Pudło, panie Ziemkiewicz - działamy w jawnym, zarejestrowanym, wolontariackim stowarzyszeniu pod własnymi nazwiskami.
I. O Smoleńsku w „Roninie”
W poniedziałek 07.04.2014 odbył się tradycyjny „Przegląd Tygodnia” w Klubie Ronina. Wydarzenia pod okiem Józefa Orła komentowali Rafał Ziemkiewicz, Stanisław Janecki oraz Łukasz Warzecha. Jednym z poruszonych wątków była sprawa smoleńskiego śledztwa – i tu, prócz obśmiania krętactw prokuratora Szeląga, dyskutanci zajęli się działalnością posła Macierewicza i jego Zespołu Parlamentarnego badającego przyczyny Tragedii Smoleńskiej. Komentatorzy, ze szczególnym uwzględnieniem Rafała Ziemkiewicza, przyjęli stanowisko, które da się streścić w słowach: „działalność Antoniego Macierewicza jest przeciwskuteczna”. Dlaczego? Wytknięto mianowicie, że skuteczniejszą taktyką byłoby, gdyby Macierewicz wypunktowywał skandale oficjalnego śledztwa i powstrzymał się od formułowania własnych teorii. Przy okazji, dyskutanci zadeklarowali swój sceptyczny stosunek do hipotezy zamachu na Siewiernym.
I do tego momentu można by nie robić ze sprawy „tematu”. W końcu, opowiadanie się jako zwolennik Macierewicza czy hipotezy zamachowej nie jest obowiązkowe. Odrzucają przesłanki wskazujące na zamach – ich prawo, przy tak szczątkowych dowodach jakie mamy do dyspozycji trudno formułować jakiekolwiek pewniki. Pisałem zresztą o tym w notce „Papierek lakmusowy” (ów „papierek” to credo „Powiedz mi jaki jest Twój stosunek do Smoleńska, a powiem Ci kim jesteś”), w której deklarując się jako zwolennik tezy zamachowej wykazywałem jednocześnie, że „pozytywny wynik „testu papierka lakmusowego” powinien odnosić się do wszystkich, którzy sprawę Tragedii traktują priorytetowo, niezależnie od tego, czy uważają że był to zamach, czy też mógł zadziałać splot innych okoliczności. (...) Czynnikiem nadrzędnym powinna być bowiem wola dotarcia do prawdy, której na dzień dzisiejszy w pełni nie znamy, nie zaś bezkrytyczne hołdowanie konkretnemu przekonaniu na temat przyczyn Katastrofy.”
II. Ziemkiewicz na tropie radio-agentów
Publicyści w Roninie poszli jednak znacznie dalej. Ton ich komentarzy jednoznacznie wskazywał, że uważają Macierewicza za szkodnika, którego działalność jedynie gmatwa kwestię Tragedii, zaś stawiane przez niego radykalne wnioski generalnie rzecz ujmując – bardziej przeszkadzają sprawie wyjaśnienia Smoleńska niż jej pomagają. Innymi słowy, spozycjonowali się jako lustrzane odbicie tych, którzy z kolei odsądzają od czci i wiary wszystkich nie podzielających tezy o zamachu.
No i wtedy się zaczęło. Klub Ronina transmitowany był bowiem na żywo przez Niepoprawne Radio PL, a na radiowej stronie funkcjonuje czat za pomocą którego słuchacze i redaktorzy Radia komentowali na bieżąco transmisję. Opisane powyżej postawienie sprawy Tragedii Smoleńskiej i działalności Antoniego Macierewicza wywołało szereg nieprzychylnych i nierzadko ostrych wpisów pod adresem trójki dyskutantów, co pod koniec „Przeglądu Tygodnia” przekazał im do wiadomości Józef Orzeł, z refleksją, że „tradycyjnie przed wyborami prawica się dzieli”. Zareagował na to Rafał Ziemkiewicz, który zresztą zdaje się mieć do blogerów i komentatorów internetowych jakiś generalny uraz, twierdząc, że prawica nie tyle „się dzieli”, ile „jest dzielona”, następnie zaś zaczął się rozwodzić nad działalnością agentury w internecie, osobliwie „radykalnych blogerów”, insynuując że niekoniecznie może tu chodzić o „zwolenników prawicy”, ile o tych, którzy zwolennikami prawicy są „służbowo”. Przypomniał w tym kontekście działalność carskiej Ochrany, której agenci w polskich środowiskach niepodległościowych wykazywali się radykalizmem właśnie.
W ten oto zgrabny sposób, redakcja Niepoprawnego Radia PL oraz jego słuchacze zostali przedstawieni przez pana redaktora jako ruska agentura.
III. Wilki! Wilki!
Jestem przeciwnikiem szafowania oskarżeniami o agenturalność. Po pierwsze, zabijają one z miejsca jakąkolwiek dyskusję, bo z „agentami” się nie gada, przez co traktowane są jako wygodny unik zwalniający z merytorycznej polemiki. Po drugie, używane są często zamiast argumentów – nie zgadzasz się ze mną, znaczy, jesteś „agent”. Klasyczny, stygmatyzujący adwersarza przytyk ad personam. Po trzecie wreszcie i być może najważniejsze – nadużywanie tego typu oskarżeń deprecjonuje ciężar zarzutu. Tak jak w znanej historii o pastuszku, który tyle razy wykrzykiwał po próżnicy „wilki! wilki!”, że gdy w końcu wilki faktycznie przyszły, nikt mu nie uwierzył. Swojego czasu przedobrzyła z tą metodą „Wyborcza” obrzucająca przeciwników tak zapamiętale oskarżeniami o „faszyzm” i „antysemityzm”, aż koniec końców odebrała tym zarzutom jakąkolwiek wagę i powagę. Z oskarżeniami o agenturalność dzieje się podobnie. Stają się na naszych oczach pospolitą inwektywą.
Tymczasem, w omawianym przypadku tej polemicznej kłonicy użyli nie rozemocjonowani internauci, tylko stateczni dziennikarze, pragnący zapewne uchodzić za obliczalnych, rozsądnych i zrównoważonych. Wystarczyło kilka niepochlebnych komentarzy na czacie i puściły nerwy. Ziemkiewicz zaczął gadać o internetowych „zombich” podpisujących się jako „Pimpuś”, a Janecki dołożył swoje mówiąc o spec-służbach aktywnych w internecie. Generalnie, szczera prawda, tyle że w naszkicowanym tu kontekście wyszło dość obrzydliwie. Czyli co - wystarczy się nie zgadzać z Ziemkiewiczem, mieć bardziej radykalne niż on poglądy, by nagle zaczął węszyć agentów niczym jacyś internetowi „radykałowie”, którzy przy innych okazjach napawają go takim niesmakiem? Tym razem okazało się, że smrodkiem anonimowej agenturalności ma zalatywać z redakcji Niepoprawnego Radia PL i od jego słuchaczy?
Pudło, panie Ziemkiewicz, pudło jak cholera - działamy w jawnym, zarejestrowanym, wolontariackim stowarzyszeniu pod własnymi nazwiskami, realizując zresztą poniekąd Pański program sformułowany w „Myślach nowoczesnego endeka", by poświęcić tygodniowo cztery godziny dla Polski - z tym, że my zaczęliśmy kilka lat wcześniej, nim wpadł Pan na ten znakomity pomysł. Otóż informujemy, że każde z nas poświęca tygodniowo dla Polski znacznie więcej czasu prowadząc to Radio, umożliwiające przy okazji Panu i kolegom dotarcie z popisami elokwencji do znacznie większej liczby słuchaczy i to na całym świecie, niż ta, która oklaskuje Pana w Roninie. Naprawdę, jestem ciekaw, czy Pan również byłby skłonny poświęcić tyle czasu robiąc niezależne medium za frajer i polegając jedynie na składkach oraz dobrowolnych wpłatach od słuchaczy. No więc jak - byłby Pan gotów, czy tylko wymaga Pan tego od innych, zaś Pańskie „cztery godziny dla Polski" sprowadzają się do celebryckich pogaduszek w Roninie i brylowaniu na konwencji Gowina, bądź stręczeniu się narodowcom na ideologa?
Mniej zadufania, a więcej szacunku i pokory by się przydało. Proszę przyjąć do wiadomości, że nie dla wszystkich jest pan polit-ideowym guru, no chyba, że w tym waszym dziennikarskim światku obracacie się w takim stężeniu środowiskowego samozachwytu i fanowskiej klaki, że podobna konstatacja nie ma już szans przebić się do świadomości - wypisz wymaluj, niczym w tak zwalczanej przez Pana „michnikowszyźnie"...
Gadający Grzyb
(Piotr Lewandowski, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia Niepoprawne Radio PL, KRS: 0000421082)
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz