niedziela, 16 lutego 2014

Aukcja Polski

Mamy do czynienia z permanentną aukcją Polski – jej zasobów, oraz obecnych i przyszłych dochodów obywateli. Aż do nieuchronnego końca.

I. Utarczka o rentowność

Niedawno, na stronach „Rzepy”, wpadł mi w oko taki oto tytuł: „Słaba aukcja polskiego długu”. Już wyjaśniam o co chodzi. Otóż Ministerstwo Finansów, by pokryć planowany deficyt, wystawia na sprzedaż rządowe papiery dłużne oferując nabywcom określoną „rentowność”, czyli oprocentowanie. Tu jednak jest haczyk. Potencjalni kupcy przez brak popytu mogą wymusić na rządzie zwiększenie „rentowności”, czytaj - oprocentowania obligacji. Jeśli rząd jednak uzna, że proponowane przez „inwestorów” warunki są nie do przyjęcia, to wycofuje się ze sprzedaży części obligacji.

I jedna z takich właśnie cyklicznych „aukcji długu” odbyła się w ostatni czwartek (13.02.2014). Dlaczego według „Rzeczpospolitej” była ona „słaba”? Ano dlatego, że mimo iż popyt nabywców opiewał na papiery o wartości ok. 6 mld zł, to Ministerstwu Finansów udało się sprzedać obligacje za jedyne 3 mld. Powód? „Inwestorzy” oczekują papierów bardziej „rentownych” - innymi słowy, wyżej oprocentowanych - na co z kolei nie godzi się rząd, gdyż oznaczałoby to wypłacanie nabywcom wyższych odsetek i w konsekwencji podrożenie obsługi polskiego zadłużenia – przykładowo, w 2012 roku koszt obsługi długu wyniósł więcej niż wpływy z podatku PIT.

Zresztą, rząd i tak zmuszony był podnieść rentowność obligacji. „Rzepa” podaje, iż w stosunku do przetargów styczniowych oprocentowanie obligacji pięcioletnich wzrosło z 3,69% do 3,88%, a dziesięcioletnich z 4,34% do 4,54%. Oprocentowanie obligacji zeszłorocznych było jeszcze niższe.

II. Pod presją finansjery

Cóż to oznacza? Oznacza to, że polskie papiery wartościowe powoli, ale wyraźnie tracą zaufanie „rynków” - czyli spekulantów skupujących nasze długi. W ostatnim czasie zagrały tu dwa czynniki. Pierwszy, to przekazanie do ZUS funduszy z OFE i umorzenie obligacji będących w ich „portfelu” - jeszcze w 2012 roku obligacje Skarbu Państwa stanowiły ok. 45% aktywów OFE na sumę ok. 118 mld zł. „Nacjonalizacja” obligacji pokazała czarno na białym jak tragiczna jest sytuacja finansów państwa, niezależnie od księgowych sztuczek. Czynnikiem drugim jest natomiast obowiązujący od lutego zakaz kupowania przez OFE dłużnych papierów skarbowych, co sprawia, że głównym ich nabywcą stają się pomioty zagraniczne – i to one będą dyktować warunki, czyli wymuszać na polskim rządzie podnoszenie „rentowności”. Obecnie udział inwestorów zagranicznych w polskim długu przekracza 40% i będzie nieuchronnie wzrastał. Jak niebezpieczna jest to sytuacja nie trzeba chyba tłumaczyć.

Oczywiście, mamy tutaj diabelską alternatywę – z jednej strony ZUS-owski bankrut, z drugiej – finansowy pasożyt, czyli OFE zasysający część składki emerytalnej i powiększający tym samym dziurę w finansach ZUS-u, nie dając w zamian w zasadzie niczego przyszłym emerytom. Co więcej, od czasu orzeczenia Sądu Najwyższego z 2008 roku stwierdzającego, że pieniądze gromadzone w OFE są środkami publicznymi a nie własnością ubezpieczonego i nie mogą być wypłacone obywatelowi na żądanie, mieliśmy tak naprawdę do czynienia z haraczem rozbitym na dwa „filary” płaconym dwóm różnym instytucjom, tyle że jedna z części owego haraczu została „sprywatyzowana” przynosząc profity z obracania nią garstce grandziarzy.

III. „Chwilówki” dla Polski

Powyższe pokazuje jak zbrodniczym procederem jest zadłużanie państwa – szczególnie, gdy uzyskane w ten sposób środki nie idą na inwestycje, tylko na przejedzenie. To coś jak „chwilówki” zaciągane, by poratować doraźnie rodzinny budżet, a które potem trzeba spłacać z lichwiarskim procentem – bo jak nie, to komornik ogołoci dom do czysta. Rządowe „chwilówki” jeszcze trzymają akceptowalny poziom oprocentowania (choć już nie rozmiar – rząd Tuska z Janem Vincentem przez niespełna 7 lat niemal podwoił polski dług publiczny), ale to oprocentowanie na skutek presji „inwestorów” będzie rosło – i to głównie na rzecz międzynarodowych spekulantów.

Opisana na początku „aukcja długu” jest wielce wymownym sygnałem, bowiem de facto międzynarodowa finansjera postawiła rząd pod ścianą: albo zwiększycie „rentowność” waszych papierów dłużnych, albo nie będziecie w stanie sfinansować deficytu. A żeby spłacać obligacje o podwyższonej „rentowności”, plus zaspokajać bieżące potrzeby rozdętego do granic absurdu państwa, zaciągać trzeba będzie kolejne długi na coraz wyższy procent... i tak dalej. Korkociąg długu. W tym kontekście dodatkowo niepokoi informacja, że podczas uzupełniającej aukcji Ministerstwo Finansów zdołało opchnąć obligacje na kolejny miliard – ale nie podano na jakich warunkach.

Mamy więc do czynienia z permanentną aukcją Polski – jej zasobów oraz obecnych i przyszłych dochodów obywateli. Aż do nieuchronnego końca.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/korkociag-dlugu

http://niepoprawni.pl/blog/287/dlugi-suwerennosc http://niepoprawni.pl/blog/287/szesciolatki-na-emigracje http://niepoprawni.pl/blog/287/kryzysowy-korkociag

http://niepoprawni.pl/blog/287/zielona-wyspa-w-czarnej-dziurze

http://niepoprawni.pl/blog/287/budapeszt-czy-ateny

http://niepoprawni.pl/blog/287/o-greckich-kozojebcach-i-bankructwie-w-zjednoczonej-europie

http://niepoprawni.pl/blog/287/biale-noski-zamiast-bialych-kolnierzykow

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz