niedziela, 20 października 2019

Pod-Grzybki 182

Habemus Nobel! Szwedzka ekspozytura międzynarodowego lewactwa postanowiła wspomóc polskich ideowych pobratymców przyznając Oldze Tokarczuk swoją środowiskową nagrodę. Jak wiadomo, literackiego Nobla przyznaje się głównie za poglądy – oczywiście, jeśli laureat przy okazji potrafi pisać, to tym lepiej, ale nie jest to warunek konieczny. Podobnie z Noblem pokojowym – taki Barack Obama dostał go tylko za to, że nie jest Georgem W. Bushem. I nasze salony odczytały wyróżnienie trafnie, z miejsca ogłaszając, że jest to ICH noblistka. Ale cieszmy się i my, zawsze mogło być gorzej – przecież równie dobrze Nobla mogła dostać Nurowska.


*

Monika Olejnik rulez! Zarządziła, by odtąd każdy, bez względu na płeć, wiek, stan cywilny i umysłu – paradował mając przy sobie „zamiast lub obok torebki” książkę Olgi Tokarczuk: „spacerujmy po ulicach, parkach, lasach, sklepach, teatrach, kinach i stadionach oraz kościołach i innych miejscach – z książką! Z książką Olgi Tokarczuk”. Czytać na szczęście nie trzeba, co z niejaką ulgą przyjął min. Gliński. W związku z apelem, mam receptę na to, jak uchodzić za osobnika, jak to się mówi na salonach, „na pewnym poziomie” - oczytanego i inteligentnego światowca nadążającego za trendami: 1) kupujemy jakąkolwiek książkę Olgi Tokarczuk (niestety, w stwarzanie pozorów należy zainwestować); 2) wyginamy grzbiet książki, tak by wyglądała na czytaną; 3) ruszamy z nią w miasto zadawać szyku. A co, niech się chamy napatrzą, jak wygląda kulturalny człowiek!


*

Pewien problem może być z zabieraniem książki Olgi Tokarczuk do kina - przecież na sali podczas projekcji jest ciemno. Gdyby jednak Państwo zauważyli, jak w trakcie seansu ktoś uporczywie udaje, że czyta książkę Olgi Tokarczuk, należy zachować spokój – a po filmie dyskretnie się zbliżyć i poprosić o autograf. To zapewne będzie Monika Olejnik.


*

Bonus: gdy w kościele demonstracyjnie zaczniecie się modlić z książki Olgi Tokarczuk zamiast, jak te wsiowe mohery, z książeczki do nabożeństwa i ktoś zwróci wam uwagę – będziecie mogli odtąd zażywać męczeńskiej chwały jako ofiara prześladowań katolickiego ciemnogrodu. Wasze akcje w tzw. eleganckim towarzystwie z miejsca podskoczą o jakieś 50 proc.


*

Mam tylko jeden zgryz – Monika Olejnik zaleciła również zabieranie dzieł Noblistki do lasu. Że też ja tego wcześniej nie wiedziałem! Proszę sobie wyobrazić, że w sobotę byłem właśnie w lesie, na grzybach – i nie miałem ze sobą książki Olgi Tokarczuk! Zamiast tego, jak ostatni prymityw, wziąłem kozik i wiaderko. Jaki wstyd! Teraz przez to faux pas czuję się jak skończony palant.


*

Nieco poważniejąc – nie wiem, jak Państwo, ale ja nie mogłem słuchać tych rytualnych zapewnień „naszych” o „radości” z Nobla dla tej polakożerczej lewaczki. Polityków jeszcze rozumiem – inaczej nie mogli tuż przed wyborami. Ale reszta? Ostatecznie dobił mnie min. Gliński, który by zmazać niewczesne wyznanie, że nie był w stanie doczytać żadnego z jej rozwlekłych dzieł do końca, pośpieszył z zapewnieniem, iż jego ministerstwo wycelowało 700 tys. zł. na tłumaczenia dorobku Tokarczuk na wszystkie możliwe języki. Czyli, mówiąc po ludzku, dorzuciło się do szerzenia w świecie antypolskiej propagandy. No, teraz nawet Papuasi będą mogli zabierać książki Olgi Tokarczuk do dżungli na polowania i czytać o tym, jak to Polacy ciemiężyli niewolników.



*

Zmieńmy temat. Polacy nie przestają mnie zadziwiać. Opublikowano wyniki sondażu z którego wynika, że 66 proc. respondentów jest za zniesieniem celibatu księży. Zarazem, w dość rozpowszechnionym nurcie tzw. ludowego antyklerykalizmu panuje opinia o „pazerności klechów”. Ehem, drodzy rodacy, wyobraźcie sobie, że ten „pazerny kler” ma jeszcze na utrzymaniu rodziny... Nic wam się tu nie gryzie? Jak to mawiają w internetach – fuck logic...


*

Jeszcze przed wyborami Klaudia Jachira złożyła na policji zawiadomienie o przestępstwie – stała się mianowicie obiektem tzw. gróźb karalnych wysyłanych jej przez rozjuszonych internautów. Krótko mówiąc – czołowa polityczna hejterka i prowokatorka, godna następczyni Palikota, żali się, że sama stała się obiektem hejtu ze strony tych, których obrażała. Słowem - ani mózgu, ani honoru. No chyba, że Jachira to lepsza cwana gapa i celuje w pokojowego Nobla, jako ofiara „politycznej przemocy”. I wiecie co? Wcale nie jest bez szans.


*

Czerscy niczym św. Jerzy pokonali smoka! Konkretnie, twitterowicza o nicku „Smok05”. Tak im zalazł za skórę, udzielając się nie tylko na Twitterze, ale i na internetowym forum „Gazety Wyborczej”, że uskutecznili „dziennikarskie śledztwo” - i podali jego dane. Imię i nazwisko, miasto zamieszkania, firmę w której pracuje, PESEL... Słowem, Stefan Michnik może nie jest na Czerskiej obecny ciałem, ale duchem – na pewno. No, to teraz czekam na ujawnienie adresów dziennikarzy „Wyborczej” - w końcu, jak można , to można.


*

Jerzy Stuhr próbował załagodzić słynne słowa o „folwarcznych chłopach”. Wyszło na to, że on bynajmniej nie uważa, iż wszyscy chłopi są nienawistni i chcą się mścić na „elitach”. Są też chłopi „dobrzy”. Krótko mówiąc, „arystokrata” Stuhr podzielił plebs na ten potulny, słuchający się autorytetów i salonów oraz na chamów zbuntowanych. Dobrze rymuje się to z wypowiedzią pawianogrzywego prof. Radosława Markowskiego, który ze swych parnasów ocenił, że elektorat PiS „nie ma kwalifikacji obywatelskich”. Profesor wie co mówi, wszak przed laty zasłynął propozycją wprowadzenia w Polsce apartheidu – pisowski „ciemnogród” miałby zostać „instytucjonalnie oddzielony” od postępowego, platformerskiego „jasnogrodu”. Inny „kwalifikowany obywatel” z tej stajni, to nasz ulubieniec prof. Jan Hartman, który niegdyś, gdy Platformie spadły słupki dał wyraz swej obywatelskiej trosce słowami: „Tusku, k...a, zrób coś! Obiecaj ludziom lody, albo co”. I teraz wyobraźmy sobie tę komisję weryfikacyjną: Stuhr, Markowski, Hartman, siedzący za stołem i oceniający „kwalifikacje obywatelskie” kolejnych delikwentów. Uff, mało brakowało...

Gadający Grzyb


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 42 (18-24.10.2019)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz