środa, 30 października 2013

Histeria anty-smoleńska

Kluczem do anty-smoleńskiej histerii jest strach.

I. Globus Wielowieyskiej

Miałem pisać o czymś innym, ale wciąż nie milkną echa II Konferencji Smoleńskiej, przy okazji której ujawniła się z całą swą nędzą strategia rozpaczy reżimowych mediodajni. Z jednej strony mamy mniej lub bardziej udane próby dojścia do prawdy w wydaniu Zespołu Parlamentarnego pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, z drugiej zaś szyderstwo przeplatane momentami atakami histerii. Katalizatorem owej zmiany drwin w galopującą panikę była okładka tygodnika „wSieci” prezentująca dobre humory premierów Tuska i Putina świeżo pojednanych na gruncie smoleńskiego błota. Nic dziwnego – wytrawni propagandyści wiedzą, że jeden obraz może być silniejszy niż tysiąc słów. Swoją drogą ciekawe, czy fotka została pstryknięta przed czy po kabotyńskim padaniu sobie w ramiona w nieutulonym „bulu i nadzieji”? No i ile jeszcze tego typu fotek nie ujawniono?

W każdym razie, redaktor Wielowieyska z „Wyborczej” dostała na widok ujawnienia owej radosnej fraternizacji czegoś w rodzaju „globusa” i wysmażyła dramatyczny artykuł-list do braci Karnowskich, w którym zostało napisane, o ile dobrze pamiętam, coś w tym guście, że teraz ludzie zaczną się zabijać, a w domyśle zwolennicy Macierewicza będą mordowali członków Sekty Pancernej Brzozy, niczym jakiś Cyba. Uff, skoro takie objawy dotykają nawet Dominikę Wielowieyską, której w odróżnieniu od większości redakcyjnych koleżanek i kolegów zdarza się od czasu do czasu napisać coś sensownego, to co dopiero mówić o innych?

II. Sparaliżowani strachem

Swoistą przygrywką do anty-smoleńskiej histerii, jeszcze przed ujawnieniem zdjęcia, był apel Pawła Deresza, dyżurnego wdowca mediodajni, którego wyciąga się ilekroć zachodzi potrzeba udowodnienia, że są również „rozumni” bliscy ofiar Smoleńska. Ten, przy okazji II Konferencji Smoleńskiej wystosował adres do metrowgłębnej marszalicy Sejmu, Kopacz Ewy, by zlikwidowała Zespół Parlamentarny badający Tragedię – z uzasadnieniem sprowadzającym się do „no bo to, pani kochana, starczy już tego dobrego”. „Wyborcza” przez czas jakiś żyła nadzieją, że da się coś z tym całym Zespołem zrobić, ale niestety została brutalnie wyprowadzona z błędu przez konstytucjonalistów, w tym również tych, których trudno podejrzewać o jakikolwiek sentyment do PiS-u, Macierewicza, czy Jarosława Kaczyńskiego. Słowem, żałość i zgroza.

Jednak, żeby nie było, iż Sekta składa broń, mieliśmy niedawno sposobność obejrzenia duszeszczipatielnego posłuchania, jakiego Tomasz Lis udzielił antymacierewiczowskim członkom rodzin ofiar. Tu poza powtarzaniem tego, czym nagrały zaproszonych gości mediodajnie, padła kwestia nad którą warto się zatrzymać. Oto pan Maciej Komorowski, syn Stanisława Komorowskiego, byłego wiceministra MSZ i MON, tak oto wspomina publikację „Rzeczpospolitej” o trotylu na wraku Tupolewa: „- Każdy z nas traktuje "Rzeczpospolitą" jako poważną gazetę i każdy z nas przez moment struchlał. Wszyscy po tej publikacji żeśmy się przestraszyli”.

Powtórzmy: „Wszyscy po tej publikacji żeśmy się przestraszyli”. Tutaj właśnie tkwi klucz. Strach. Strach przed tym, że jednak mogła to nie być „zwykła katastrofa”. Że może się okazać, iż mamy do czynienia z przeprowadzonym na zimno zamachem, na domiar wszystkiego zaś jego sprawcy zachowują się właśnie tak, jak Tusk z Putinem na słynnym zdjęciu, które tak pobudziło redaktor Wielowieyską. A wtedy co? „Przecież nie wypowiemy Ruskim wojny”. Oni tym strachem są zwyczajnie sparaliżowani. To uczucie każe im wypierać wątpliwości budzone przez ustalenia ekspertów współpracujących z Zespołem Parlamentarnym i żądać wobec nich „odsunięcia od stanowisk naukowych”. Owo dojmujące, paraliżujące przerażenie powoduje, iż są gotowi uwierzyć we wszystko, w każdą „narrację” suflowaną przez Laska i wspierające go siły rządowo-medialne, choćby jeden tylko prof. Binienda czy Cieszewski miał większy dorobek naukowy, niż wszyscy ludzie rzeczonego Laska razem wzięci. Lęk przed straszną prawdą sprawia, że są w stanie dać wiarę każdemu uspokajającemu kłamstwu – nawet za cenę rezygnacji z poznania faktycznych okoliczności śmierci najbliższych.

III. Zdjęcie warte tysiąc słów

Wracając jeszcze do zdjęcia opublikowanego przez „wSieci”. Pani Małgorzata Wassermann w wywiadzie dla Stefczyk.info powiedziała, że jest tym zdjęciem „zdruzgotana”. I tu warto zwrócić uwagę, że te oczywiste emocje i ta trauma, jaka towarzyszy jej i pozostałym rodzinom od 10 Kwietnia 2010, nie podziałały paraliżująco, jak stało się to w przypadku opisanego wyżej pana Macieja Komorowskiego, którego „przestraszył” tekst o trotylu. Przeciwnie – wyzwoliły pokłady energii by nie odpuszczać sprawy Smoleńska do końca, do całkowitego wyjaśnienia. Nie tylko ze względów osobistych, ale również z poczucia odpowiedzialności za państwo, którego wszystkie słabości i patologie zostały przy okazji tragedii na Siewiernym i później obnażone całemu światu.

W innym miejscu pani Małgorzata mówi: „Trudno mi sobie wyobrazić, co mógł powiedzieć Władimir Putin, żeby wywołać taki uśmiech premiera Tuska.” No cóż, może powiedział coś o dorżnięciu watah, a może niczego nie musiał mówić, tylko porozumiewawczo puścił oko? Jeśli kogoś powyższe oburzyło lub przyprawiło o niesmak, czy atak niestrawności, to przypomnę tylko przemysł pogardy towarzyszący prezydenturze śp. Lecha Kaczyńskiego, kontynuowany następnie bez cienia skrępowania już po Tragedii – co od razu pozwoli ujrzeć sprawy we właściwych proporcjach. Przy tamtym natężeniu zdziczenia, publikacja zdjęcia uchachanego Tuska niemal nad trupem znienawidzonego przezeń „Kaczora” oraz domysły jakie rodzi taka postawa, to naprawdę mały pikuś. A histeryczne wycie reżimowego mainstreamu rodzi jedynie refleksję, że coś jest bardzo na rzeczy i „onym” bardzo dotkliwie zaskwierczało pod tyłkami.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/strategia-rozpaczy

http://niepoprawni.pl/blog/287/strach-rocznicowy

http://niepoprawni.pl/blog/287/antysmolenskie-opetanie

http://niepoprawni.pl/blog/287/smolensk-jako-narzedzie-zmiany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz