„Klimatyści” w euforii – wskutek kryzysu wywołanego koronawirusem, przestojów w produkcji, ograniczeniu podróżowania itp. spadła emisja gazów cieplarnianych! Niemcy wręcz ogłosiły, iż dzięki temu uda się im osiągnąć „cel klimatyczny” na rok 2020. Przyglądajmy się temu uważnie, bo to jest właśnie przedsmak przyszłości, którą eko-fanatycy chcą nam wszystkim zafundować – notoryczny kryzys i permanentny „zielony stan nadzwyczajny”.
*
A skoro o Niemczech mowa. Cesarzowa Makrela ogłosiła, iż pandemia koronawirusa jest „największym wyzwaniem od czasów II wojny światowej”. Eeee... znaczy, że Niemcy mają teraz podbić Europę? Bo zdaje się, przed takim „wyzwaniem” stanęła III Rzesza rozpętując II wojnę światową? Czy może raczej czeka ich rozpaczliwa obrona Berlina? No dobrze, żarty na bok. Makrela po prostu uwierzyła w narrację, że to Niemcy stały się pierwszą „ofiarą” bliżej nieokreślonych „nazistów” i przez 12 lat stawiały im heroiczny opór – zapewne w sojuszu z aliantami. Tak kończy się zapraszanie niemieckich przedstawicieli na imprezy w rodzaju kolejnych rocznic lądowania w Normandii. Biednej kobiecinie od tego wszystkiego już ze szczętem pomerdało się pod kopułą.
*
Z pozytywów inwazji koronaświrusa. Nagle okazało się, że igrzyska gladiatorów w jakie zamienił się współczesny sport wyczynowy jednak nie są niezbędne do życia. Nawet międzynarodowe mafie sportowe w rodzaju UEFA, FIFA czy MKOL-u musiały spuścić z tonu i odwołują kolejne imprezy. Dobrze oddaje to popularny mem (wiem, okazał się fejkiem, ale jego wymowa jest jak najbardziej słuszna), na którym rzekoma „hiszpańska biolog” mówi: „dajecie piłkarzom milion euro miesięcznie, a naukowcom 1800 euro. Szukacie teraz ratunku? Poproście Ronaldo i Messiego, niech oni wam teraz znajdą lekarstwo”. No właśnie, może koronawirus przyczyni się do chociażby częściowego przewartościowania priorytetów i przestawienia pewnych spraw z głowy na nogi?
*
Powyższe tyczy się również rozpasanego celebryctwa, które już zaczyna jojczeć, że traci kasę i nie ma za co żyć. Tych z kolei celnie podsumował Krzysztof Skiba: „Do chóru narzekających zapisali się wykonawcy, którzy za jeden koncert biorą po 60 tys. zł i więcej. Kobieta z dyskontu pracuje na takie honorarium przez rok albo i dłużej. Co robiliście przez całe życie? Czemu nie odłożyliście pieniędzy, jak wszystkie kurki z monetą były odkręcone? Po cholerę kupowaliście drogie auta i braliście kredyty jak idioci? Wiewiórka jest mądrzejsza od was, bo wie, że trzeba sobie schować orzeszka na zimę”. Ech, wyobraźmy sobie, że to całe celebryctwo wskutek koronaświrusa musiałoby się wziąć za uczciwą robotę, zamiast zadawać szyku na „ściankach” i epatować naród swymi „złotymi myślami”. Świat naprawdę mógłby stać się lepszym miejscem.
*
Do grona poszkodowanych postanowił dołączyć też „Bolesław” Wałęsa – na skutek pandemii poodwoływano mu wykłady za które inkasował po kilkadziesiąt tysięcy i więcej, więc teraz musi utrzymywać się z prezydenckiej emerytury, czyli marnych 6 tys. zł. Chłopina żali się, że bankrutuje, bo żona wydaje miesięcznie 7 tys. i nie da się mniej. Kurczę, a nie mógłby zagrać w totka? Kiedyś mu szło...
*
Druga rzecz, która nie daje mi spokoju – jakim cudem on niczego nie odłożył na czarną godzinę? Jadąc Skibą - „wiewiórka ma więcej rozumu”. No i ostatnia sprawa, wprawiająca mnie w nieustanne zdumienie: KTO NORMALNY CHODZI SŁUCHAĆ WYKŁADÓW „BOLESŁAWA”?!
*
Kolejna ofiara koronaświrusa – odwołano tegoroczną „Eurowizję”! Muszę powiedzieć, że jest mi z tego powodu niezmiernie wszystko jedno.
*
Tymczasem wokalista grupy U2, Bono, postanowił nagrać dla ofiar koronawirusa piosenkę na Instagramie. Jak sądzę, wszystkim zarażonym bardzo to pomoże – puszczą sobie piosenkę i od razu lżej będzie wyciągać kopyta. Trzeba przyznać, że Bono w zapatrzeniu w siebie osiągnął kolejny rekord. Chłopie, nie myślałeś przypadkiem o jakiejś terapii? Na dobry początek wskazana byłaby redukcja spuchniętego ego – choć obawiam się, że w tym przypadku nie obejdzie się bez elektrowstrząsów, a może nawet lobotomii.
*
Dla wszystkich malkontentów jęczących, że Unia Europejska nie działa. Ależ działa i to jak! Poprosiła mianowicie serwisy streamingowe w rodzaju Netflixa i You Tube, by ulżyły sieciom telekomunikacyjnym obniżając jakość nadawanych materiałów wideo. I wiecie co? Rzeczone serwisy się zgodziły obniżając jakość z HD do SD – oraz... tnąc przy okazji własne koszty. I co teraz niedowiarki? Co wy byście, sieroty, zrobili bez tej Brukseli...
*
Polska górą! A konkretnie, polska firma gamingowa Techland, która wskutek koronawirusa odnotowała w Chinach znaczący przyrost osób grających w jej sztandarową produkcję, czyli grę „Dying Light”. Ciekawostka – gra opowiada o inwazji zombie, której przyczyną jest tajemniczy... wirus. Czyżby Chińczycy potraktowali ją jako proroctwo i postanowili na wszelki wypadek obczaić jak przetrwać w postapokaliptycznym świecie niedalekiej przyszłości?
*
Ale co tam Chińczycy. O ile w Europie ludzie rzucili się na papier toaletowy (tak, nie tylko w Polsce, lecz również na Zachodzie, co implikuje ciekawe pytania o różne zakorzenione w ludziach atawizmy) – o tyle w USA obywatele wykupują na potęgę... broń. Zapewne usłyszeli, że z koronaświrusem należy „walczyć” - więc uznali, że piąty rewolwer i trzecia strzelba zawsze się przyda. Choćby na wszelki wypadek – np. gdyby ktoś kichnął na ulicy...
*
Jak co roku niemieccy rolnicy płaczą, bo brakuje im rąk do pracy przy zbieraniu szparagów. I jak co roku winne są te polskie nieroby, którym nie chce się tyrać u bauera. W poprzednim sezonie szparagowym Helmuty narzekały, że winny jest wzrost poziomu życia Polaków i niskie bezrobocie. W tym jęczą nad zamkniętymi granicami. Cóż, rozumiem, że te miliony bliskowschodnich „lekarzy”, których Niemcy przyjęły, walczą teraz w szpitalach z koronawirusem i nie mają czasu, żeby iść do roboty poniżej swoich kwalifikacji. Ale, skoro nie oni, to może chociaż pomogą „inżynierowie”?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 13 (27.03-02.04.2020)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz