„Demontaż państwa już się skończył. Teraz będą znikać ludzie” - Janusz Kurtyka, 06.04.2010.
I. SS a pijar
Jak powszechnie wiadomo, generał Petelicki zszedł we mgle poniżej stu metrów i pozostaje do wyjaśnienia, kto go do tego skłonił. To znaczy, oczywiście, wiadomo kto – był to słynny Seryjny Samobójca (SS), znany od dziesięcioleci, ten sam, którego rewolucyjny poeta Majakowski witał okrzykiem „towarzysze, nie strzelajcie!”.
Warto przy okazji zauważyć, iż mimo upływu lat, Seryjny Samobójca (SS) idzie z duchem czasu i nabiera wprawy w żonglowaniu pijarowskimi sztuczkami. Jedną z takich sztuczek jest „przykrywanie” niekorzystnego wydarzenia, które normalnie rozpaliłoby masowe emocje, innym wydarzeniem, zagospodarowującym w newralgicznym momencie uwagę manipulowanej gawiedzi.
Teraz powiedzcie mi – jaki czas dla spowodowania rozstania się z padołem wytypowanego samobójcy byłby lepszy, niż kulminacyjny moment fazy grupowej Euro2012 – dzień, w którym Polacy grali kluczowy mecz, mający przesądzić o awansie do ćwierćfinału? Nie ma co – pan SS (Seryjny Samobójca, przypomnę) musiał pobierać ostatnio intensywne korepetycje u sprawującej nad naszą krainą nadzór właścicielski Niewidzialnej Ręki, tak by jego działalność wyszła na nieustające zdrowie Obozowi Beneficjentów i Utrwalaczy III RP, z którego ramienia sprawuje władzę obecna Dyktatura Matołów.
SS trochę się wprawdzie przeliczył, bo o śmierci Petelickiego zrobiło się jednak dość głośno, mimo rozpaczliwych prób, by od pierwszych chwil wbić ludziom do łbów, iż było to samobójstwo, ale pomysł, trzeba przyznać, był całkiem sprytny.
II. Bez sentymentów
Do Petelickiego, podobnie jak do np. Sekuły, Leppera, czy tego pułkownika od afery marszałkowej co to się na śmierć zatańcował (już mam – Tobiasz mu było), większego sentymentu „nie posiadam”. Były bezpieczniak - to raz. Dwa – zaczął nadawać na Platformę, szczególnie w kontekście Tragedii Smoleńskiej, gdyż Bogdan Klich zarządził w MON embargo na interesy z Petelickim, które trwało do momentu (nie)szczęśliwego zejścia denata. Owszem, zawdzięczamy mu wiele interesujących przecieków, jak choćby ten o SMS-ie o stu metrach i winie pilotów, który to SMS rozesłany z trójkąta Tusk-Graś Arabski po politykach i reżimowych mediodajniach, stał się matką „teorii naciskowej” - wałkowanej następnie przez niemal dwa lata i skutecznie urabiającej opinię publiczną. Albo informację o osobistym sprzeciwie Tuska wobec propozycji Bogdana Klicha, by włączyć do smoleńskiego śledztwa NATO.
Nie łudzę się jednak, iż było to spowodowane jakimś nagłym przypływem uczuć altruistycznych, czy postawy „pro publico bono”. Platforma wyrzuciła generała na mieliznę, więc szukał szczęścia po drugiej stronie, do czego doszła urażona duma potężnego niegdyś „razwiedczyka”, każąca mu nadawać na niedoszłych patronów, którzy nie chcieli osłodzić emerytowanemu generałowi jesieni żywota lukratywnymi kontraktami. Kto wie, być może nawet kombinował, by stać się dla „prawicy niepodległościowej” tym samym, czym dla nie-miłościwie nam panującej Dyktatury Matołów stał się Gromosław „z jasnego nieba” Czempiński?
Moja opinia nie zmienia jednak faktu, iż była to znacząca i wpływowa postać życia publicznego, oraz kolejna ofiara Seryjnego Samobójcy, co pokazuje skalę degrengolady „dzikiego kraju” - na miarę kartoflanej republiki, do jakiej stoczyliśmy się pod obecnymi rządami.
III. Dwóch generałów i dwie postawy wobec Niewidzialnej Ręki
No, ale język rozwiązły sprowadził nań w końcu zgubę. A skoro wspomnieliśmy już o Gromosławie „z jasnego nieba” Czempińskim (by Seawolf), to porównajmy teraz sobie postawy obu razwiedczyków wobec wysyłanych im sygnałów ostrzegawczych. Ówże Gromosław Czempiński również swojego czasu odbywał tournée po mediodajniach, w których zwierzał się na temat swej roli akuszera „projektu PO”, tudzież dawał upust goryczy z powodu odsunięcia go na boczny tor. Jednakże, po próbnym aresztowaniu, aluzju paniał i od tamtej pory siedzi cichutko jak mysz pod miotłą – nie wysmętnia się ani słówkiem na polityczne tematy, nie puszcza oka, że dużo wie i gdyby naprawdę zaczął mówić – to ho, ho, nie odgraża się, nie sypie komiltonów... Gromek Czempion zrozumiał naukę płynącą z zatrzymania (być może dokonanego na polecenie kogoś potężniejszego, ulokowanego w którejś z ambasad naszych Wielkich Braci, gdyż Czempiński swymi niewczesnymi wynurzeniami bruździł rządowi Tuska i PO, który to nie-rząd dla ościennych potęg jest wyjątkowo korzystny – nie sadzi się, podpisze co mu podsuną, każą zlikwidować stocznie, to zlikwiduje itd.). Mechanizm ten opisałem dokładniej w notce „Gromek Czempion i Niewidzialna Ręka” - polecam.
Generał Petelicki najwyraźniej zamknąć się nie chciał, a wszak wiadomo, że wielkie interesy – tak polityczne, jak i finansowe - lubią ciszę, podobnie zresztą jak ciszę lubi Niewidzialna Ręka, która nad pomyślnością tychże interesów sprawuje pieczę w ramach ogólnego nadzoru właścicielskiego nad naszą krainą cudów na kiju, a w szczególności nad Obozem Beneficjentów i Utrwalaczy III RP, którego emanacją pozostaje ku obopólnemu pożytkowi nie-miłościwie nam panująca Dyktatura Matołów.
Prof. Staniszkis mówi o licznych sygnałach ostrzegawczych, które otrzymywał Sławomir Petelicki od Niewidzialnej Ręki, że wiedza, którą - oszczędnie ale jednak - dzieli się z gawiedzią, może okazać się dlań niezdrowa. Jednak generał z sobie tylko wiadomych względów postanowił te ostrzeżenia zignorować, nie wyciągając wniosków z historii Gromka Czempiona.
IV. Wrzutki „Wyborczej”
Ach, byłbym przeoczył - niezawodna „Wyborcza” pospieszyła z wrzutką o „nałogu” generała Petelickiego i problemach rodzinnych – no, nie bądźmy śmieszni – a która to szarża nie tankuje jak ruski czołg? To, że generalicja notorycznie jest „w dobrym humorze” (gradacja: szeregowy „chleje”, kapral „zaprawia się”, kapitan „świętuje”, generał zaś „jest w dobrym humorze”) wiemy, znamy i akceptujemy, gdyż człowiek nie wielbłąd i tak dalej. Sławomirowi Petelickiemu mógł co najwyżej doskwierać brak kompanów do kieliszka, ale w końcu jaki to problem, jeśli ktoś np. lubi się alkoholizować w doborowym towarzystwie, czyli najlepiej przy kompani „własnej osoby”?
Niewykluczone jednak, iż przy którejś tam nasiadówce – i to w towarzystwie szerszym, niż „własna osoba” - panu generałowi mogło się „ulać” i w swym słusznym rozgoryczeniu mógł zacząć grozić. Czym? Ano tym, że „powie wszystko”, że „pociągnie za sobą” tego czy owego, że „on im wszystkim pokaże” - i to nie tylko pagony...
Takich zagrań Niewidzialna Ręka nie toleruje.
Tyle, że podobny scenariusz kompletnie nie pasuje do fightera, jakim był „usamobójczony” generał, tym bardziej, że Krzysztof Skowroński twierdzi, iż Petelicki nałogów „nie posiadał”, a gdy mam do wyboru: wierzyć „Wyborczej” czy Skowrońskiemu, to raczej nie mam wątpliwości kogo wybrać. Wrzutka o problemach rodzinnych jest jeszcze bardziej kuriozalna, opiera się mianowicie na schemacie „jedna pani drugiej pani” - oto eurodeputowany PO, Jacek Protasiewicz, który „wprawdzie generała nie znał” powtarza to, co powiedział mu jakiś funkcjonariusz BOR-u. „Wyborcza” schodzi na psy – kiedyś jednak robiła swą propagandę nieco mniej topornie.
V. „Teraz będą znikać ludzie”
Oczywiście nie łudzę się, że ekspresowe śledztwo wyjaśni cokolwiek, poza kategorycznym stwierdzeniem, iż śmierć generała była ab-so-lut-nie standardowym samobójstwem, ewentualnie – tu już moja podpowiedź - że generał nie wytrzymał napięcia przed meczem Polska – Czechy i profilaktycznie strzelił samobója. Pozostaniemy skazani na spekulacje, podobnie jak w przypadku innych tajemniczych zgonów za czasów PO. Ludziska wkrótce o wszystkim zapomną, zaś SS będzie mógł w spokoju, niespiesznie, czyścić gnata w oczekiwaniu na kolejne zlecenie Niewidzialnej Ręki.
Tym, którzy zapomnieć nie chcą, polecam natomiast słowa śp. Janusza Kurtyki, wypowiedziane 6 kwietnia 2010 roku: „Demontaż państwa już się skończył. Teraz będą znikać ludzie”.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: Niepoprawne RadioPL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz