czwartek, 26 lipca 2012

Skąd „panu posłu” wyrastają nogi?

Państwo posłowie, raczcie przypomnieć sobie, skąd wyrastają wam nogi, bo wkrótce możecie przeżyć bardzo bolesne rozczarowanie.

I. Szczepionkowy bubel

W związku z nowelizacją ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, w internecie zainicjowano akcję antyszczepionkową (np. TU i TU), polegającą m.in. na wysyłaniu interwencyjnych maili do posłów. Przypomnę dla porządku, iż ustawa ta pod pozorem technicznej korekty przepisów zmienia m.in. definicję choroby zakaźnej z „choroba, która została wywołana przez biologiczne czynniki chorobotwórcze, które ze względu na charakter i sposób szerzenia stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego", na bardziej ogólną: „choroba zakaźna – choroba, która została wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy” - czyli w praktyce niemal wszystko, z katarem włącznie(druk sejmowy – TUTAJ). Do tego znacznie poszerza uprawnienia Sanepidu, co w praktyce może prowadzić do ubezwłasnowolnienia obywateli zmuszanych do przyjmowania obowiązkowych szczepień (więcej szczegółów – m.in. TUTAJ i TUTAJ).

Wprawdzie nie pierwszy to i nie ostatni bubel wyprodukowany przez Sejm, ale ten może być szczególnie niebezpieczny, zważywszy, że w międzynarodowych koncernach kraje takie jak Polska i reszta bloku postkomunistycznego znajdują się w tych samych przegródkach, co Afryka – czyli, stanowimy dla nich obszar postkolonialny na którym obowiązują niższe standardy. Kto nie wierzy, niech porówna tę samą markę proszku do prania sprzedawaną w Niemczech i w Polsce. Ja jakiś czas temu miałem okazję.

Zaznaczam, że nie jestem jakimś pryncypialnym przeciwnikiem szczepienia się. Zdarzało mi się w tzw. „sezonie zachorowań” szczepić na grypę (bez negatywnych skutków) – ale chcę mieć swobodę wyboru, która na podstawie nowych regulacji może zostać mi odebrana. Sądzę, że właśnie tego typu motywacja przyświeca większości protestujących, a nie jakiś zabobonny lęk przed szczepieniami, jak usiłują sugerować niektóre mediodajnie i głosujący za ustawą politycy (przykład - TUTAJ).

II. „Pandemiczna” histeria

I tu przechodzimy do zasadniczego powodu dla którego skrobię tę notkę. Otóż, te zmiany układają się idealnie po myśli koncernów farmaceutycznych słynących z umiejętnego rozpętywania histerii. Pamiętamy wszyscy jazgot towarzyszący kolejnym „pandemiom” - „ptasiej”, czy „świńskiej” grypy, na które każdorazowo chorowały i umierały jakieś śladowe w porównaniu z „pospolitymi” chorobami grupy osób. A zaszantażowane kociokwikiem rządy kupowały jakieś zupełnie obłędne ilości szczepionek, z którymi teraz nie wiadomo co zrobić. I nie łudźmy się - Ewa Kopacz też by kupiła, gdyby miała fundusze, podobnie jak każdy minister z każdej partii.

W tym roku będziemy mogli przetestować to w praktyce, ponieważ ustawa wejdzie w życie jak raz przed sezonem jesienno-zimowym, kiedy to z pewnością czeka nas następna jazda z „pandemią”, dajmy na to, psiej, czy kociej grypy, na którą zachoruje może z tysiąc osób w Europie. A u nas, z nową ustawą w garści, rząd zakupi całe tony wyprodukowanego zawczasu (cóż za zbieg okoliczności) szajsu, zalegającego dotąd na składach akurat tego a nie innego koncernu, za którego skutki uboczne tenże koncern nie będzie ponosił żadnej odpowiedzialności.

Wszyscy posłowie, ze wszystkich partii, zapewne nawet nie czytając, zagłosowali za proponowaną nowelizacją, za wyjątkiem jednego – Marka Sawickiego z PSL-u. Nie wiem, czy się pomylił i jak się to ma do „afery taśmowej” w wyniku której przestał być ministrem, ale ta jednomyślność wszystkich ugrupowań jest porażająca. Po Platformie oczywiście niczego się nie spodziewam i mogę się tylko domyślać jakie poszły tu „transfery”. Interesuje mnie natomiast i to bardzo stanowisko tzw. „naszych”, czyli PiS.

III. Trop Bolesława Piechy

Przypuszczam, że do głosowania „za” zgodnie ze wskazaniami przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia – Bolesława Piechy z PiS-u, skłoniły panów posłów dwa powody: po pierwsze - lęk, że głosując „przeciw” staliby się obiektem nagonki jako „niewrażliwi społecznie” przeciwnicy ochrony zdrowia ludności; po drugie - tradycyjnie silna w PiS etatystyczna mentalność spod znaku „urzędnik wie lepiej”.

O możliwości korupcyjnej, polegającej na wtrynieniu do pozornie czysto technicznej nowelizacji jakichś „lub czasopism”, w wyniku których zrobi się dobrze koncernom farmaceutycznym nie chcę nawet myśleć, gdyż znaczyłoby to, że w największej sile opozycyjnej jeden przekupiony prominentny polityk może podsunąć kolegom do przegłosowania cokolwiek. Jednak w tym kontekście warto przypomnieć, że w czasach, gdy Bolesław Piecha był wiceministrem zdrowia, w ostatniej chwili na liście leków refundowanych w tajemniczy sposób znalazł się specyfik o nazwie iwabrydyna – niedługo po tym, jak pan Piecha spotkał się z Robertem Pachockim - przedstawicielem producenta leku, francuskiej firmy Servier. Żeby było ciekawiej, iwabrydyna we Francji nie była refundowana, krytykował ją fachowy periodyk „Prescrire", zaś w USA, czy Kanadzie nie została nawet dopuszczona do obrotu. Wszystko to może wskazywać, iż pan Piecha nie jest, oględnie mówiąc, odporny na lobbying.

Dziś poseł Piecha gorąco broni nowelizacji ustawy o szczepieniach, bredzi o jakiejś „policji sanitarnej”, zaś inni posłowie, jak pan Girzyński, próbują ośmieszyć uczestników sprzeciwu porównaniami do przedwojennych Świadków Jehowy.

IV. Skąd „panu posłu” wyrastają nogi?

I tu już się nóż w kieszeni otwiera. Reakcja „naszych” wybrańców na akcję mailingową jest bowiem porażająca. Większość nadesłane maile zignorowała, zaś ci, którzy raczyli odpowiedzieć, jak pan poseł Jarosław Zieliński uczynili to głównie za pomocą spłodzonego przez Bolesława Piechę partyjnego gotowca, który cytuje w swym tekście Katarzyna. No i ten cudowny passus: „Epatowanie Państwa Posłów postulatem nie głosowania na Prawo i Sprawiedliwość w kolejnych wyborach, moim zdaniem, nie ma racjonalnych podstaw ideowych i socjologicznych.” Niektóre fragmenty tego gotowca pojawiają się również w oświadczeniu pana posła Girzyńskiego. Natomiast słowa, które poseł Zieliński dodał od siebie „aby nie upowszechniać nieprawdziwych informacji stawiających w niesprawiedliwie niekorzystnym świetle parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości” - zwalają wręcz z nóg. Buta i arogancja walczą tu o lepsze z oderwaniem się wśród sejmowych korytarzy i gabinetowych utarczek od swoich pracodawców, czyli – elektoratu. Należy więc panom posłom przypomnieć, skąd im wyrastają nogi.

Nie jest to bowiem pierwsza tego typu „wtopa” PiS, że przypomnę chociażby głosowanie w Parlamencie Europejskim za ACTA. Wynika z tego, że ci ludzie najzwyczajniej nie czytają tego, nad czym głosują. Ciekawe, do ilu jeszcze takich niespodzianek przyłożyli rękę. O ile jednak w sprawie ACTA otrząsnęli się na skutek masowych protestów, to w przypadku nowelizacji „sanepidowsko-szczepionkowej” idą w zaparte. I tego już wybaczyć nie można.

Otóż, drodzy Państwo, jako wasz wyborca – a więc zwierzchnik i pracodawca - nie życzę sobie być traktowanym, jak ciemna zabobonna masa, która boi się medycyny. Nie życzę sobie traktowania z góry i protekcjonalnego, wyższościowego tonu. Oczekuję – jako wasz suweren – szacunku i rzetelnych wyjaśnień, oraz – koniec końców – przyznania się do błędu i wycofania poparcia dla tej szkodliwej nowelizacji. Po obecnej Dyktaturze Matołów, jak napisałem wyżej, niczego się nie spodziewam, a raczej – spodziewam się wszystkiego najgorszego. Wam zawieszam poprzeczkę znacznie wyżej, ponieważ to na was głosuję.

Najwyższa pora, byście uświadomili sobie, że waszym zwierzchnikiem nie są gabinetowe ciała ustalające „biorące” miejsca na listach wyborczych. Waszym zwierzchnikiem jesteśmy my, wyborcy, i żądamy by nasz głos był poważnie brany pod uwagę. Wyczuwam w waszej postawie syndrom balonika napompowanego poczuciem własnej ważności. Pogląd o „bezalternatywności” skutkującej tym, że elektorat patriotyczny zagłosuje na was nawet zaciskając zęby i zatykając nosy, zyskał chyba w waszych szeregach rangę obowiązującego dogmatu. Pora ten balonik przekłuć. Nie jesteśmy na was skazani. W ostateczności, wielu z nas w dzień wyborów może zostać w domach. I będzie to wyłącznie wasza wina – bo pomyłkę można wybaczyć, ale pychy i buty, skutkujących aroganckim trwaniem w błędzie wybaczyć nie sposób.

Powtarzam zatem – raczcie przypomnieć sobie, panie i panowie Posłowie, skąd wyrastają wam nogi, bo przy okazji kolejnych wyborów możecie przeżyć tyleż wielkie, co bolesne rozczarowanie.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: Niepoprawne RadioPL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz