Może na odkrycie szczegółów relacji wzajemnych na linii Berlin – Platforma Obywatelska nie będziemy musieli czekać ponad 20 lat?
I. Nagły atak dobrej pamięci
To już wolno mówić o niemieckich pieniądzach? - pomyślałem sobie, gdy rozpętała się zadyma na tle „berlińskiej pożyczki” KL-D, czyli kuźni kadr „aferałów”. No, ale bez względu na to, że nagły atak dobrej pamięci Pawła „Lucky Casino” Piskorskiego ewidentnie podyktowany został przedwyborczymi rozgrywkami, dobrze się stało. Pierwsze tabu zostało przełamane, więc może medialny mainstream, zwłaszcza ten po prawej stronie, zainteresuje się również czasami nieco późniejszymi, a znalazłoby się sporo interesujących tropów, o czym za chwilę.
Rewelacja Piskorskiego jest dla mnie przede wszystkim potwierdzeniem tego, co wielu zapewne przeczuwało – mianowicie, że polska scena polityczna od samego zarania III RP formatowana była przez zewnętrzne potęgi na zasadzie jurgieltniczej. Moskiewską pożyczkę dostali postkomuniści, więc naturalną koleją rzeczy również i Berlin chciał mieć własnych konfidentów. Nie ma jak wyhodowanie u sąsiada politycznej agentury wpływu realizującej zlecone jej interesy.
II. Wybory 2007 i Fundacja Adenauera
W każdym razie, skoro już wolno mówić o różnych ciemnych sprawkach związanych z finansowaniem przez ościenne mocarstwa naszej rzeczywistości politycznej, to pozwolę sobie przypomnieć tekst Rewizora czyli śp. Jacka Maziarskiego „Jak zmanipulowano wybory 2007 roku”. Świadczy on bowiem, że „berlińska pożyczka” dla KL-D była zaledwie początkiem długofalowej współpracy.
W telegraficznym skrócie: w artykule opisana jest „kuchnia” akcji „Zmień kraj. Idź na wybory” ze słynnym hasłem „zabierz babci dowód”. Okazuje się, że mocodawcą była Fundacja Adenauera należąca do niemieckich chadeków i finansowana niemal w całości z niemieckiego budżetu. Jej polskim kolaborantem było Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau znane też pod nazwą Forum Obywatelskiego Rozwoju, założone przez Leszka Balcerowicza wraz z m.in. Tadeuszem Syryjczykiem, Janem Wejchertem, Władysławem Bartoszewskim, Andrzejem Olechowskim i innymi postaciami z podobnej politycznej parafii. FOR następnie powołało wraz z ponad 150 podmiotami do życia Koalicję „21 października.pl”.
W efekcie, pod wpływem kampanii której klipy emitowały bezpłatnie największe media w Polsce (koszt cennikowy reklam – ok. 3 mln. zł), zmobilizowano do udziału w wyborach ok 3 mln młodych ludzi – czyli grupę docelową najsilniej popierającą Platformę. Ten właśnie elektorat przeważył szalę zwycięstwa wyborczego w 2007 roku na korzyść PO. Może warto by pójść tym tropem i prześledzić powiązania z Berlinem, głównie poprzez system fundacyjno-stypendialny, różnych środowisk wspierających partię Donalda Tuska? Podrzucam ten trop dziennikarzom śledczym zupełnie za darmo – w końcu, skoro można już mówić o pieniądzach KL-D, to może nadeszła pora, by posunąć się o krok dalej, tym bardziej, że tekst Rewizora, choć odbił się szerokim echem w internecie, to przez inne media, również te z pretensjami do niezależności, opozycyjności itd., został kompletnie zignorowany.
III. Berliński cieć w Warszawie
Polecam również przyjrzenie się historii powiązań Pawła Grasia z niemieckim biznesmenem Paulem Roglerem, które opisałem onegdaj w notce „Berliński łącznik?”. Zapewniam, że słynne cieciowanie w willi w Zabierzowie, na którym skoncentrowały się niegdyś media, jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Znajomość Grasia i Roglera sięga bowiem 1989 roku, kiedy to poznali się w ówczesnych Niemczech Zachodnich, zaś w 1990 roku Rogler, który wcześniej prowadził w bawarskim miasteczku Selb punkt ksero, pojawił się w Polsce jako właściciel firmy informatycznej Rotronik EDV-Entwicklungen i założył polską filię o nazwie Pro-Holding, której szefem został Graś. Graś następnie (1993 r.) kupił od sekretarza rady nadzorczej Pro-Holding spółkę Agemark. W 1994 Agemark kupuje słynną willę w Zabierzowie, a w końcu (1996 r.) Agemark wraz z willą odkupuje od Grasia Paul Rogler. Dodajmy, że Agemark praktycznie nie wykazywał żadnej biznesowej aktywności, często kończył rok „pod kreską” (podobnie jak Pro-Holding, który Rogler w końcu sprzedał – lecz tylko po to, by zwiększyć kapitał zakładowy Agemarku), zaś jedynym godnym uwagi majątkiem firmy jest właśnie znana willa.
Widzicie w tym jakikolwiek biznesowy sens? Podsumujmy. 1) Niemiecki „przedsiębiorca” (obecnie emeryt) ładuje pieniądze w działalność przynoszącą straty i nie wycofuje się z niej po dziś dzień, zaś jego „firma informatyczna” Rotronik nie ma nawet strony internetowej i adresu e-mail. 2) Firmy-krzak, którym patronuje w Polsce mają za zadanie wyłącznie zapewnić lokum Grasiowi. 3) Rogler nie sprzedaje willi w Zabierzowie, ani nie wynajmuje jej na rynkowych zasadach, by odzyskać choć część utopionych pieniędzy...
Nadmienię jeszcze, że miasteczko Selb położone w 1989 w pobliżu granic NRD i Czechosłowacji uchodziło za miejsce spotkań agentów służb specjalnych. Czego szukał tam w 1989 roku student Paweł Graś, który powrócił do Polski jako dyrektor filii „firmy informatycznej”? Przypomnijmy, że późniejsze polityczne zainteresowania Grasia oscylowały przeważnie wokół spec-służb i resortów siłowych. Może więc Graś jest starannie hodowanym niemieckim agentem, natomiast Rogler albo go prowadzi, albo jest „słupem” za którego plecami stoi ktoś jeszcze? Innymi słowy – czy Paweł Graś jest berlińskim okiem i uchem przy Donaldzie Tusku?
Na zakończenie – czy przy takich powiązaniach może dziwić fakt, iż Angela Merkel była w stanie skutecznie zakazać Tuskowi kandydowania na prezydenta, bo najwyraźniej potrzebny był jej na stanowisku premiera jako strażnik i gwarant niemieckich interesów w Polsce? Może na odkrycie szczegółów relacji wzajemnych na linii Berlin – Platforma Obywatelska nie będziemy musieli czekać ponad 20 lat, jak miało to miejsce w przypadku „berlińskiej pożyczki” KL-D. Skoro już wolno mówić o niemieckich pieniądzach w polskim życiu publicznym...
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Na podobny temat:
http://niepoprawni.pl/blog/138/jak-zmanipulowano-wybory-2007-roku
http://niepoprawni.pl/blog/346/berlinski-lacznik
Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr.19 12.05-18.05.2014
Dzięki Trustloan Services za pomoc w udzieleniu pożyczki w wysokości 200 000 euro, aby założyć rodzinę w ciągu 24 godzin, jeśli jesteś zainteresowany uzyskaniem pożyczki w trybie pilnym, kontakt z Trustloan Services: {TRUSTLOAN88@GMAIL.COM} lub WhatsApp na +1 443 281 3404
OdpowiedzUsuńW jaki sposób otrzymałem pilną pożyczkę w wysokości 100 000 w ciągu 24 godzin, aby rozpocząć własną działalność gospodarczą od usług online w zakresie pożyczek powierniczych, skontaktuj się z e-mailem firmy w celu przetworzenia pożyczki, jeśli jesteś zainteresowany: e-mail >>>> TRUSTLOAN88@GMAIL.COM <<<< lub WhatsApp @ +1 443 281 3404
OdpowiedzUsuń