czwartek, 4 września 2014

Tonący WSI się chwyta

Jeżeli tylko PiS mądrze poprowadzi rozgrywkę, to komisja szybko zacznie pracować na jego korzyść.

I. Sikorski jako... likwidator WSI

Zastanawiam się w jakiej desperacji musi być tonąca na naszych oczach Platforma, skoro postanowiła chwycić się takiej brzytwy, jak komisja badająca rozwiązanie WSI. Na zdrowy rozum, dla własnego dobra akurat ta władza powinna omijać temat WSI szerokim łukiem, ale nie – postanowiła, mówiąc Sikorskim, „za...ć PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza”. Nie wiem, ile wina za 820 zł zdążył wlać w siebie Radosław Sikorski, zanim objawił Rostowskiemu tę myśl skrzydlatą i w jakim był stanie gdy o takową spec-komisję molestował Tuska, ale że co najmniej sprawy nie przemyślał, to jasne jak słońce na niebie. Tak się bowiem składa, że w momencie, gdy decydowały się losy WSI, to właśnie Radosław Sikorski był Ministrem Obrony Narodowej w rządzie PiS – najpierw Marcinkiewicza, potem zaś Jarosława Kaczyńskiego - i pozostawał nim w trakcie całego procesu likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Wystarczy przypomnieć daty: szefem MON został 31.10.2005, był nim również 24.05.2006 kiedy Sejm głosował ustawę o rozwiązaniu WSI, do dymisji zaś podał się dopiero 05.02.2007 roku – na niespełna dwa tygodnie przed ogłoszeniem „Raportu o działaniach żołnierzy i pracowników WSI” (16.02.2007), same WSI natomiast ostatecznie zlikwidowano pięć miesięcy wcześniej – 30.09.2006.

Żeby było ciekawiej, w tym okresie Antoni Macierewicz pozostawał formalnie podwładnym Sikorskiego! Macierewicz wiceministrem Obrony Narodowej i likwidatorem Wojskowych Służb Informacyjnych był od 21.07.2006 i pełnił tę funkcję do 04.10.2006, kiedy to został szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Podsumowując – likwidację WSI przeprowadzono od początku do końca za ministerialnej kadencji Radosława Sikorskiego i to on w pierwszej kolejności jako zwierzchnik resortu jest za nią odpowiedzialny. Jeśli potem rozdzierał szaty nad amatorszczyzną i niekompetencją Macierewicza, to warto zadać pytanie, gdzie jako przełożony Macierewicza był, gdy jego podwładny rzekomo „niszczył” wojskowe służby specjalne? Czy Sikorski wiedział, co dzieje się w jego resorcie, czy też poświęcał się wyłącznie autopromocji? A jeśli był pozbawionym wpływu na cokolwiek figurantem, to w imię czego przez tyle czasu trzymał się fikcyjnego stołka?

II. Pytania do spec-komisji

Powyższe to tylko jedna z wielu kwestii jakie warto by poruszyć po powołaniu sejmowej komisji ds. „zaj...ania” PiS i Macierewicza. Poza tym, rad bym się dowiedzieć choćby tego, czym kierował się Donald Tusk jako przewodniczący Platformy Obywatelskiej i szef jej klubu parlamentarnego, kiedy PO (za wyjątkiem Komorowskiego) głosowała 24.05.2006 za rozwiązaniem WSI? Czy powodowała nim chęć oczyszczenia państwa z patologii, czy przeciwnie – sądził, że będzie to tylko taka kosmetyka, zmieni się służbowy szyld, a „sprawdzeni fachowcy” zostaną? A czym kierował się Bronisław Komorowski głosując jako jedyny przeciw likwidacji tej filii GRU w Polsce? I dlaczego w 2010 roku były zwierzchnik WSI, gen. Marek Dukaczewski deklarował, że chłodzi szampana w oczekiwaniu na prezydenckie zwycięstwo Komorowskiego? Ten sam Dukaczewski, którego palikociarnia zgłaszająca obecnie z poparciem PO i rządu Tuska wniosek o spec-komisję, chciała umieścić jako swojego „doradcę” w sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych? I który jeszcze do 14.12.2005 jako szef WSI zdążył być podwładnym ministra Sikorskiego nadzorując spapraną operację „Kandahar” vel „Zen”?

Może również dowiemy się czegoś więcej o „aferze marszałkowej”? Dlaczego ówczesnemu marszałkowi Sejmu, Bronisławowi Komorowskiemu, tak zależało na przejęciu tajnego aneksu do raportu z weryfikacji WSI? Co tak naprawdę działo się w układzie Komorowski-Graś-płk. Leszek Tobiasz-płk. Aleksander L.-Krzysztof Bondaryk? I dlaczego postanowiono wrobić w wątek korupcyjny dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, którego proces trwa do dziś? Dlaczego Tobiasz „zatańcował się na śmierć” akurat wtedy, gdy miano doprowadzić go do sądu w celu złożenia zeznań? Z innej beczki – może usłyszymy coś o agenturze w mediach? I jak się ona przekładała i nadal przekłada na orkiestrowane seanse nienawiści? Dlaczego pani dziennikarka „Stokrotka” dostała takich spazmów, gdy nazwał ją w ten sposób prezydent Lech Kaczyński? I może jeszcze – dlaczego MON prowadził procesy wytaczane przez „poszkodowanych” oficerów WSI tak by je seryjnie przegrywać, narażając Skarb Państwa na straty? To garść najbardziej narzucających się pytań, które potencjalnie mogą przestawić prace komisji na zgoła nieprzewidziane przez jej pomysłodawców tory.

III. Rozegrać komisję

Jeżeli tylko PiS mądrze poprowadzi rozgrywkę, to komisja szybko zacznie pracować na jego korzyść. Przede wszystkim, Antoni Macierewicz wraz ze swymi współpracownikami z komisji weryfikacyjnej powinni wystosować oświadczenie z apelem, by wezwano ich w pierwszej kolejności, aby mogli publicznie przedstawić posiadane przez siebie informacje, choćby te znajdujące się w słynnym „Aneksie”. Tym samym, który był podglebiem „afery marszałkowej” i w poszukiwaniu którego gorączkowo przetrząsano sejfy w Kancelarii Prezydenta i BBN-ie zaraz po Tragedii Smoleńskiej.

Oczywiście, tandem PO-Twój Ruch będzie się starał poprowadzić postępowanie w sposób znany z „komisji hazardowej” - czyli na bezczela, eksploatując głównie wątek „krzywd” doznanych przez funkcjonariuszy wojskowej bezpieki. Nie biorą jednak pod uwagę odwrócenia się sympatii społecznych. Coś co mogło ujść płazem u szczytu popularności, w epoce „ciepłej wody w kranie”, kiedy to PO „nie miała z kim przegrać” dziś już nie przejdzie. Sądzę zresztą, że Donald Tusk zdaje sobie sprawę z ryzyka i dlatego przez długi czas wzbraniał się przed powołaniem komisji. Teraz, będąc pod ścianą uznał najwyraźniej, że musi zagrać va banque. Jednak wiedza upubliczniona przez osoby zaangażowane w proces likwidacji „długiego ramienia Moskwy” wystarczy, by Platforma na własne życzenie zawiesiła sobie kamień młyński u szyi.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 35 (01-07.09.2014)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz