Ruszyła oficjalnie kampania prezydencka i Platforma od razu pokazała, jak wystartować z przytupem i przykuć uwagę mediów. Chodzi oczywiście o słynny plakat wyborczy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, zrobiony w stylu „grafik płakał, jak retuszował”. Chociaż trzeba oddać, że ostatecznie Kidawa z plakatu nawet jest trochę do siebie podobna – płeć się zgadza. Ale reszta – nie. Nie dziwi więc, że na oficjalną prezentację kandydatka nie przyszła. Widzowie porównując zdjęcie z oryginałem mogliby się nabawić dysonansu poznawczego.
*
W oczy rzuca się również stylówa na gwiazdę kina lat '70, co skrzętnie wychwycili internauci zwracając uwagę na uderzające podobieństwo do Sofii Loren. Hm, ten plakat warto zachować do powtórnego wykorzystania – jak już Kidawa nie zostanie prezydentem, to zawsze będzie mogła reklamować makaron.
*
Chyba, że sztabowcy PO postawili na ukryty podprogowy przekaz. Otóż wg udostępnianych cyklicznie statystyk największego portalu „dla dorosłych”, czyli Red Tube, użytkownicy z Polski najczęściej wybierają kategorię „mamuśki”. Najwyraźniej postanowiono dotrzeć właśnie do tej specyficznej grupy docelowej. Kurczę, to jednak sprytne jest!
*
A tymczasem posłanko-dziennikarka Joanna Lichocka postanowiła sprawić, by Dudzie nie było za łatwo i po wygranym głosowaniu w Sejmie w sprawie 2 mld. zł. dotacji dla TVP pokazała z uśmiechem opozycji „fucka”. Już samo to było dość żenujące – ale prawdziwym szczytem było tłumaczenie, że tylko potarła się środkowym palcem pod okiem. Naprawdę, nie ma znaczenia, że dała się sprowokować wrzaskom platformersów. To aż niewiarygodne, że dziennikarka z solidnym stażem wykazała się taką piarowską amatorszczyzną w zarządzaniu kryzysem. Zamiast wyjść do kamer, powiedzieć coś w stylu „poniosło mnie, przepraszam” i zakończyć temat, dała „totalnym” pożywkę na resztę kampanii – będą to eksploatować do imentu jako przykład arogancji władzy. I wiecie co? Ich zbójeckie prawo wykorzystać taki prezent od losu - jeden obrazek znaczy czasem więcej niż tysiąc słów. Solidny ochrzan od Kaczyńskiego, jaki pani Joanna zainkasowała, był w pełni zasłużony.
*
Echa Oskarów. Kinga Rusin wkręciła się na prywatne, zamknięte dla postronnych „after party” Beyonce i Jay'a-Z., po czym... jako JEDYNA zamieściła szczegółową relację w internecie, opatrując ją selfie z Adele. Jednym słowem, narobiła wiochy, a na krytykę odparła, iż jest to „dziennikarski tekst insajderski”, czym przebiła chyba nawet tłumaczenie Lichockiej. Otóż, pani Kingo, to nie jest „tekst insajderski”, ani w ogóle dziennikarstwo. To jest magiel skrzyżowany z pamiętniczkiem egzaltowanej nastolatki, której udało „otrzeć się” o swoich idoli. Rekordem natomiast był jej komentarz do fotki z Adele – taki mianowicie, że wokalistka „zrzuciła chyba z 30 kg!”. Podobno, gdy Adele się o tym dowiedziała, wpadła w depresję i znów zaczęła żreć.
*
„Nadzwyczajna kasta” stroi się w męczeńskie szaty. Powołała mianowicie fundusz dla „represjonowanych sędziów” - a konkretnie jednego sędziego, czyli Pawła Juszczyszyna, któremu pisowscy siepacze obcięli wypłatę o 40 proc. Rodzi to ciekawe implikacje. Wyobraźmy sobie bowiem, że ktoś wpłaca na ten fundusz okrągłą sumkę – a darczyńca przecież nie jest anonimowy, musi na przelewie podać swoje dane. Następnie taki dobrodziej trafia przed oblicze „niezwisłego sądu” - być może nawet jako oskarżony. „Niezwisły sąd” będzie miał wtedy idealną okazję, aby się odwdzięczyć... Tak więc, moja rada dla wszystkich, którzy mają w niedalekiej perspektywie bliskie spotkanie III stopnia z wymiarem sprawiedliwości – potrząśnijcie sakiewkami i wpłaćcie jakieś małe co nieco. A potem koniecznie zadbajcie, by ta informacja dyskretnie trafiła do wiadomości Wysokiego Sądu.
*
Postępowe parlamentarzystki urządziły w Senacie happening polegający na zbiorowym tańcu, protestując... przeciw gwałtom i przemocy wobec kobiet. I to wszystko w same Walentynki. Jakby to powiedzieć... w Walentynki to idzie się do kina – na przykład na „365 dni” wg skandalizującej powieści niejakiej Blanki Lipińskiej, co paniom aktywistkom mogłoby nieco zmienić perspektywę. Tak w ogóle, to mam niezły ubaw obserwując niezborne reakcje kręgów feministycznych na tę szmirę. Najwyraźniej pozostają w ciężkiej rozterce i nie mogą się zdecydować, czy przymuszanie kobiety do tzw. „innej czynności seksualnej” to gwałt, czy też – jak oznajmiła pani Blanka - „fajny seks”?
*
Faszyzm! Prokuratura Rejonowa w Pucku wszczęła postępowanie w sprawie znieważenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (art. 135 §2 KK), po tym jak objazdowy cyrk kodziarzy wznosił pod adresem prezydenta Dudy niewybredne okrzyki w trakcie oficjalnej państwowej uroczystości 100-lecia zaślubin Polski z morzem. Po zajściu, przypomnijmy, kodziarstwo zostało nader ciepło podjęte przez Małgorzatę Kidawę-Błońską, która czystym przypadkiem przechodziła w okolicy z tragarzami. I tu dwie refleksje. Po pierwsze, obóz PO najwyraźniej wciąż pozostaje w traumie roku 2015 i święcie wierzy, że PiS wygrał wówczas jedynie dzięki internetowym trollom i krzykaczom na wiecach Komorowskiego (żeby było zabawniej, owi krzykacze rekrutowali się głównie spośród korwinowskich „kuców”). Przerażona Ewa Kopacz bredziła wówczas o zatrudnieniu „stu hejterów”, objawiając mimowolnie, iż cierpi na wstydliwą przypadłość polegającą na tym, że nie wie co mówi. Dziś w jej ślady idzie Kidawa – i zapewne z podobnym skutkiem.
*
I rzecz druga: pamiętamy, jak skazywano kibiców z artykułu o obrazie konstytucyjnego organu RP za okrzyk „Donald matole, twój rząd obalą kibole”? Posypały się wtedy kary grzywny i aresztu, wskutek czego kibice zmodyfikowali hasło na „TOLA ma DONALDA, a DONALD ma TOLE” (celowo bez „ę”) oraz „Donald, ty organie”. A wyrok grzywny dla „człowieka z krzesłem”, który wniósł rzeczony mebel na więc Komorowskiego, dopuszczając się tym samym „obrazy głowy państwa”? A słowa Komorowskiego o „rozgrzanych sądach”? Ech, co niektórym warto by odświeżyć pamięć...
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 8 (21-27.02.2020)
Witam wszystkich, nazywam się Aisha Sadat i jestem tutaj, aby poświadczyć dobre dzieła BABA NOSA UGO ze świątyni w Karnataka, ponieważ moje szczęście zostało przywrócone, jestem małżeństwem od około 11 lat, do momentu, w którym mój mąż zaczął zachowywać się dziwnie, a potem zostawił mnie i nasze 2 dzieci innej kobiecie na ponad 6 miesięcy, nigdy nie wiedziałem, że miał romans z inną kobietą, ta kobieta chce czerpać moje szczęście i wszystko, nad czym pracowałem, miałam ochotę skończyć to wszystko. Szukając rozwiązania, natknąłem się na kilka zeznań na temat Spellcaster w Internecie.
OdpowiedzUsuńNiektórzy zeznawali, że przywiózł swojego kochanka Ex, inni zeznawali, że rozwiązuje on wszelkiego rodzaju problemy duchowe, ziołolecznictwo na choroby takie jak Fybroid, astma, choroby przenoszone drogą płciową, choroby nerek, cukrzyca, zaburzenia erekcji, wygrana na loterii. Nigdy nie wierzyłem w czarnoksiężnika, ale nie miałem opcji, ponieważ szukałem wszędzie rozwiązania, więc dostałem e-mail BABA NOSA UGO z Testimonies online i postanowiłem spróbować.
Skontaktowałem się z nim przez e-mail i wyjaśniłem mu swój problem, powiedział mi, co muszę zrobić, i zrobiłem tak, jak mi polecił, przygotowałem coś do użycia, zrobił prawie wszystko sam, właściwie wątpiłem, kiedy powiedział mi, że powinienem się spodziewać dobrych wiadomości, minęło mniej niż 14 dni, kiedy mój mąż zadzwonił do mnie po tak długim czasie. Wrócił przepraszając i prosząc o wybaczenie, wszystko było jak sen, wybaczyłem mu i teraz jesteśmy jeszcze bardziej szczęśliwi niż kiedykolwiek wcześniej.
Chciałbym bardzo podziękować BABA NOSA UGO za jego życzliwą pomoc, nigdy nie spodziewałem się tak wspaniałej pracy duchowej i nie przestanę dzielić się jego świadectwem. Jeśli masz jakieś problemy duchowe i szukasz prawdziwego i prawdziwego Czarnoksiężnika, skontaktuj się z BABA NOSA UGO, a będziesz zadowolony, że to zrobił.
E-mail: nosaugotemple@gmail.com / nosaugotemple@net-c.com
WhatsApp: +37258031247
Viber: +2347066853060
https://karnatakatemple.wixsite.com/karnataka