TUTAJ MOŻNA PODPISYWAĆ OGÓLNOPOLSKI PROTEST PRZECIW SPRZEDAŻY STRATEGICZNEJ RAFINERII „LOTOS”.
Dla niecierpliwych: link do petycji na końcu tekstu.
Cierpliwym polecam resztę moich gryzmołów.
I. Blogerskie Kasandry.
Kiedy niedawno podniósł się szum wokół zaplanowanej przez rząd PO na okres powyborczy prywatyzacji Lotosu, naszła mnie niewesoła refleksja. Jakoś tak się bowiem dziwnie składa, że co jakiś czas muszę powracać do tematów, które poruszałem wcześniej, a którymi w mainstreamie pies z kulawą nogą się nie interesował. Po pewnym czasie te same tematy nagle, ni z tego ni z owego, robiły się głośne, nośne i ogólnie trendy. Dodam, że robiły się głośne, nośne i tak dalej z reguły wtedy, gdy już kompletnie nic z nagłego przypływu zainteresowania nie wynikało i było „pozamiatane”. Tak miała się sprawa m.in. z kwestią stypendiów Gazpromu dla doktorantów z Uniwersytetu Warszawskiego (o czym donosiłem w maju 2010), tak stało się z polsko-rosyjskimi negocjacjami gazowymi (a właściwie gazowym dyktatem) zakończonymi w wiadomy sposób (pierwszą z wielu notek napisałem w sierpniu 2009), tak było wreszcie z kwestią prywatyzacji Lotosu (notka – listopad 2010).
Założę się, że w swych odczuciach nie jestem jedyny. Syndrom „blogerskiej Kasandry” dotyka zapewne wielu z piszących na różnych rozsianych po sieci portalach. Pozostaje nam tylko gorzkie „a nie mówiłem/-am?”.
II. Opozycyjny refleks.
I wszystko byłoby w porządku, w końcu nie ma obowiązku czytania blogów (chociaż profesjonalne partie polityczne powinny się orientować co tam, panie, się kotłuje w blogerskich czworakach), gdyby opozycja nie wykazywała się w kluczowych dla kraju sprawach tzw. refleksem szachisty.
Pisząc „opozycja” mam na myśli przede wszystkim Prawo i Sprawiedliwość, bo przecież nie SLD z wiadomymi uwikłaniami, czy coraz bardziej groteskowych „PJoN-ków”. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego „w temacie” gazowym opozycjoniści ocknęli się dopiero na finiszu renegocjacji „kontraktu jamalskiego”, o gazpromowskich stypendiach mających wyhodować w Polsce nową agenturę wpływu wciąż milczą... a Lotos i ropa?
Ano właśnie, o prywatyzacji Lotosu również milczano. Aż do teraz. Zbliża się kampania? A co po kampanii? Znowu „refleksja na schodach”, gdy sprzedaż będzie już przyklepana i zostanie puste gardłowanie?
III. Zmusić mainstream do reakcji.
Cóż, skoro jak wykazałem powyżej, możemy pisać sobie notki do połamania klawiatur, a i na aktywność największej partii opozycyjnej można liczyć... hm, wybiórczo, to najwyższy czas wziąć sprawy we własne ręce i zmusić polityczno-medialny mainstream do reakcji.
Poniżej przytaczam treść petycji pana Filipa Stankiewicza sprzeciwiającej się sprzedaży udziałów Skarbu Państwa w spółce „Lotos”. Istnieje realne niebezpieczeństwo, że bezpośrednio lub pośrednio ta strategiczna firma wpadnie w ręce Rosji. Od siebie dodam, że Lotos jest również mniejszościowym udziałowcem gdańskiego Naftoportu, który może stać się następnym etapem polityczno-biznesowej ekspansji Rosji w Polsce. Tylko od nas zależy, czy protest okaże się skuteczny. Ja podpisałem, a WY?
IV. Petycja.
Do:
kancelaria Prezesa Rady Ministrów
Pan Donald Tusk, Prezes Rady Ministrów
00-583 Warszawa
Al. Ujazdowskie 1/3
(22)694 60 00
kontakt@kprm.gov.pl
Rząd chce sprzedać większościowy pakiet akcji „Lotosu” - jednej z dwóch dużych rafinerii w Polsce, która stanowi kluczowe ogniwo naszego systemu bezpieczeństwa energetycznego. Roztropne władze wysoko rozwiniętych Państw nie sprzedają strategicznych firm sektora paliwowego. W dodatku „Lotos” posiada znaczące własne zasoby ropy.
Zagrożenia są bardzo poważne – niedostatek konkurencji umożliwi nabywcy śrubowanie cen kosztem kierowców lub sprzedaż paliwa po niższych cenach własnym stacjom benzynowym, co przyczyni się do upadku innych stacji. Doprowadzi to do ograniczenia konkurencji wśród stacji benzynowych co oznacza drenaż portfeli nas wszystkich. Co prawda rząd zapewnia, że umowa sprzedaży będzie obwarowana zapisami zabezpieczającymi, ale łatwo będzie je ominąć lub wykorzystać niezdolność rządzących do ich egzekwowania od bogatego i wpływowego koncernu.
Jeszcze większe ryzyko istnieje w przypadku sprzedaży „Lotosu” jednemu z koncernów rosyjskich, na który mogą politycznie wpływać władze Rosji – świadczy o tym sprawa wieloletniego więzienia właściciela Jukosu Michaiła Chodorkowskiego. Zagrożenie pokazuje jaskrawo przykład wieloletniej odcięcia dostaw ropy z Rosji do rafinerii Orlenu w Możejkach. Jak wynika z depesz ambasad USA ujawnionych przez portal Wikileaks, wicepremier Rosji Sieczin wydał w lipcu 2006 polecenie wstrzymania dostaw ropy do Możejek, a do „awarii” rurociągu Przyjaźń, którym rosyjska ropa była tłoczona do Możejek, doszło w tym samym miesiącu. Oznacza to, że Rosjanie nie chcą zarabiać na sprzedaży ropy, tylko wymuszają sprzedaż Możejek własnym koncernom paliwowym. Do czego mogą się posunąć po zakupie „Lotosu”? Sprzedaż „Lotosu” koncernowi krajowemu lub zagranicznemu spoza Rosji również otwiera drzwi do przejęcia tej jednej z najnowocześniejszych rafinerii przez Rosjan.
Bardzo szkodliwy jest również moment sprzedaży „Lotosu”, przez co uzyskana cena będzie znacznie niższa niż możliwa do uzyskania za tak dobrą i świetnie zlokalizowaną firmę. Rząd Donalda Tuska chce zbyć „Lotos” w chwili, gdy spółka jest zadłużona na realizację programu inwestycyjnego 10+ i przed osiągnięciem efektów finansowych tych inwestycji. Wartość spółki będzie rosła – mówią o tym eksperci i prezes „Lotosu” Paweł Olechnowicz. Kolejnym czynnikiem mogącym spowodować niska cenę jest niepewność co do zapotrzebowania na paliwo z powodu światowego kryzysu. W efekcie będzie to w praktyce wyprzedaż i żadne próby przedstawienia ceny jako atrakcyjnej - z użyciem odpowiednio dobranych wskaźników - tego nie zmienią.
Nie chodzi o ideologię, jak próbuje zasugerować premier Donald Tusk, a jedynie o egzystencję nas wszystkich i gospodarki Polski.
Niżej podpisany/a:
Filip Stankiewicz
80-404 Gdańsk
TUTAJ MOŻNA PODPISYWAĆ OGÓLNOPOLSKI PROTEST PRZECIW SPRZEDAŻY STRATEGICZNEJ RAFINERII „LOTOS”:
Gadający Grzyb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz