. Owa trzeźwość obowiązywać ma od 4 sierpnia do 11 listopada. Kwachu, trzymaj się, dasz radę!
*
W związku z tą całą trzeźwością zrobiło mi się cokolwiek nieswojo, bo nie dalej jak wczoraj zlewałem do gąsiorów domowe wino z jeżyn – przy czym, oczywiście, nie obyło się bez skromnej degustacji. Ujmę to tak – winko wyszło mi proste, ale skuteczne. Na szczęście, moja goleń wytrzymała, więc marny ze mnie byłby prezydent. Ale ja i tak na bohatera memów słabo się nadaję.
*
Lewizna, i tak przeżywająca cykliczne spazmy oburzenia z byle powodu, tym razem zagotowała się na okoliczność odcinka „Plastusi” Barbary Pieli w którym wśród kukiełek przedstawiających „uliczną opozycję” pojawił się... Żyd. Rozpętał się shitstorm, że to niby „faszyzm” i „antysemityzm”. Wymieńmy tych gorliwców – Konrad Piasecki, Michał Szułdrzyński, Wojciech Szacki, Wojciech Czuchnowski, Dominika Wielowieyska, zaś Agnieszka Holland stwierdziła wręcz, że wszystkie figurki Pieli mogą kojarzyć się z Żydami. Potem okazało się, że rzekomy Żyd, to po prostu nasz stary, dobry znajomy – czyli słynny „Farmazon”. Ale to obsesjonatów nie przekonało – bowiem, jak zawyrokował Czuchnowski, jeśli ktoś nie zna „Farmazona”, to kukiełka bankowo skojarzy mu się z Żydem. A mówią, że to prawica wszędzie węszy Żyda... Swoją drogą, ciekawe, czy red. Czuchnowski zna ten stary, wojskowy kawał o d...e?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w dwutygodniku „Polska Niepodległa” nr 18 (26.09-09.10.2018)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz