Zgodnie z zapowiedzią, kontynuuję co-jakiś-tam-czasową rubrykę. Oto kolejna porcja „Pod-Grzybków”:
Umiłowane Donaldu przymierza się do opylenia Lasów Państwowych za jakieś drobne 300 miliardów złociszy, żeby odwlec w czasie katastrofę finansów publicznych. Protestują leśnicy, ludzie zbierają podpisy... A mnie zastanawia jedno: gdzie podziewają się "ekolodzy", tak głośni onegdaj przy okazji Rospudy? Po drzewach nie łażą, gniazdek nie wiją, jaj nie odmrażają... - to jest, chciałem rzec - nie wysiadują... Niedobrze – znaczy, że na wiosnę nie będzie przychówku.
***
Nie mogę – muszę powrócić do poruszonej w poprzednich „Pod-Grzybkach” frapującej zagadki jaką stanowi dla mnie notoryczne udzielanie łamów "Rzepy" Obłąkanemu Waldemarowi. Okazało się, że to tylko tak, dla draki! Wkrótce po tekście Obłąkanego Waldemara o Jaruzelskim redaktor Lisicki wysmarował bowiem niby-to-jajcarski felietonik w którym nabijał się z czcigodnego nestora. Uczynił to jednak w sposób dość osobliwy, na bezpiecznym poziomie ogólności, nie wymieniając ani nazwiska Kuczyńskiego ani tytułu tekstu do którego się odnosi. Panie Lisicki, po pierwsze: satyra nie znosi asekuranctwa, a po drugie: ładnie to tak eksploatować niepoczytalnego staruszka? Wstydziłby się Pan, doprawdy...
***
Władimir Putin w słynnym artykule na łamach „Sueddeutsche Zeitung" zaproponował Europie w ramach „aliansu gospodarczego” m.in. ujednolicenie standardów technologicznych. To kto będzie zmieniał rozstaw torów? My czy oni?
***
Jak przystało na „otwartego katolika”, Jan Turnau na łamach „Wyborczej” deklaruje należytą odrazę do trącącej fałszem i religiancką zaściankowością Wigilii:
„Może już powinniśmy myśleć, jak wytrzymać Wigilię, by znieść z uśmiechem na ustach wszystkich bliskich, którzy nas nudzą albo i drażnią potwornie.”
W związku z powyższym, podrzucam Sewkowi Blumsztajnowi pomysł na kolejną kampanię: Wygwizdać moherową Wigilię z polskich domów! A gdyby gdzieś tam zaplątał się tzw. „Święty” Mikołaj, czy inne Dzieciątko Jezus, to bojówki Antify spuszczą tym katofaszystom należyty łomot.
***
Jak wiadomo, przed wizytą Dymitrija Miedwiediewa Gajowy Bronisław zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Nic dziwnego, jest się czego bać. Wyobrażam sobie, co może się dziać w głowie świeżo obdarowanego jarłykiem namiestnika przed wizytą Wielkiego Chana...
***
Przy okazji Gajowy Bronisław zagrzmiał, że „czas wyjść z grajdoła”. Gajowy na ten przykład z grajdoła wyszedł. I, jak wykazało moje śledztwo, razem z Jaruzelskim spieprzył do Budy (Ruskiej). Nie ma to jak odpowiedni ludzie we właściwym miejscu.
***
Jak podaje portal wPolityce.pl, spadkobiercy „Fali49” z ulicy Czerskiej postanowili piórem cyngla Czuchnowskiego dać odpór robiącemu furorę w Sieci filmowi „List z Polski”. Jak leciała ta maksyma Gandiego? "Najpierw cię ignorują, potem się z ciebie śmieją, potem z tobą walczą - i wtedy wygrywasz". Fakt, że „Fala49” miast rytualnego w takich wypadkach etapu obśmiewania (red. Orliński mógł się poczuć pominięty) wytoczyła od razu najcięższe działa, musi świadczyć o świadomości na jak kruchych podstawach umocowana jest rosyjsko-rządowa wersja, której tak zawzięcie kibicuje „Wyborcza”. Tu nie ma czasu na śmichy-chichy. Wątpliwości należy zdusić wedle sprawdzonych wzorców. Tak, towarzyszu Czuchnowski – z takimi następcami Wanda Odolska może spoczywać spokojnie.
***
A tak poza tym, to chyba wiem, co ugodziło „Falę49” najboleśniej. Otóż przyzwyczaili się chłopaki, że jak ktoś z zagranicy chce napisać czy nakręcić coś o Polsce, to pierwsze swe kroki kieruje na Mysią, to jest, na Czerską, gdzie rzeczywistość zostanie mu naświetlona pod odpowiednim kątem i we właściwym kontekście. A tu taka zniewaga. Nie dość, że Mariusz Pilis nie udał się po obowiązującą wykładnię, to jeszcze jedną z częściej cytowanych w filmie postaci jest naczelny „oszołomskiej” i „spiskomaniackiej” „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, zaś pierwsze strony numerów „GP” poświęconych smoleńskiej katastrofie zostały wyeksponowane odpowiednio do swej rangi. Miarą obrazy może być fakt, że o „GP” i Sakiewiczu redaktor Odolski..., to jest, Czuchnowski nie zająknął się w swym tekście ani razu.
***
Z „Naszego Dziennika”: Jego Wysokość Bronisław Komorowski odesłał administratora Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, ks. płk. Sławomira Żarskiego do „rezerwy kadrowej”. Za to, że ksiądz pułkownik wymienił w kazaniu kilka podstawowych patologii III RP, czym wedle Jego Wysokości ugodził w podstawy i sojusze („jak tak można - że Polska jest budowana na antywartościach” - Komorowski). Trochę to tak, jakby Zygmunt III Waza wylał ze swego dworu Piotra Skargę za wichrzycielstwo i negowanie ustrojowych pryncypiów Królestwa Polskiego.
***
Ksiądz Żarski winien pamiętać, że monarsze uszy są bardzo wrażliwe i nie można ich drażnić, nawet wymownym milczeniem. W swoim własnym, dobrze pojętym interesie powinien zmienić front i to szybko, gdyż Jego Wysokość Bronisław nie wykazuje się bynajmniej cierpliwością Zygmunta III. Już bardziej nasuwa się na myśl Henryk VIII i ta cała historia z Tomaszem Morusem. A najbardziej, że wracają czasy, kiedy to „u waadzy” byli w cenie „księża-patrioci”.
***
Profesor Tomasz Nałęcz pełniący obecnie zaszczytną funkcję Nadwornego Pochlebcy Jego Wysokości Bronisława Wspaniałego po stwierdzeniu, że na „ołtarzu sprawy” (czyli kilku łaskawych słów Putina) „powinniśmy złożyć każdą ofiarę” dał ujście swemu uwielbieniu dla kremlowskiego samodzierżcy mówiąc, ze Putin jest „znakomitym politykiem i sportowcem" . Przyznam się, że chociaż mało co robi na mnie wrażenie, to tym razem dech mi zaparło. Takiego wiernopoddańczego tonu w głównonurtowym przekazie nie było chyba od czasów Breżniewa. To kiedy wpisujemy do Konstytucji przyjaźń z Federacją Rosyjską? Nie krępujcie się, chłopaki. Jak obciach to na całego.
Gadający Grzyb
pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz