czwartek, 16 sierpnia 2018

Rebelia, czyli sędziokracja w działaniu

Sąd Najwyższy demonstracyjnie wypowiedział posłuszeństwo obowiązującemu porządkowi prawnemu Rzeczypospolitej.


I. Sędziowska hucpa

Jak zapewne Państwo wiedzą, Sąd Najwyższy skierował do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu (TSUE) pięć tzw. pytań prejudycjalnych (czyli zadawanych przed wydaniem orzeczenia) i w ramach „środka zabezpieczającego” tymczasowo „zawiesił” (powołując się na art. 755 §1 kpc) stosowanie przepisów Ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczących zasad przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku.

Zanim rozłożymy na łopatki ten wykwit bezczelności „nadzwyczajnej kasty”, wyjaśnijmy wpierw kruczek prawny, do jakiego uciekli się sędziowie (z góry proszę o cierpliwość, ale jest to konieczne do naświetlenia całej hucpy). Otóż do wchodzącej w skład SN Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wpłynęło 18 lipca br. pytanie odnośnie podlegania systemom rentowym w różnych krajach UE (sygn. III UZP 4/18). Do rozstrzygnięcia tego specjalistycznego zagadnienia z dziedziny harmonizacji unijnych ubezpieczeń społecznych wydelegowano skład orzekający w liczbie siedmiu sędziów, w tym - uwaga, bo to jest clou – dwóch, którzy ukończyli już 65 rok życia i zgodnie ze znowelizowaną ustawą o Sądzie Najwyższym powinni przejść z mocy prawa w stan spoczynku lub zwrócić się do prezydenta z wnioskiem o przedłużenie sprawowania funkcji. I to właśnie posłużyło składowi za pretekst do wysłania słynnych zapytań do TSUE. Następnie owych siedmiu sędziów uchwaliło wspomniane „zawieszenie” stosowania przepisów w odniesieniu do wszystkich członków SN którzy ukończyli 65 lat na czas rozpatrywania sprawy przez unijny trybunał.

Dla porządku przypomnijmy jeszcze te pytania. Pierwsze dotyczyło rzekomego złamania przez ustawę o SN zasady nieusuwalności sędziów poprzez obniżenie wieku emerytalnego. Drugie odnosiło się do niezawisłości sędziów i niezależności sądów, które jakoby ma naruszać konieczność uzyskania zgody prezydenta na dalsze orzekanie po osiągnięciu wieku emerytalnego. Pytania trzecie i czwarte sugerują „dyskryminację ze względu na wiek” przy czym SN domaga się od TSUE uznania, że każdy skład orzekający z udziałem sędziego powyżej 65 roku życia ma prawo odmówić stosowania odnośnych przepisów Ustawy o SN. No i wreszcie, w pytaniu piątym, SN domaga się potwierdzenia dopuszczalności użycia środka zabezpieczającego pod postacią odmowy stosowania przepisów krajowych „sprzecznych z prawem unijnym”. Innymi słowy – TSUE ma potwierdzić, że SN miał prawo zrobić to, co zrobił. Zwróćmy uwagę – owe pytania nie mają nic wspólnego z meritum sprawy do której powołano skład orzekający, a koncentrują się jedynie na samych sędziach z niedwuznaczną intencją wysadzenia w powietrze cudzymi rękami całej reformy Sądu Najwyższego.


II. „Nemo iudex in causa sua”

Jest to oczywiście ciąg dalszy pełzającego rokoszu „nadzwyczajnej kasty”. Charakterystyczne, że SN nie odwołuje się w swych „zapytaniach” (a w zasadzie tezach, bowiem sformułowane są one w sposób sugerujący z góry odpowiedź) do prawa polskiego, w tym Konstytucji. Ta bowiem jasno stanowi, że w przypadku reorganizacji sądów można przenieść sędziego w stan spoczynku (art. 180 p.5), a także, że granicę wieku przechodzenia w stan spoczynku określa ustawa (art. 180 p.4). A zatem, rzekoma „dyskryminacja ze względu na wiek” wynika wprost z delegacji ustawowej zawartej w najwyższym akcie normatywnym Rzeczpospolitej. Jeśli zaś chodzi o słynną „niezależność” i „niezawisłość”, to wystarczy spojrzeć chociażby na Niemcy, gdzie sędziowie najwyższych organów sądowniczych powoływani są w tajnym głosowaniu przez specjalną komisję złożoną z 16 landowych ministrów i 16 delegatów Bundestagu, a jej skład i wynik głosowania bezpośrednio odzwierciedlają układ sił politycznych i są efektem zakulisowych targów. Sędziowie SN doskonale o tym wiedzą, dlatego też w swym piśmie wolą się odwoływać do ogólnikowych zasad UE i orzecznictwa luksemburskiego trybunału. Jest tylko jeden szkopuł – orzecznictwo unijnych sądów obowiązuje jedynie w konkretnych sprawach i nie stanowi w Polsce źródła prawa. Tymczasem SN zdaje się przechodzić nad tym do porządku dziennego i traktuje wyroki TSUE na wzór anglosaskiego prawa precedensowego, co jest kompletnie sprzeczne z polskim systemem prawnym.

Największym skandalem jest jednak uzurpowanie sobie uprawnienia do „czasowego zawieszania” przepisów. Należy powiedzieć jasno: Sąd Najwyższy (ani żaden inny) nie ma takich kompetencji! Tu mamy wprost złamanie prawa, a odwoływanie się do art. 755 §1 kpc (traktującego o zabezpieczeniu roszczeń cywilnych) zakrawa na kpinę – nie ma tam bowiem słowa o tym, że w ramach „zabezpieczenia” sąd może lekceważyć przepisy jakiejkolwiek ustawy. Wspomniany artykuł mówi o „środkach zabezpieczających” - ale przecież w granicach obowiązującego prawa! W przeciwnym razie otrzymalibyśmy swoistą prawniczą anarchię i „sędziokrację”, kiedy to sąd pod byle pretekstem mógłby stawiać się ponad ustawami. Zresztą, generalnie, stosowanie regulacji cywilnoprawnej na zasadzie jakiejś zadziwiającej pseudo-analogii w odniesieniu do materii konstytucyjnej stanowi kuriozalne pomieszanie porządków.

Mamy zatem do czynienia z dalece posuniętym zawłaszczeniem nienależnych prerogatyw. Po pierwsze, Sąd Najwyższy wkroczył w kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, który jako jedyny może orzekać w kwestii obowiązywania i zgodności ustaw z Konstytucją. Po drugie, SN przywłaszczył sobie kompetencje władzy ustawodawczej tworząc nieistniejącą w polskim prawie konstrukcję „tymczasowego zwieszenia stosowania przepisów”. W związku z tym – po trzecie - SN demonstracyjnie wypowiedział posłuszeństwo obowiązującemu porządkowi prawnemu Rzeczypospolitej. Jest to moim zdaniem materiał dla powstającej właśnie Izby Dyscyplinarnej – sędziowie, którzy dopuścili się tak rażącej obrazy przepisów prawa w sposób oczywisty udowodnili bowiem, że nie ma dla nich dłużej miejsca w tym zawodzie. A co do „nieskazitelności charakteru” mającej cechować sędziego – wystarczy przypomnieć, że ta skandaliczna uchwała stanowi jawne naruszenie pamiętającej prawo rzymskie zasady „nemo iudex in causa sua” („nikt nie może być sędzią we własnej sprawie”), będącej jednym z fundamentów naszej cywilizacji.


III. Sędziokracja w działaniu

No dobrze, ale skąd w ogóle przyszedł sędziom do głowy ten pomysł? Już wyjaśniam. Otóż podczas zeszłorocznego Kongresu Prawników Polskich prof. Wojciech Popiołek wystąpił z obrażającą rozum, antykonstytucyjną koncepcją „suwerena”, głosząc iż „w demokratycznym państwie prawnym suwerenem nie są wyborcy. Suwerenem są wartości znajdujące się w prawie, a na straży tych wartości stoją niezależne sądy i niezawiśli sędziowie”. Pozostaje to oczywiście w jaskrawej sprzeczności z art.4 p.1 Konstytucji stwierdzającym, że „władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”. Z kolei prof. Marek Safjan roztaczał wizję „alternatywnego” Trybunału Konstytucyjnego – w myśl tego pomysłu, to sędziowie mieliby prowadzić „stały monitoring” i wydawać „swoiste orzeczenia o konstytucyjności regulacji”. Wszystko to bez jakichkolwiek podstaw prawnych, a nawet wbrew nim. Tym samym, obaj panowie proklamowali „sędziokrację”. Jak wówczas pisałem, „nadzwyczajna kasta” ogłosiła się suwerenem. Dziś widzimy efekty: omawiana uchwała Sądu Najwyższego jest prostą kontynuacją i praktyczną realizacją tamtych postulatów. Nawiasem mówiąc, prof. Safjan jest obecnie sędzią Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej do którego jego koledzy z SN skierowali „do zatwierdzenia” swe „pytania”. Ot, i wszystko ładnie się zazębia...

Na zakończenie jeszcze dwie uwagi. Pierwsza to taka, że obecne sędziowskie rozwydrzenie jest pokłosiem weta Andrzeja Dudy z lipca zeszłego roku - polityczni zagończycy w togach poczuli się dzięki niemu aż nazbyt pewnie. I uwaga druga – należy bezwzględnie wpisać do Konstytucji zasadę nadrzędności polskiego prawa nad prawem unijnym. Bez tego nasza suwerenność będzie bezustannie podważana przez różnych sprzedawczyków rozzuchwalonych poparciem „zagranicy”.

Gadający Grzyb


Na podobny temat:

Kasta w amoku

Sędziowski rokosz

Nadzwyczajna kasta ogłasza się suwerenem

Kaczyński tłumi rokosz



Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 32 (10-16.08.2018)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz