niedziela, 23 lipca 2017

Kaczyński tłumi rokosz

W gruncie rzeczy można powiedzieć sędziom i tym, którzy autentycznie troskają się o trójpodział władzy i rządy prawa – sami tego chcieliście.


I. Odpowiedź na rewoltę

Forsowanie przez PiS ustaw radykalnie zmieniających zasady funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa oraz Sądu Najwyższego odczytuję jako odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego na pełzający rokosz środowiska prawniczego proklamowany na dwóch branżowych zjazdach – nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich z września 2016 oraz na Kongresie Prawników Polskich z maja 2017. Obu imprezom towarzyszył jednoznaczny, polityczny podtekst, na obu fetowano polityków „totalnej opozycji”, zaś podczas KPP dodatkowo „wybuczano” przedstawicieli rządu i prezydenta. To tam padały znamienne słowa o „nadzwyczajnej kaście ludzi”, podnoszono postulaty oddolnej, sędziowskiej kontroli konstytucyjności (prof. Marek Safjan), czy wręcz negowano konstytucyjny porządek RP, jak uczynił to prof. Wojciech Popiołek w słynnym twierdzeniu, że suwerenem nie są wyborcy, lecz „wartości zapisane w prawie”. Taka postępująca rewolta sądów groziła na dłuższą metę powstaniem dwóch alternatywnych porządków prawnych, czyli anarchizacją państwa.

Widomym znakiem owej tendencji był wybryk sędziego Łączewskiego, negującego pełnomocnictwo podpisane przez prezes Trybunału Konstytucyjnego Julię Przyłębską – czyli w praktyce podważający legalność jej wyboru na pełnioną funkcję. Było to jaskrawe uzurpowanie sobie kompetencji, podobnie jak badanie prawidłowości wyboru Julii Przyłębskiej przez Sąd Najwyższy w związku ze sprawą wniesioną przez byłego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego. Trybunał Konstytucyjny z kolei miał zająć się wyborem prof. Małgorzaty Gersdorf na stanowisko I Prezesa Sądu Najwyższego – szykował się zatem impas paraliżujący działalność najwyższych organów wymiaru sprawiedliwości. Konsekwencje mogły być potencjalnie destrukcyjne, bowiem przy założeniu, że oba organy wzajemnie podważyłyby legalność wyboru swoich szefów, to skutkiem byłby kompletny chaos prawno-ustrojowy. Jak wówczas należałoby podchodzić do prawomocności orzeczeń SN i TK wydanych za kadencji Gersdorf i Przyłębskiej? Uchylić je? A co z orzeczeniami sądów niższych instancji wydanych na podstawie wyroków oraz uchwał SN i Trybunału? Powtarzam – na horyzoncie rysowała się realna groźba anarchii, w której sędziowie „po uważaniu” respektowaliby (bądź nie) orzecznictwo wspomnianych organów.


II. Oddalić widmo „sędziokracji”

Tę sytuację i widmo „sędziokracji” w której sędziowie wchodzą w rolę suwerena i na swojej niwie stają się „mułłami w togach”, jak uroszczenia władzy sądowniczej podsumował śp. Antonin Scalia (sędzia amerykańskiego Sądu Najwyższego), należało zdecydowanie przeciąć. Oczywiście, można dywagować czy przy okazji nie wylano dziecka z kąpielą i czy czynnik społecznej kontroli wymiaru sprawiedliwości (tu wyrażony np. poprzez prawo ministra sprawiedliwości do wskazania którzy sędziowie SN pozostaną na swoich stanowiskach, tudzież wybór członków KRS przez Sejm przy wygaszeniu kadencji obecnego składu Rady) nie poszedł za daleko, zmieniając się w stricte partyjną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości. Ale, że nie mogło dłużej być tak, jak było do tej pory – widać jak na dłoni. Zresztą, być może PiS celowo na początek zalicytował wysoko, by następnie wskutek spodziewanego oporu planowo złagodzić nową ustawę – pojawiły się sygnały, że to KRS ostatecznie ma decydować o wygaszeniu kadencji członków Sądu Najwyższego i przenoszeniu w stan spoczynku sędziów, którzy weszli w wiek emerytalny. Tyle, że większość nowej KRS zostanie wybrana przez PiS, mamy więc tak naprawdę ustępstwo raczej symboliczne.

W gruncie rzeczy można powiedzieć sędziom i tym, którzy autentycznie troskają się o trójpodział władzy i rządy prawa – sami tego chcieliście. Środowisko nie potrafiło się oczyścić przez niemal trzy dekady III RP. Więcej – blokowało jakiekolwiek rozliczenia, choćby wobec dyspozycyjnych sędziów czasu stanu wojennego, a nawet stalinowskich zbrodniarzy sądowych, każdą próbę pociągnięcia do odpowiedzialności traktując jako zamach na sędziowską niezawisłość. Dopiero od niedawna, na skutek presji medialnej, zaczęło wyciągać konsekwencje dyscyplinarne wobec sędziów przyłapanych na tak żenujących sprawkach, jak drobne kradzieże sklepowe. A potem prof. Gersdorf narzeka, że społeczeństwo postrzega sędziów jako „mafię w togach”... No to teraz Kaczyński zrobi wam „jesień średniowiecza”, bo w swej pysze ustawiliście się nie tylko ponad prawem, ale wręcz zanegowaliście demokratyczny wybór konstytucyjnego suwerena – narodu. I nie ujmie się za wami pies z kulawą nogą – poza garstką kodziarzy, „UBywateli RP” oraz kilkoma krzykaczami z Berlina i Brukseli. Nagrabiliście sobie całokształtem dotychczasowej postawy: arogancją, samozadowoleniem, korporacyjną mentalnością oraz myleniem niezawisłości z nietykalnością i nieodpowiedzialnością.

Tak nawiasem, biadania, że nagle PiS obsadzi wymiar sprawiedliwości „swoimi” sędziami są przejawem histerii – choćby z tego powodu, że nie sposób wymienić w nagłym trybie 10 tys. sędziów. Nadal trzeba będzie skończyć studia prawnicze, odbyć aplikację, zdać stosowne egzaminy i tak dalej. Co najwyżej część starszych sędziów, zwłaszcza tych skompromitowanych w PRL-u, odejdzie w stan spoczynku, a w obrębie pozostałej reszty nastąpią przetasowania na różnych stanowiskach. A wszak sędziowie to „nadzwyczajna kasta ludzi” cechująca się „nieskazitelnością charakteru”, nieprawdaż? Skąd zatem podejrzenie, że zalęgli się wśród tego elitarnego grona jacyś polityczni służalcy? Czyżby słowa Komorowskiego o „rozgrzanych sądach” nie były jednak bezpodstawne? Tak rzucam pod rozwagę tym, którzy boją się „upolitycznienia” wymiaru sprawiedliwości...


III. Janczarzy „totalnej opozycji”

Poważniejąc, zasada trójpodziału zakłada także wzajemne równoważenie się władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Tymczasem owa równowaga w przypadku trzeciej władzy została w dotychczasowym systemie zachwiana – środowisko sędziowskie wylobbowało sobie niemal stuprocentową autonomię, nic więc dziwnego, że mogło poczuć się „panem na zagrodzie”. Przypomnijmy sobie chociażby jazgot, gdy Andrzej Duda odmówił zaprzysiężenia dziesięciu sędziów przedstawionych mu „do zatwierdzenia” przez KRS. Decyzję prezydenta, do której miał pełne prawo, odebrano wręcz jako przejaw niesubordynacji, choć już wcześniej (w 2007 r.) podobną decyzję podjął prezydent Lech Kaczyński. W każdym razie - z jednej strony sądownictwo miało zagwarantowaną pełną samorządność i niezależność, z drugiej zaś rościło sobie prawo do recenzowania i korygowania dwóch pozostałych władz, samo pozostając poza jakąkolwiek społeczną kontrolą. To jest sytuacja patologiczna, bowiem środowisko cieszące się takimi przywilejami faktycznie bardzo szybko wyradza się w „kastę” - i co gorsza, traktuje ową patologię jako naturalny stan rzeczy. Teraz natomiast do powyższego doszedł otwarty bunt i kurs na konfrontację z nielubianym rządem w charakterze politycznych janczarów „totalnej opozycji”.

W tym miejscu trzeba podkreślić, że same roszady personalne, acz konieczne, są dalece niewystarczające by odbudować prestiż trzeciej władzy. Polskie sądownictwo wymaga gruntownej reformy strukturalnej, w tym odciążenia sędziów z rozlicznych obowiązków administracyjnych. Dość powiedzieć, że jeśli chodzi o liczbę sędziów (ok. 10 tys.) zajmujemy drugie miejsce w Europie (po Niemczech), jeśli chodzi o proporcje ilości sędziów w stosunku do liczby mieszkańców, również plasujemy się w górnej połówce – co jednak zupełnie nie przekłada się na sprawność postępowań. W efekcie Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu co i rusz zasądza odszkodowania w sprawach skarg na przewlekłość. Reformy jednak niczego nie zmienią, jeśli sami sędziowie nie powrócą do przytomności i nie wyciągną wniosków z sytuacji w jaką wpędziły ich rozpolitykowane środowiskowe autorytety. Naprawdę, Panie i Panowie, nie musicie być zakładnikami ambicji i polityczno-ideologicznych fobii kilku prowodyrów. Jak to mawiają Amerykanie - „your choice, choose wisely.


Gadający Grzyb


Na podobny temat:

„Nadzwyczajna kasta” ogłasza się suwerenem


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 29 (21-27.07.2017)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz