Sprawa Sebastiana Wasiaka jest charakterystyczna dla systemu pełzającej represjonizacji wdrażanego konsekwentnie przez rządzącą Polską Dyktaturę Matołów.
I. Uniewinnienie uczestnika Marszu Niepodległości
Z niekłamaną radością przeczytałem komunikat o uniewinnieniu przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście Sebastiana Wasiaka, uczestnika Marszu Niepodległości z 11 Listopada 2012. Jest to wprawdzie dopiero wyrok w pierwszej instancji, a obrońca mec. Łukasz Moczydłowski przypuszcza, że prokuratura wniesie apelację, jednak mamy wreszcie pierwszą konkretną decyzję przybliżającą Sebastiana do kresu policyjno-sądowego korowodu trwającego już bez mała półtora roku.
Nie ukrywam, że mam do tej sprawy stosunek szczególny, bowiem to do mnie zwrócił się pod koniec grudnia 2012 kolega Sebastiana Wasiaka z prośbą o nagłośnienie bezpodstawnego zatrzymania (Sebastian siedział już wtedy w areszcie śledczym na Białołęce). Opublikowałem na swoich blogach list przysłany przez Sebastiana z aresztu, zaś kilka dni później tekst „Sprawa Sebastiana Wasiaka”, w którym opisałem okoliczności bezprawia jakie spotkało go ze strony organów państwa. Artykuł ten następnie ukazał się w kilku innych miejscach w internecie, m.in. zamieściła go na swojej stronie pani Ewa Stankiewicz, co przyczyniło się do rozgłosu sprawy - w efekcie, pomocy Sebastianowi udzielił Komitet Prawny Marszu Niepodległości. Teraz, 31 marca, doczekaliśmy szczęśliwego finału postępowania w I instancji, jeśli zaś prokuratura będzie miała na tyle tupetu, by się odwoływać, zapewne za jakiś czas orzeczenie podtrzyma Sąd Apelacyjny.
II. „Szkoda,że to nie '86, bo wtedy nie wiadomo, czy byście stąd żywi wyszli"
Jak uczestnicy tamtego Marszu zapewne pamiętają, doszło wówczas do sprowokowanej zadymy, w trakcie której policja użyła przeciw maszerującym gazu i broni gładkolufowej. Awantura była starannie hodowana aż do momentu, gdy policja zatrzymała wyznaczoną odgórnie liczbę demonstrantów, zaś reżimowe mediodajnie miały nakręcone swoje materiały o „burdach w stolicy” i masowych aresztowaniach „chuliganów”. Potem trasę Marszu odblokowano i demonstracja bez dalszych incydentów mogła odbyć się do końca.
Wśród zatrzymanych tego dnia był Sebastian Wasiak, który wyszedł przed policyjny szpaler z rozpostartymi rękami, nawołując do spokoju. Został błyskawicznie powalony na glebę, skuty i zapakowany do radiowozu. Oddajmy teraz głos Sebastianowi, oto fragment jego listu z Białołęki (pisownia oryginalna, wytłuszczenia i skróty moje):
„Dwa dni po zatrzymaniu, jadąc windą na posiedzenie sądu, na którym zadecydowano o zastosowaniu wobec mnie środka zapobiegawczego w postaci aresztu - oczywiście skuty kajdankami i w asyście dwóch policjantów po cywilu - usłyszałem od policjanta, który wszedł po drodze takie słowa : ,,Szkoda,że to nie 86`, bo wtedy nie wiadomo, czy byście stąd żywi wyszli". Funkcjonariusze 11 listopada mieli polecenie maksymalnie wypełnić radiowozy zatrzymanymi. Pierwszym pytaniem z ich strony - już na komendzie - było: ,,Czy jesteś z jakiegoś stowarzyszenia?''. Protokoły spisywane były z pominięciem wszelkich procedur, otwarcie mówiono o odgórnym ,,prikazie'', zarzuty przeczyły zdrowemu rozsądkowi. Na 176 zatrzymanych osób cztery nie przyznały się do winy i to wobec nas wyciągnięto konsekwencje, reszta zatrzymanych przyznała się do zarzucanych, a w większości niepopełnionych czynów. Sąd i prokuratura nie nadstawiały uszu na logiczne argumenty (…) ci, którzy to zaplanowali i ci, których nazwiska widnieją na papierach w naszej sprawie powinni tu być zamiast nas.”
Sebastian Wasiak przesiedział w areszcie na Białołęce dwa miesiące (w tym Boże Narodzenie). Pechowo dla oskarżycieli, jego zatrzymanie zostało zarejestrowane na kilku nagraniach video dostępnych powszechnie w internecie, na podstawie których udało się obalić postawiony mu zarzut „czynnej napaści na funkcjonariusza”. Oskarżenie formułowane było na podstawie zeznań jednego (!) świadka – policjanta. Sąd ostatecznie uznał, iż funkcjonariusz się „pomylił” - ewidentny wybieg, gdyż inaczej należałoby wobec mundurowego „świadka” wszcząć postępowanie o składanie fałszywych zeznań.
III. Pełzająca represjonizacja
Sprawa Sebastiana Wasiaka jest charakterystyczna dla systemu pełzającej represjonizacji wdrażanego konsekwentnie przez rządzącą Polską Dyktaturę Matołów, jak pozwalam sobie nazywać trwające od 2007 roku rządy Donalda Tuska. Skąd takie określenie? Otóż, Stefan Kisielewski nazwał swego czasu rządy Gomułki „dyktaturą ciemniaków”, za co został pobity przez tzw. „nieznanych sprawców”, zaś kilka lat temu Piotr „Staruch” Staruchowicz wymyślił hasło „Donald, matole – twój rząd obalą kibole” za które został aresztowany pod dętym pretekstem pobicia i handlu narkotykami, stając się tym samym na wiele miesięcy „prywatnym więźniem Donalda Tuska”. Jak widać, czasy się zmieniają, ale metody pozostają podobne.
Współczesna „pełzająca represjonizacja” różni się od państwa totalitarnego jedynie skalą. Zamiast stosować prześladowania masowe, wybiera punktowe uderzenia mające z perspektywy Dyktatury Matołów walor odstraszający: nie wychylaj się, bo zatrujemy ci życie szykanami jak „Staruchowi”, Wasiakowi i innym, którym zachciało się wierzgać przeciw jedynie słusznej władzy. A żebyś sobie nie myślał, że reżim nie wie kto z kim i co przeciw niemu knuje, to mamy dziesięć służb specjalnych uprawnionych do inwigilacji obywateli bez postanowienia sądowego, co jest europejskim rekordem. Gdyby natomiast nie udało się spacyfikować społecznego niezadowolenia o własnych siłach, to jest jeszcze ustawa o „bratniej pomocy” w myśl której rząd będzie mógł wezwać zagranicznych interwentów dysponujących takimi samymi uprawnieniami jak miejscowe „organy”.
Dziś jednak Sebastian Wasiak odniósł nad Dyktaturą Matołów swoje własne zwycięstwo. Było ono możliwe dzięki zaangażowaniu tych, którzy udzielając mu pomocy, okazali swą solidarność w obliczu bezprawia. Pamiętajmy o tym, bo na jego miejscu mógł znaleźć się każdy z nas.
Gadający Grzyb
http://www.podgrzybem.blogspot.com/2012/12/sprawa-sebastiana-wasiaka.html
http://www.podgrzybem.blogspot.com/2013/01/sprawa-rafaa-jurkowskiego.html
Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa”
Nie przechwalam policji. Ale słowo Matoł to super pasuje do kilkudziesięciu z Komendy Elbląg. Po mojemu Cyborgi bez myślne. Tak zwane MPO Policji do zbierania pijaczków w mieście.
OdpowiedzUsuńZdzisław Edward Glinka.