W Watykanie zakończyła się bluźniercza heca pod nazwą „Synod Amazoński” podczas którego doszło do oficjalnego oddawania czci indiańskiemu demonowi zwanemu Pachamama – w asyście samego papieża Franciszka. Domyślam się, że po tym wszystkim egzorcyści będą mieli pełne ręce roboty i oby im się powiodło, inaczej wkrótce będziemy świadkami, jak kompletnie już oszalały Franciszek zacznie przy każdej pełni księżyca w ogrodach watykańskich odprawiać opętańcze tańce wokół ogniska, a kardynałowie Marx i Schönborn zawodząc do Pachamamy będą wystukiwali mu rytm na bębenkach.
*
Warto dodać, iż Ojcowie Synodalni oddawali się również refleksji nad „pogłębioną ekologią”, która jest mutacją niesławnej (i potępianej przez Jana Pawła II) marksistowskiej „teologii wyzwolenia”. Różnica jest taka, że w miejsce klas pracujących wstawiono przyrodę, traktowaną jako jeden wielki i osobny „byt” - co jest czystym pogaństwem i współczesną formą kultu „Gai” - „Matki Ziemi”. A teraz ciekawostka – warsztaty z „pogłębionej ekologii” oraz „miłości do Matki Ziemi” odbyły się również podczas tegorocznego feministycznego Kongresu Kobiet w Warszawie. Zatem, nasze eko-feministki urządziły własny sabat... to jest, przepraszam, „synod”, zanim stało się to modne. Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce ktoś podmieni Franciszka na taką, dajmy na to, Sylwię Spurek – i nikt nie zauważy różnicy.
*
A tymczasem Watykan popada w coraz większe tarapaty finansowe. Budżet od zeszłego roku jedzie na minusie - do tego stopnia, że Stolica Apostolska musi wyprzedawać nieruchomości i łatać deficyt ze świętopietrza – teoretycznie przeznaczonego na cele charytatywne. Cóż, papież Franciszek powiedział kiedyś, że pragnie „Kościoła ubogiego” - i wszystko wskazuje na to, że jego życzenie wkrótce może się spełnić.
*
Zmieniamy temat. Niektórzy to mają szczęście. Taki skromny burmistrz warszawskich Włoch, niejaki Artur W., zatrzymał się na chwilę na parkingu – a tu ni z tego, ni z owego, turecki biznesmen Sabri B. wrzucił mu przez okno do samochodu okrągłe dwieście patoli. Od tej pory jeżdżę po mieście z odkręconymi szybami – a nuż i mnie coś wpadnie?
*
Nie wiadomo tylko, co do tego ma policja, która zgarnęła obu delikwentów – nie odprowadzili podatku od darowizny, czy co? Przy okazji – od Artura W. szybciutko odcięli się platformersi i bez ceregieli wywalili go z partii. Zaraz, jak to leciało? „Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k..., jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem”. I wierz tu Neumannowi...
*
PiS to jednak ma w sobie gen autodestrukcji. Dopiero co cieszyłem się, że Stanisław Piotrowicz – jedna z najbardziej obciążających wizerunkowo tę partię postaci - nie dostał się do Sejmu, a tu jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że Piotrowicz został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Trybunału Konstytucyjnego. Kurdę, jeżeli naprawdę nie mogą żyć bez tego starego komucha, to niech go eksploatują gdzieś na zapleczu. Niech siedzi w jakimś think-tanku, pisze analizy albo projekty ustaw – ale niech nie lezie ludziom przed oczy! No i druga sprawa – odebranie przysięgi od Piotrowicza będzie dla Andrzeja Dudy z pewnością wymarzonym startem kampanii wyborczej...
*
A tymczasem TVN ujawnił mobbing, jakiego miał się dopuszczać abp. Sławoj Leszek Głódź wobec księży posługujących w pałacu biskupim i gdańskiej archidiecezji. Z relacji poszkodowanych wynika, że mieszanie z błotem było na porządku dziennym i akurat w te rewelacje jestem skłonny uwierzyć, bo jaki jest Głódź, każdy widzi. Zastanawia mnie tylko jedno – otóż bp Głódź był ordynariuszem polowym Wojska Polskiego. Pytanie, czy był taki od zawsze, czy dopiero pod wpływem kontaktów z wojskowymi trepami nabrał manier a la szwejkowski feldkurat Katz i tak mu już zostało?
*
Z weselszych wieści – Izrael zamknął ambasady! I to na całym świecie! Poszło o to, że izraelscy dyplomaci pożarli się z tamtejszym ministerstwem finansów o kasę. No i co tu powiedzieć? Aż cisną się wszystkie „antysemickie klisze” o Żydach wiecznie kłócących się o pieniądze. Ciekawe, czy skakali sobie do oczu, szarpali za brody i obrywali chałaty w tym charakterystycznym i niepowtarzalnym, starozakonnym stylu. Ale cicho sza – jeszcze wpadną na pomysł, że to Polska powinna utrzymywać ich placówki i dopiero wtedy będzie problem...
*
Za nami Wszystkich Świętych – czyli dzień, który tutejsze lewactwo od dawna przyprawia o ból głowy. Do tej pory taka „Wyborcza” usiłowała go zohydzić pisząc, iż 1 listopada Polacy chleją na potęgę, a potem wsiadają do samochodów i zabijają po pijaku ludzi. Tym razem jednak Czerscy poszli z duchem czasu i oznajmili, że Wszystkich Świętych to zbrodnia przeciw klimatowi – bo podróże na groby zostawiają „ślad węglowy”, a znicze emitują toksyczne substancje i CO2, potęgując efekt cieplarniany, podobnie jak produkcja plastikowych sztucznych kwiatów. A najlepiej w ogóle zlikwidować cmentarze i „utylizować” zwłoki tak, by przepadły bez śladu. Oczywiście, „ekologiczna troska” nie dotyczy stert plastikowych gadżetów produkowanych na Halloween. Ale co tam Czerscy – gorzej, że z podobnej partytury zaczynają śpiewać niektórzy duchowni, apelując by stworzyć modę na „jeden symboliczny znicz” – i to powołując się na papieża Franciszka oraz encyklikę „Laudato si”. Niestety, do grona tego dołączył również ks. dr Bogumił Karp, proboszcz z mojej rodzinnej Rawy Mazowieckiej. Poszedłem więc na cmentarz z duszą na ramieniu... i odetchnąłem z ulgą – jak co roku rozświetlało go morze zniczy. Pamiętajmy więc – to nasza, polska i unikalna tradycja, świadcząca m.in. o ciągłości kulturowej. A lewackim popaprańcom nie chodzi w tym wypadku o żadną „ekologię” i plastikowe śmieci, tylko byśmy zapomnieli o grobach swoich przodków. Naród bez pamięci staje się bowiem jedynie wykorzenioną, bezwolną masą – i do tego poziomu chcą nas sprowadzić. Dopóki więc kultywujemy tradycję – jest przed nami przyszłość. Gdy ją porzucimy – sami wydamy się na zatracenie.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 45 (08-14.11.2019)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz