Ciekawe, kto zwycięży – państwo czy korporacje? Mówię oczywiście o podniesieniu płacy minimalnej zapowiedzianej przez Jarosława Kaczyńskiego podczas konwencji w Lublinie – do 4000 zł. brutto na koniec 2023 r. Tematowi poświęcam dłuższy tekst, ale zamieszczę tutaj jeszcze jedną refleksję. Otóż Kaczyński swą zapowiedzią wysłał wielkim koncernom komunikat, jakiego nie odważył się sformułować jeszcze nikt przed nim: „migacie się z płaceniem podatków i wyprowadzacie z Polski zyski? To my was zmusimy, żebyście część tych zysków z którymi uciekacie przeznaczyli na płace dla najniżej wynagradzanych pracowników – i w ten sposób zostaną one w Polsce. Jęczycie, że nie dacie rady? To na wasze miejsce przyjdą inni, lepiej dostosowani, bo Polska to zbyt duży rynek, by z niego rezygnować. Co, nie przyszło wam do głowy, że nie ma ludzi niezastąpionych, należy być „elastycznym” i tę samą gadkę, którą wciskacie waszym korpo-szczurkom, można zastosować do was samych? Przyswajacie? Lepiej przyswójcie, dobrze radzę. Płaćcie uczciwie, wy pazerne s...ny – a jak nie chcecie, to zwijajcie się stąd. Nic tu po was”.
*
Ale, żeby nie było tak wesoło: w programie PiS zapowiedziane jest także ustawowe uregulowanie zawodu dziennikarza na podobieństwo zawodów lekarskich i prawniczych. Jednocześnie zapisano, że „ustawa nie będzie w żadnym stopniu ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza”. Kurczę, już to widzę: możesz sobie być dziennikarzem, ale musisz wyspowiadać się przed odpowiednim gremium, które będzie oceniało, czy się nadajesz. Po to PiS walczy z korporacyjnymi klikami, by teraz tworzyć nową, własną? Przypomina mi to regulacje z czasów PRL dotyczące artystów estradowych. Wtedy, by zostać oficjalnie zakwalifikowanym jako „artysta estradowy”, trzeba było się wylegitymować przed spec-komisją wykształceniem muzycznym potwierdzającym m.in. umiejętność gry na dwóch instrumentach. W efekcie, np. Beata Kozidrak z „Bajmu” taką artystką nie była, bo nie miała papierów, mimo że jej przeboje śpiewała cała Polska i non-stop musiała się przebijać przez jakieś biurokratyczne procedury, żeby np. wystąpić na festiwalu w Opolu. Tak więc, PiS-ie – nie idźcie tą drogą!
*
A propos – może by tak się zająć osławionym art.212 par. 2 Kodeksu Karnego (zniesławienie za pomocą „środków masowego komunikowania” zagrożone karą do roku odsiadki), który umożliwia różnym bonzom nękanie niewygodnych dziennikarzy prywatnymi pozwami karnymi „za słowo”? Przypominam, że gdy PiS było w opozycji, to zapowiadało jego zniesienie – i co, punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia? Teraz w programie PiS zapowiada, że art. 212 zostanie zniesiony... ale pod warunkiem wprowadzenia wspomnianej wyżej ustawy, która „ureguluje” to całe dziennikarskie rozpasanie wg jakichś wprowadzanych odgórnie „standardów”. No ludzie... Poza wszystkim, to jest totalna głupota podsuwająca opozycji idealny pretekst do wrzasku o „pisowskiej dyktaturze”. Pisał to kretyn czy sabotażysta?
*
Na szczęście mamy „najgłupszą opozycję świata”, zatem Grzegorz Schetyna, po tym jak minął mu atak furii, gdy dowiedział się, że nie jest trawiony nawet we własnym elektoracie, wystawił „kandydatę na premierę” w osobie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, której głównym atutem mają być zasłużeni pradziadkowie z czasów II RP – Władysław Grabski i Stanisław Wojciechowski. Domyślam się, iż ma to oznaczać, że przymioty są dziedziczne – tak jak w hodowlach rasowych psów i kotów, albo koni pełnej krwi. Tak więc, pani Kidawa-Błońska została wystawiona do wyborczego wyścigu niczym rodowodowa klacz w Wielkiej Pardubickiej - z dżokejem-Schetyną na grzbiecie.
*
Tymczasem na lewicy skandal na miarę „Me too”. Monika Jaruzelska zgwałciła Czarzastego i nasikała mu do butów! A nie, wróć – nie Monika Jaruzelska, tylko jej pies i nie Czarzastego, tylko suczkę aktualnej faworyty szefa SLD, czyli Anny Marii Żukowskiej. Wedle tej ostatniej, musiała swoją „sunię” wziąć na ręce, by ochronić ją przed „gwałtem” - a wtedy ta męska, szowinistyczna świnia – czyli pies Jaruzelskiej - nasikał pani Annie Marii do butów. Dziwne. Musiała zdjąć buty, żeby podnieść „sunię”? To na czym ona te buty nosi? Na rękach? A zawiązuje je nogami?
*
Eko-szajba zatacza coraz szersze kręgi. Jerzy Stuhr, Mariusz Szczygieł i bliżej mi nieznany Tomasz Sadlik pozwali Skarb Państwa z powodu smogu. Tym samym, poszli w ślady aktorki Grażyny Wolszczak, która wyprocesowała metodą „na smog” 5 tys. zł. - po czym okazało się, że jest „ambasadorką” marki Volvo i jeździ po mieście wielkim, dieslowskim SUV-em. Oczywiście, żaden z panów nie pozwie władz swoich miast – bo okazałoby się, że to uderza w ich politycznych faworytów z „totalnej opozycji”. Również w czasach rządów PO podobne pomysły nie przychodziły im do głów, choć smog był dokładnie taki sam, jak obecnie. Mam pomysł – niech nałykają się spalin z rury wydechowej samochodu Grażyny Wolszczak, a potem pozwą ją do sądu. Wtedy przynajmniej ten cały absurd miałby pozory wiarygodności.
*
Na marginesie - w porównaniu z trującym przemysłem PRL-u, a tym bardziej z XIX-wieczną epoką „węgla i pary” spowijającą miasta obłokami dymu i innych toksycznych wyziewów, żyjemy obecnie w warunkach niemal sanatoryjnych. Ale, co ja będę tłumaczył – Państwo to wiedzą, a Stuhr nawet gdyby przypadkiem przeczytał, to i tak nie uwierzy...
*
Ale to jeszcze nic. „Katolicki” publicysta Szymon Hołownia ogłosił: „zwierzęta, które spotkałem w życiu będą mnie sądzić na Sądzie Ostatecznym”. I tym samym „postępowy” katolicyzm przekroczył nową barierę – szamańskiego neopoganizmu, bowiem to właśnie w tego typu systemach wierzeń uznaje się, że zwierzęta mają „dusze”, które szamani „przywołują” podczas specjalnych rytuałów. Domyślam się, że następnym krokiem Hołowni będą ekstatyczne tańce wokół ogniska i przywoływanie dusz bizonów za wstawiennictwem Wielkiego Manitou. I w tym momencie mój mózg wyłącza światło i mówi wszystkim Państwu „dobranoc” - do następnego tygodnia!
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 38 (20-26.09.2019)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz