Na rozgrzewkę taki dowcip. Siedzi Kidawa-Błońska w restauracji. Do stolika podchodzi kelner i pyta: co pani zamówi? A na to Kidawa zrywa się i krzyczy: a może to pan powie, co zamówi?! Może się pan pochwali, wszyscy chętnie posłuchamy!
*
Ale zostawmy chwilowo panią Małgorzatę (no, powiedzmy, że do następnego tygodnia) – tak po ludzku, to nawet jej trochę współczuję. Na myśl, że przez najbliższe trzy miesiące będzie musiała oglądać swą wyretuszowaną do bólu podobiznę na każdym płocie, biedaczka miała prawo nabawić się rozstroju nerwowego.
*
Sylwia Spurek nie odpuszcza i na stronach „Kretyniki Politycznej” zamieściła antymięsny manifest – że mięso trzeba opodatkować, bo globalne ocieplenie, metan i cierpią zwierzątka. Nie miejmy złudzeń - jeśli lewactwo rzuci wszystkie ręce na pokład, to w końcu te upiorne restrykcje przeforsuje i jak za dawnych czasów możliwość jedzenia mięsa stanie się luksusem dostępnym dla najbogatszych i wyznacznikiem statusu społecznego. Ja jednak pokładam wiarę w zaradność polskiego chłopa. Polski chłop przetrwał okupację, komunę i zawsze znalazł jakiś sposób, by wyhodować sobie na boku jakąś świnkę - nawet za Niemca, kiedy za taką pokątną hodowlę groziło rozstrzelanie, albo obóz koncentracyjny. Tak więc, czeka nas powrót do przeszłości i czasów szmuglowanej rąbanki. I znów cały naród będzie śpiewał: „Teraz jest wojna / kto handluje, ten żyje / ja sprzedam rąbankę, słoninę, kaszankę / i bimbru się też napiję...” - na zdrowie!
*
Ale i rząd nie ustaje w uszczęśliwianiu obywateli. Jak wiadomo, w trosce o nasz dobrostan, by naród się nie rozpijał, opodatkował tzw. małpki. Kurczę, jakbym miał trochę luźnego hajsu, to zainwestowałbym w produkcję „piersiówek” - coś czuję, że wkrótce wzrośnie na nie popyt. Cały skutek podwyżki akcyzy na butelczyny „małolitrażowe” będzie bowiem taki, że ludzie zaczną kupować większe flaszki i w miarę potrzeby przelewać do zgrabnych piersióweczek – bo jak ktoś musi, to musi. Albo przerzucą się na bimber - „...i bimbru się też napiję...” - na zdrowie jeszcze raz!
*
Koronawirus szaleje! W ukraińskim miasteczku Nowi Sanżary doszło do zamieszek. Miejscowi nie chcieli przyjąć na kwarantannę kilkudziesięciu osób ewakuowanych z chińskiego Wuhan. Blokowali dojazd, palili opony, aż wreszcie obrzucili autokary kamieniami, wybijając w nich kilka szyb. I to jest coś, czego nie rozumiem – po cholerę wybijali szyby w autobusach z potencjalnie zarażonymi ludźmi? Chcieli, żeby wirus się szybciej i swobodniej rozprzestrzenił? Wot, logika...
*
Mamy jakąś dziwną wojnę służb – i to chyba naprawdę poważną, bo buldogi wylazły spod dywanu i zaczęły się gryźć na oczach publiczności. CBA wkroczyło do biur NIK oraz mieszkań Mariana Banasia i jego syna – łamiąc przy okazji immunitet przysługujący z urzędu szefowi Najwyższej Izby Kontroli. Z kolei NIK wkroczył z kontrolą do Prokuratury Krajowej, a żeby było jeszcze zabawniej, chwilę wcześniej CBA aresztowało swojego byłego agenta – czyli Tomasza Kaczmarka, znanego jako „agent Tomek”. To ostatnie celnie skomentował ktoś w internecie: Człowiek Roku „Gazety Polskiej” 2007 (Mariusz Kamiński) aresztował Człowieka Roku „Gazety Polskiej” 2009 (agenta „Tomka”) - a wszystko pod nadzorem Człowieka Roku „Gazety Polskiej” lat 2016, 2017 i 2018 (Mateusza Morawieckiego). Ciekawe, co na to Człowiek Roku „Gazety Polskiej” z 2015 i 2019 – czyli Jarosław Kaczyński? Jak tak dalej pójdzie, to niepotrzebna będzie żadna „totalna opozycja”, która odgraża się, że jak wróci do władzy to powsadza pisowców do więzień. Szkoda fatygi, w tym tempie sami się wyaresztują jeszcze przed kolejnymi wyborami.
*
A skoro o „człowiekach roku” mowa. „Gazeta Polska” urządziła wypasioną galę na której nagrodę tę przyznano – cóż za niespodzianka - Jarosławowi Kaczyńskiemu (za rok dla odmiany dostanie Morawiecki). Ech, można by się zadumać nad skalą lizusostwa „niepokornych dziennikarzy” z „Zony Wolnego Słowa” - ale mniejsza. Skoro „GaPola” kupują praktycznie już tylko członkowie Klubów „GP” (a i to chyba nie wszyscy), to trzeba dopieszczać rządzących, bo reklamy Spółek Skarbu Państwa same się nie załatwią - i ja to nawet rozumiem. Natomiast na model biznesowy „Sakiewki” nieco światła rzucają następujące dane (za Wirtualnemedia.pl): „Według danych ZKDP w całym ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Polskiej” wynosiła 21 875 egz., o 18,5 proc. mniej niż rok wcześniej. Wydające „GP” Niezależne Wydawnictwo Polskie osiągnęło w 2018 roku 18 mln zł przychodów sprzedażowych (wobec 15,09 mln zł rok wcześniej), a wynik netto spółki poprawił się z 539,9 tys. zł straty do 311,9 tys. zł zysku”. I to jest proszę Państwa majstersztyk – zmniejszyć sprzedaż prawie o 1/5 i jednocześnie zwiększyć zyski – nie ma to jak „midasowy dotyk” władzy!
*
Ale, przy okazji wybuchł mały skandal. Mianowicie, wśród państwowych sponsorów gali „GaPola” zaplątała się też Kompania Piwowarska, co wśród elektoratu „totalsów” wywołało pewne wzburzenie – posypały się wezwania do bojkotu konsumenckiego i takie tam. Chyba jednak nikt nie zwrócił uwagi na pewną ciekawostkę. Otóż, o ile mnie pamięć nie myli, Kompania Piwowarska, to jest ta sama Kompania, która w 2010 r. po tragedii smoleńskiej wywiesiła naprzeciwko Wawelu baner z hasłem „Zimny Lech”, nieprawdaż? Doskonale pamiętam z tamtego okresu ukazujące się na łamach „GP” zaangażowane teksty Piotra Lisiewicza wzywającego do bojkotu produktów tej firmy i skrupulatnie wyliczającego piwa znajdujące się w jej portfolio, których należy unikać. Proszę, jak to czasy się zmieniają... Jak tam, piwko „Lech” już smakuje?
*
Na koniec nieco poważniej. Papież Franciszek ogłosił posynodalną adhortację w której – ku radości i uldze tradycjonalistów – jednak nie otworzył furtki dla zniesienia celibatu księży i wprowadzenia kapłaństwa kobiet. I tylko nieliczni zadali sobie pytanie: jakich czasów dożyliśmy, skoro potwierdzenie przez papieża elementarnego kościelnego nauczania odbierane jest niczym rewelacja?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 09 (28.02-05.03.2020)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz