wtorek, 27 lipca 2010
CzeKa historycy.
Chwała szpiegom historii!
I. Piąta odsłona „Lodołamacza”.
Przeczytałem ostatnio książkę Wiktora Suworowa p.t. „Klęska”, będącą już piątą częścią cyklu zapoczątkowanego przez pamiętny „Lodołamacz” i kontynuowanego w kolejnych odsłonach - „Dzień M”, „Ostatnia republika” i „Ostatnia defilada”. Jeżeli ktoś jeszcze jakimś cudem nie zetknął się z którymś z tych tytułów, to serdecznie zachęcam do lektury.
Jak łatwo się domyślić, książka generalnie poświęcona jest analizie przyczyn gigantycznej klęski ZSRR latem 1941 roku, w wyniku której zagładzie uległa cała „kadrowa” Armia Czerwona, przez co do końca wojny Stalin zmuszony był wojować rezerwistami z coraz mniej nadających się do tego roczników, nieodwracalnie wykrwawiając Rosję z przyległościami. Autor przy tym konsekwentnie trzyma się swej metody badawczej, polegającej na sięganiu tylko i wyłącznie po ogólnie dostępne, głównie sowieckie i rosyjskie opracowania, które następnie poddaje skrupulatnemu „szpiegowskiemu” patroszeniu. Kłania się tu doświadczenie analityka GRU, którym był Suworow zanim trafił do rezydentury sowieckiej wojskowej razwiedki w Genewie.
Z analizy wyłania się kolejny zestaw dowodów, potwierdzających naczelną dla całego cyklu tezę, że ZSRR szykował się w 1941 roku do wyprowadzenia potężnej ofensywy na III Rzeszę i w dalszej kolejności - na resztę Zachodniej Europy. I że wspomniana ofensywa miała być zwieńczeniem precyzyjnie nakreślonego i realizowanego z morderczą bezwzględnością stalinowskiego planu pogrążenia Europy w wojnie, by następnie samemu podbić wycieńczone konfliktem strony. Prawie się udało. Do czerwca 1941 roku nad sowiecko – niemiecką granicą zgromadzono niewiarygodne siły będące efektem tajnego etapu mobilizacji. Hitler (czy też jego otoczenie) zorientowali się w ostatniej chwili co się święci i III Rzesza zadała uderzenie wyprzedzające, dysponując zaledwie ułamkiem środków będących w posiadaniu Stalina. Bezprecedensowa klęska sowietów była zaś wynikiem tego, że zgrupowane w ogromnej masie na niewielkich odcinkach, pozbawione osłon i planów obronnych czerwone wojska były potencjalnie zabójcze w działaniach ofensywnych, ale kompletnie bezbronne w obliczu nagłego i zaskakującego ataku nawet relatywnie słabszego przeciwnika.
Więcej nie napiszę – nie chcę psuć przyjemności potencjalnym czytelnikom.
II. CzeKa polemiści.
No dobrze, ale skąd tytuł „CzeKa historycy”, którym postanowiłem opatrzyć niniejszą notkę? Ano stąd, że końcowe rozdziały (rozdz. 25 - 31) książki Autor poświęcił polemice z rosyjskimi adwersarzami, wśród których prym wiodą tzw. „oficjalni” historycy, głównie wojskowego i kagiebistowskiego chowu. Sposób argumentacji tych państwa jest wielce charakterystyczny i nieodparcie przywodzi na myśl... nasze polskie podwórko, w szczególności zaś całkiem niedawną kampanię nienawiści wymierzoną w „nieprawomyślne” publikacje ks. Isakowicza – Zaleskiego („Księża wobec bezpieki”), Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka („SB a Lech Wałęsa) czy Pawła Zyzaka („Lech Wałęsa. Idea i historia”). Powyższe tytuły to, rzecz jasna, tylko najgłośniejsze przypadki wokół których koncentrowała się histeria kościelnej i laickiej salonowszczyzny.
Chwyty polemiczne można streścić w następujących punktach:
1) „Nie czytałem (-am) książki, ale...” (w domyśle – i tak wiem, co o niej sądzić, więc pryncypialnie potępię, nie marnując czasu na czytanie „śmieci”).
2) „To nie jest profesjonalny historyk...” (w domyśle - „nie nasz”, zatem niejako z definicji nie może mieć racji).
3) „Wszystko to było już od dawna historykom znane...” (ale z niezrozumiałych przyczyn, „historycy” zachowywali swą wiedzę w słodkim sekrecie, nie racząc zapoznać z nią społeczeństwa, o zmianie podręczników do historii nie wspominając. Fraza o „znajomości” tego o czym pisze Suworow, pojawia się również wśród polskich „oficjalnych” historyków).
4) „Suworow – Rezun powtarza kłamstwa Goebbelsa...” (u nas odpowiednikiem jest fraza o „grzebaniu się w brudnych esbeckich papierach”).
5) „Interpretacja i argumenty są tendencyjne. Prawdziwy historyk w mig by się rozprawił...” (tylko, że jakoś się nie rozprawia. Ani w Rosji, ani u nas. Co więcej, luminarze do pisania własnych książek dotykających pewnych osób i wydarzeń jakoś się nie palą... co nie przeszkadza im ciskać gromów na straceńczych śmiałków).
6) „Pewne książki i autorzy a priori budzić winni moralną odrazę, stąd też ludzie na poziomie nie powinni brudzić sobie rąk wdawaniem się w merytoryczne polemiki”. (W Rosji to zdrajca – Suworow, w Polsce – burzyciele mitu Lecha Wałęsy, uosobienia „legendy Solidarności” i pokojowego „przełomu” przy Okrągłym Stole).
7) „Za Suworowem stoi brytyjski wywiad...” (u nas w wersji - za Cenckiewiczem/Gontarczykiem/wstaw dowolne/ stoi PiS i „obóz IV RP”, co automatycznie dyskwalifikuje wszystko co napiszą lub powiedzą).
***
Znamy to dobrze, nieprawdaż? Chyba żadnego z powyższego arsenału czekistowskich chwytów erystycznych stosowanych w Rosji wobec Suworowa nie omieszkali użyć „nasi” strażnicy zadekretowanej raz na zawsze jedynie słusznej wizji historii najnowszej wobec „ipeenowców” i „pisowskich historyków”. Co ciekawe, w Rosji nie ukazała się „oficjalna” i „naukowa” wersja „wojny ojczyźnianej”. Nawet prikaz Putina nie pchnął sprawy do przodu. U nas również jakoś brak „oficjalnego”, całościowego ujęcia dziejów „Solidarności” i biografii ojców – założycieli III RP... A jak ktoś spoza „środowiska” podniesie pióro... no to już my takiemu zwyrodnialcowi pokażemy...
Cóż, książki mają to do siebie, że potrafią doskonale bronić się same. A co do rodzimych talibów III RP, pozostaje tylko pogratulować im dobrych, sprawdzonych, czekistowskich wzorców.
Ja zaś niniejszym wznoszę toast: Chwała szpiegom historii!
Gadający Grzyb
Wiktor Suworow „Klęska”, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2010
pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz