wtorek, 4 sierpnia 2009

Antycywilizacja Postępu cz. 3


„I jeśli Miasto padnie, a ocaleje jeden

on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania

on będzie Miasto”.


Na zakończenie rozważań dotyczących Antycywilizacji Postępu (A.P.), spróbuję odpowiedzieć na trzy nurtujące mnie pytania.

Pytanie pierwsze.

W jakiej cywilizacji żyjemy obecnie – jeszcze w cywilizacji łacińskiej, czy już w A.P.?

Moim zdaniem, w obu naraz, zaś podział cywilizacyjny przebiega w poprzek społeczeństw (a nierzadko nawet w poprzek rozdwojonych ludzkich dusz), przy czym jest to podział asymetryczny – lwia część przestrzeni publicznej (i coraz większa – prywatnej) zawłaszczona jest przez A.P. Cywilizacja łacińska zaś coraz brutalniej zaganiana jest do kąta, tudzież do wiejącej pustką, coraz bardziej wyludnionej, kruchty.

Społeczna „cicha wojna”.

Efekt jest taki, że w warstwie oficjalnej szaleje A.P., zaś cywilizację łacińską (a przynajmniej jej elementy) jakiś odsetek populacji nosi w sobie, tak jak Herbertowski ocalały niósł w sobie Miasto:

„I jeśli Miasto padnie, a ocaleje jeden

on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania

on będzie Miasto”.


Z drugiej strony – przytłaczająca większość społeczeństw Zachodu nosi w sobie głęboko zinternalizowany zestaw postaw i poglądów Antycywilizacji Postępu, bądź też jakiś niedookreślony misz – masz skutkujący obserwowanym wokół permanentnym kryzysem cywilizacyjno - kulturowej tożsamości. W efekcie, rozmawiasz z człowiekiem który włada tym samym narzeczem (powiedzmy, eboniksem polszczyzny), który urodził się i wychował w tym samym kraju i teoretycznie, powinien nasiąknąć podobnymi wartościami, a tak naprawdę, po chwili rozmowy wychodzi na to, że gadasz z przedstawicielem innej cywilizacji.

Przyczynia się do tego medialna, szkolna i ustawodawcza indoktrynacja (taka inżynieria społeczna), która sprawia, że poddany jej obywatel, nawet nie zdając sobie z tego sprawy staje się kolejnym, nieświadomym bojownikiem w starciu cywilizacji. Dla takiej osoby poglądy charakterystyczne dla A.P. są bowiem oczywistością, a nie aberracją (aberracją natomiast jest dla niego cywilizacja łacińska).

Skutkiem jest bezustanna, wewnątrzspołeczna „cicha wojna”.

Porywacze dusz.

W takich razach niezastąpiona okazuje się S.F., która za pomocą swego oryginalnego warsztatu daje świetne odpowiedzi na najbardziej zaskakujące pytania. Pozwolę sobie, odwołać się do „Inwazji porywaczy ciał”. Z kosmosu spada roślinka, nasionko właściwie, które kiełkuje. Roślinka się rozrasta. Korzenie wrastają w śpiącego obok człowieka. Człowiek w trakcie snu stopniowo trupieszeje, zaś tuż obok, w postępie odwrotnie proporcjonalnym do jego strupieszenia wyrasta sobowtór – Obcy.

Idealna metafora. Obraz śpiącego człowieka, podmienianego przez kosmicznego sobowtóra, można odczytać jako obraz uśpionego społeczeństwa infekowanego przez A.P. W efekcie, otrzymujemy niby to samo społeczeństwo, złożone z tych samych ludzi, ale zupełnie inne. Atakujące z przeraźliwym, gryzącym uszy wrzaskiem niedobitków uchowanych przed podmianą.

Tak właśnie działa A.P. Zatruwa. Antycywilizacyjny przekaz wylewa się z mediodajni, z konstytucyjnych ośrodków władzy, z uniwersyteckich katedr, ba - nawet z co bardziej „progresywistycznych” ambon, a wszystko to przy bezustannym wsparciu płynącym z przeróżnych międzynarodowych struktur…

Pytanie drugie.

W jakich instytucjonalnych formach wyraża się A.P.?

Ano właśnie – struktury. W ten sposób przechodzimy do odpowiedzi na pytanie nr 2, dotyczące instytucjonalnych form, za pomocą których wyraża się Antycywilizacja Postępu.

Podstawową formą instytucjonalną jest, oczywiście, Unia Europejska – ten najbardziej zbizantynizowany element Antycywilizacji Postępu, który odszedł od pierwotnych, katolicko - łacińskich założeń swych twórców (Schuman, Adenauer i in.) tak dalece, jak to tylko możliwe. Mówiąc brutalnie, szczytny w swych zamiarach projekt stworzenia wspólnej, pokojowej przestrzeni gospodarczej został w błyskawicznym tempie „przecwelony” i zawłaszczony przez jaczejki kontrkulturowej rewolucji roku ’68, które nader sprawnie uczyniły z UE poręczne narzędzie antycywilizacyjnej pseudo – krucjaty.

Europa, na naszych oczach została oddana we władanie silnie zideologizowanej kasty biurokratyczno – politycznej, nie cofającej się przed niczym, byle tylko zapewnić sukces swego „wielkiego dzieła”, jakim ma być ostateczne pogrzebanie cywilizacji łacińskiej.

„Deficyt demokracji”

Używane są do tego celu niby – demokratyczne instytucje, funkcjonujące na zasadzie emanacji do n-tej potęgi. „Ścieżka emanacyjna” wygląda mniej więcej tak: - wybierasz parlament, ten powołuje rząd, rząd z kolei dogaduje się w sprawie nominatów do instytucji „europejskich” z innymi rządami (kandydaci muszą być „niekontrowersyjni” i „koncyliacyjni”, czytaj – albo akceptujący A.P., albo potrafiący schować przekonania do kieszeni) po czym odtrąbia się sukces, bo w eurostrukturach przybyło paru „naszych”.

Nie bez kozery jedyna euro – instytucja wybierana w bezpośrednich wyborach – Parlament Europejski, ma najmniejsze kompetencje. Nazywa się to eufemistycznie „deficytem demokracji”…

Parnasiarze.

Jednocześnie, jak wspomniałem w poprzednich częściach, główne założenia i dogmatyka wykuwane są w gronie Parnasiarzy (tzw. „Autorytetów”), skąd dopiero nieformalnie, drogą towarzyskich spotkań, odpowiednio nagłośnionych książek, tudzież prasowych artykułów, medialnego nacisku, lobbingu itp. spływają do sformalizowanych instytucji, które przetwarzają ich „idee” na literę prawa stanowionego.

Kim są Parnasiarze? To wpływowi intelektualiści, czasami politycy (obie role bywają wymienne), biznesowi magnaci pozostający pod ich wpływem, lub węszący w Antycywilizacji Postępu swój interes (np. Soros, Turner, Gates, Bloomberg, Buffet, David Rockefeller jr., którzy spotkali się 3 maja 2009r, by „uradzić”, jak zapobiec „przeludnieniu” – czytaj – jak promować „Cywilizację Śmierci”. Charakterystyczne jest, że doprosili do swego grona również Oprah Winfrey, jak mniemam w celu zasięgnięcia opinii co do najskuteczniejszych form medialnej promocji, tudzież „zadaniowania”. href="http://www.fronda.pl/news/czytaj/miliarderom_za_ciasno_na_ziemi">)

Zatrute owoce.

W efekcie, otrzymujemy antynatalistyczne prawodawstwo, eutanazję dokonywaną „prawem i lewem” (Holandia), tolerancjonistyczną promocję dewiacji, administracyjnie ustalaną nowomowę (np. rugowanie z urzędowej terminologii pojęcia „rodzice” – Wlk. Brytania), dechrystianizację przestrzeni publicznej, ubezwłasnowolnienie materialne na skutek horrendalnych danin publicznych i krępującej inicjatywę biurokracji, antyrozwojową religię ekologizmu, obezwładniający narody pacyfizm idt., itp., słowem, całe polit – poprawne menu wdrażane za pomocą fasadowych, „demokratycznych procedur” i równie fasadowych „demokratycznych instytucji” - wszystko w najlepszym razie przy obojętności społeczeństwa, a czasem nawet wbrew jego woli (np. ignorowanie przez Zapatero wielkich demonstracji przeciw jego progresywistycznym zapędom).

Oczywiście UE i poszczególne krajowe instytucje nie są odosobnione. Na skalę globalną podobną inżynierię uskutecznia ONZ i szereg innych zarówno państwowych, jak i „prywatnych” organizacji międzynarodowych. Nie zajmę się nimi bliżej, gdyż notka i tak już zanadto mi się rozrosła, a pozostało jeszcze jedno fundamentalne pytanie.

Pytanie trzecie.

Gdzie w tym całym obłędzie jest „Stara Europa”, a gdzie Polska?

Dwa zagrożenia cywilizacyjne.


Europa Zach. i Polska są zarazem w podobnej, jak i różnej sytuacji. Podobnej, gdyż obie chwieją się pod naporem dwóch wrogich cywilizacji, z których zagrożenie cywilizacyjne nr 1 jest wspólne - A.P. Różnej, gdyż zagrożenie cywilizacyjne nr 2 jest dla każdej z nich odmienne.

W przypadku Starej Europy zagrożeniem cywilizacyjnym nr 2 jest napór cywilizacji arabskiej, podbijającej kontynent od zewnątrz (imigracja) i od wewnątrz (wysoka rozrodczość, połączona z brakiem integracji i coraz wyraźniej formułowanym pragnieniem kulturowego zawłaszczenia kontynentu, by ten w efekcie stał się kolejną prowincją światowego „kalifatu”).

W przypadku Polski, zagrożeniem cywilizacyjnym nr 2 jest Rosja, czyli powstały z połączenia cywilizacji bizantyńskiej i turańskiej, zmongolizowany bizantynizm. Tu również mamy zarówno do czynienia z zagrożeniem zewnętrznym (silnie zmilitaryzowany Obwód Kaliningradzki, Białoruś), jak i wewnętrznym (postsowiecka agentura, zdeprawowany komunizmem naród z elitami włącznie, patologie utrwalane nihilizmem życia publicznego III RP i zatrutą spuścizną Okrągłego Stołu).

Skutki polityczne.

Odmienność zagrożenia cywilizacyjnego nr 2 skutkuje odmiennymi politykami zagranicznymi „Starej” i „Nowej” Europy – przy czym obie są błędne. Stara Europa nie dostrzega (lub dostrzegać nie chce) rosyjskiego niebezpieczeństwa i wiąże się z nią coraz ściślejszymi więzami gospodarczymi i politycznymi (gazociąg północny, zapraszanie Rosji do struktur gospodarczych – G8, negocjacje w sprawie członkostwa w WTO itd.). Usiłuje natomiast administracyjnie powstrzymać napływ muzułmańskich imigrantów (jednak akcje militarne w różnych punktach globu, przeżarta pacyfizmem Europa - poza Wielką Brytanią - potrafi co najwyżej pozorować).

My – odwrotnie. Trafnie na ogół definiujemy rosyjskie zagrożenie (mimo rozbudowanej agentury wpływu, która dba, by owo definiowanie nie zostało przekute na niekorzystne dla Rosji posunięcia – vide, utrącenie gazociągu norweskiego). Mamy natomiast skłonność do lekceważenia zagrożenia ze strony islamistów. Nawet nasza obecność w Iraku, czy Afganistanie to efekt sojuszniczej lojalności wobec USA, a nie pokłosie samodzielnie zdiagnozowanych zagrożeń.

Dlaczego napisałem, że obie polityki są błędne? Stara Europa nie rozumie, że Rosja traktuje nasz region jedynie jako przekąskę przed daniem głównym – podporządkowaniem sobie Zachodu (czyni to konsekwentnie od czasów sowieckich). My natomiast prześlepiamy, że islamistyczny terror fizyczno - cywilizacyjno - kulturowy po podporządkowaniu sobie Zachodu, w następnej kolejności dobierze się i do nas.

A zatem, zarówno „Stara”, jak i „Nowa” Europa, powinny wspólnymi siłami zwalczać nie tylko A.P., lecz również zagrożenie islamistyczne i rosyjskie.

Zakończenie.

A tak w ogóle – opętańcza ta Antycywilizacja Postępu, nieprawdaż? Piekielne skutki. Czysta destrukcja. Z działaniem jakiej siły może się to kojarzyć? Może Papież powinien pomyśleć o egzorcyzmach dla Europy… Wszak, dziś to on „jest Miasto”.

Gadający Grzyb

pierwotna publikacja www.niepoprawni.pl

Moje poprzednie wpisy obracające się wokół tematyki polityczno - cywilizacyjno – kulturowej:

href="http://www.niepoprawni.pl/blog/287/antycywilizacja-postepu">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/287/antycywilizacja-postepu-cz-2">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/287/refleksje-rusofoba%E2%80%A6">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/287/mala-analiza-ideologii-tolerancjonizmu">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/287/geje-kontra-homoseksualisci">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/287/klaus-vs-eurosaloniarze">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/287/pokolenie-gownojadow%E2%80%A6">


Cykl KJW:

href="http://www.niepoprawni.pl/blog/365/cywilizacje-1">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/365/cywilizacje-2">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/365/cywilizacje-3">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/365/cywilizacje-4">
href="http://www.niepoprawni.pl/blog/365/cywilizacje-5">

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz