Witam czytelników „Warszawskiej Gazety”. W związku z wydawniczą reorganizacją od tego numeru „Pod-Grzybki”, którymi dotąd nękałem permanentnie czytelników „Polski Niepodległej”, będą się ukazywały właśnie tutaj. Charakter rubryki pozostanie oczywiście bez zmian – „Pod-Grzybki” po staremu będą epatować niewyszukanym, chuligańskim wdziękiem oraz urągać dobremu gustowi. A więc, jedziemy!
*
Na marginesie „taśm Birgfellnera” - rozczuliła mnie wypowiedź czcigodnego teścia, czyli Jana Marii Tomaszewskiego, o swoim zięciu, czyli rzeczonym Birgfellnerze: „To nie jest żadna rodzina, on się przykleił i tyle”. Mamy tutaj dobrze znane w knajackich kręgach tzw. pucowanie, w slangu korporacyjnym zwane również „OWD” („ochroń własną d...ę”). Tłumacząc z polskiego na nasze: „Co? Jak? Birgfellner? A dajcie mi spokój, nie znam człowieka!”.
*
Eureka! Odkryłem skąd Ewie Kopacz przyszło do głowy, że ludzie polowali na dinozaury. Otóż był kiedyś taki film - „Milion lat przed naszą erą” z Raquel Welch paradującą w „jaskiniowym” bikini. Jak nic, Ewa Kopacz go widziała – i przemówiła do niej tzw. prawda ekranu. Ciekawe, czy ktoś już jej uświadomił, że nie był to dokument?
*
Robert Biedroń zadebiutował z nowym ugrupowaniem „Wiosna, panie sierżancie” (czy jakoś tak). Z tej okazji portal gazeta.pl, wybił w nagłówku: „babcie wyrywają sobie Biedronia z rąk, bo jest jak idealny zięć”. Hmm, tego... nie wyjaśniono tylko, czy postępowe seniorki pragnęłyby takiego zięcia dla synków czy córeczek. I może warto by również wyjaśnić im, że wnuczków z tego nie będzie, bo jak mawiał Jan Tadeusz Stanisławski „nie da rady – oba samce!”.
*
No chyba, że stałby się cud. Już raz coś takiego miało miejsce – albowiem, jak swego czasu objawił słynny komentator sportowy, Bohdan Tomaszewski: „Ryszard Szurkowski to cudowne dziecko dwóch pedałów”.
*
A skoro zeszliśmy na sport i galopujący genderyzm. W niektórych dyscyplinach zmorą zaczynają się stawać mężczyźni-nieudacznicy, którzy nagle „odkryli swą kobiecość”, przechodząc do kategorii żeńskich – za zgodą sterroryzowanych polityczną poprawnością związków sportowych. Niedawno taki 100-kilowy okaz kobiety zadebiutował w australijskiej kadrze piłkarek ręcznych (a jest to sport kontaktowy i dość urazowy). Ale co tam szczypiorniak – poczekajmy, aż faceci zaczną przechodzić do żeńskich sportów walki. Osobiście czekam na debiut sióstr Kliczko w kobiecym boksie – uuuch, to dopiero będzie masakra!
*
Na szczęście Jurny Stefan nie ma takich problemów z samoidentyfikacją. Ma za to inne – cała ta jego afera, to mianowicie jedna, wielka żenada. Co by nie mówić, kiedyś korumpowanie polityków wyglądało jednak poważniej – jakieś walizki z pieniędzmi, lewe konta na Kajmanach... A dziś? Okazuje się, że wystarczy kilka panienek i fasolka po bretońsku. Na miejscu kolegów zmyłbym Stefanowi głowę – bo zwyczajnie psuje rynek. Jak to mawiają – głowa łysieje, d...a szaleje. Cóż, jaki kraj, taki Berlusconi...
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 07 (15-21.02.2019)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz