środa, 11 maja 2016

Legalizacja bezprawia

Mam do PiS-u krótkie przesłanie. Nie zdziwcie się, że gdy przyjdzie co do czego, to nikt nie będzie chciał za was nadstawiać karku na ulicach.

I. Zemsta za PKW

Nie mogę przestać myśleć o sprawie skazanych za protest w PKW, do którego doszło, jak pamiętamy, 20 listopada 2014 roku, po sfałszowanych wyborach samorządowych. Trudno powiedzieć, co jest tu bardziej bulwersujące – czy bezczelność i buta prokuratury „cisnącej” do ostatka, wbrew elementarnej przyzwoitości i zdrowemu rozsądkowi, czy postawa „rozgrzanych sądów” usiłujących doprowadzić do wyroków wbrew wszystkim i wszystkiemu, czy może haniebna bierność Kancelarii Prezydenta i Ministerstwa Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że przedstawiciele pikietujących weszli do PKW (nie „wtargnęli”, jak to przedstawiano w mediach) w celu odbycia rozmów z przedstawicielami Komisji i uzyskania wyjaśnień co do przebiegu wyborczych procedur, w tym w szczególności liczenia głosów. Zostali następnie odcięci w pomieszczeniach Komisji przez policyjną blokadę, co sprawiło, iż oczekiwanie na rozmowy zmieniło się w „okupację” jednej z sal (jak się okazało, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nikt z protestującymi nie miał zamiaru rozmawiać). W końcu, już w godzinach nocnych, nastąpiła „interwencja” policji i „opróżnienie” siedziby PKW, w wyniku czego zostało zatrzymanych 12 osób.

Zatrzymanie wiązało się z licznymi ubocznymi szykanami. Przykładowo, Hannę Dobrowolską, członkinię SDP i redaktor naczelną portalu „Solidarni 2010” przetrzymywano w radiowozie naprzemiennie to w lodowatym zimnie, to znów ogrzanym do tropikalnych temperatur, co o mały włos nie skończyło się tragicznie. Witoldowi Zielińskiemu, który jako reżyser dźwięku uczestniczył w transmisji wydarzeń przez Niepoprawne Radio PL, skasowano w komisariacie kartę pamięci z nagraniami – czyli policja dopuściła się zniszczenia dowodu w sprawie. Przez długi czas policja podawała fałszywe informacje o miejscu przetrzymywania zatrzymanych, utrudniając w ten sposób udzielenie im pomocy prawnej, dostarczenie żywności, czy ubrań. Potem zaś zaczęły się procesy, w których rozgrzane sądy wydawały zupełnie kuriozalne wyroki, na dodatek różniące się między sobą, mimo iż sprawa dotyczyła tego samego „przestępstwa”, każdy został zatrzymany w tych samych okolicznościach, sądy zaś dysponowały identycznym materiałem dowodowym.

Już sam zarzut „naruszenia miru domowego” Państwowej Komisji Wyborczej jest w odniesieniu do instytucji publicznej cokolwiek naciągany – wyobraźmy sobie, jaki podniósłby się rejwach, gdyby na tej podstawie próbowano pociągnąć do odpowiedzialności np. pielęgniarki okupujące KPRM, jak to miało miejsce podczas poprzednich rządów PiS. Na dodatek, sądy „po uważaniu” orzekały kto jest, a kto nie jest dziennikarzem, przyjmując skrajnie restrykcyjną interpretację prawa prasowego wedle której dziennikarzem może być tylko osoba zatrudniona na etacie w redakcji. Ostatecznie, po długich korowodach, dla sześciorga z zatrzymanych rzecz zakończyła się pomyślnie. Sześciu pozostałych nie miało takiego szczęścia.

Rafał Mossakowski, Zenon Nowak i Grzegorz Senatorski zostali już skazani prawomocnymi wyrokami na grzywny lub (w wypadku niezapłacenia) kary aresztu. Wobec kolejnych - Marcina Berghauzena, Marcina Dybowskiego, Pawła Hermanowskiego – prokuratura uzyskała w II instancji cofnięcie wyroków o umorzeniu sprawy, zatem cała ponura heca rozpocznie się od początku. Na dodatek, osoby, które już prawomocnie uniewinniono, bądź umorzono wobec nich postępowanie, również nie mogą czuć się bezpiecznie, bowiem prokuratura wystąpiła w ich przypadkach o kasację.

Mamy więc do czynienia z ewidentną zemstą prokuratorsko-sądową, co słusznie podkreśla na swych stronach stowarzyszenie „Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy” (RKW-RKW). Warto dodać, iż w przeciwieństwie do protestujących, żadnej odpowiedzialności (poza złożoną w wyniku protestów dymisją) nie poniosły ani „leśne dziadki” z PKW, ani nikt z władz Krajowego Biura Wyborczego odpowiedzialnego za skandaliczny przebieg tamtych wyborów.

II. Hańba domowa prawicy

I tu docieramy do kolejnego poziomu tej groteski. Być może prokuratura liczy na to, że uda się wszystko załatwić po cichu, bo temat przestał być medialny i poza RKW-RKW w zasadzie nikt sprawy nie monitoruje. A zważywszy, że również w prawicowym mainstreamie pikieta PKW została odebrana negatywnie – mówiono o „prowokatorach”, „agenturze”, „V kolumnie Putina” itd., aż nie chce się przypominać tych tekstów, które przejdą do historii prawicowej „hańby domowej” – to i dziś luminarze niepokornego dziennikarstwa jakoś nie kwapią się do nagłaśniania tej nowej odsłony sądowych szykan. Powód prozaiczny – w pikiecie uczestniczyli przeważnie przedstawiciele „prawicy nie-pisowskiej” (KNP, Ruch Narodowy, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, Grzegorz Braun, ale też jak najbardziej wspierająca PiS Ewa Stankiewicz). Także przedstawiciele PiS, z ówczesnym świeżo rekomendowanym kandydatem na prezydenta Andrzejem Dudą włącznie, mówili o „wtargnięciu” i „swego rodzaju napaści” na PKW. Nawet jeśli była to jedynie taktyka wyborcza, to teraz już od dawna jest po wyborach, PiS wygrało na obu frontach i nic nie stoi na przeszkodzie, by upomnieć się o tych, którzy wówczas mieli odwagę stanąć w naszej wspólnej sprawie, prawda?

Ano właśnie, że nieprawda. Kancelaria Andrzeja Dudy do której wpłynęły wnioski o ułaskawienie wstrzymała ich bieg, powołując się na negatywne rekomendacje... sądów, które skazywały protestujących! Sądy – rejonowy i okręgowy – wydały zatem opinie we własnej sprawie, zaś urzędnicy z Kancelarii jak gdyby nigdy nic przyjęli je jako obowiązujące i to pomimo wstawiennictwa wielu powszechnie szanowanych osobistości, które ujęły się za skazanymi. Zacytuję fragment z tekstu Marcina Dybowskiego z portalu http://stowarzyszenierkw.org: „A więc na skutek bierności urzędników Prezydenta, u których w listopadzie 2015 były złożone wnioski o ułaskawienie, prokuratura dostała skrzydeł w tej sprawie i usiłuje odwrócić dobre dla nas wyroki! Prokuratura widzi nas, jako pozostawionych samym sobie, na których politykom w ogóle nie zależy”. Milczy jak zaklęte Ministerstwo Sprawiedliwości, które jest uprawnione do złożenia kasacji (odpowiednie wnioski od skazanych już wpłynęły – bez reakcji). Nic więc dziwnego, że prokuratura poczuła wiatr w żaglach i z nowym impetem przystąpiła do kontrofensywy. Jednocześnie czytam, że minister Ziobro potrafi w ekspresowym tempie zesłać (słusznie skądinąd) do prokuratur rejonowych byłego szefa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie i jego zastępcę, którzy rekomendowali swojego czasu uchylenie immunitetów Antoniemu Macierewiczowi i Mariuszowi Kamińskiemu. Więc jednak można. Nie można jakoś natomiast odsunąć dyspozycyjnych wobec PO prokuratorów prowadzących sprawę protestu w PKW.

III. Cicha legalizacja bezprawia

Powyższe wiąże się z generalnym brakiem rozliczeń za represje wobec opozycyjnych środowisk, do których dochodziło za rządów PO-PSL. A katalog policyjnych i spec-służbowych akcji, prowokacji, nękań, prześladowań jest naprawdę długi. Nie ponieśli konsekwencji inicjatorzy akcji przeciw kibicom Legii Warszawa (2 września 2008) w wyniku której zatrzymano 752 kibiców. Podczas „Akcji widelec” (od zarekwirowanego „niebezpiecznego przedmiotu”) przyznanie się wymuszano groźbą aresztu i biciem. Szefem MSW był wtedy Grzegorz Schetyna, akcją dowodził inspektor Piotr Owsiewski. Nie ponieśli konsekwencji autorzy rokrocznych prowokacji wymierzonych w Marsz Niepodległości, a także funkcjonariusze odpowiedzialni za pałowanie przypadkowych demonstrantów, wyciąganie z tłumu i aresztowanie niewinnych ludzi. Sam miałem okazję opisywać sprawy Sebastiana Wasiaka i Rafała Jurkowskiego zatrzymanych podczas Marszu w 2012 roku i ostatecznie uniewinnionych w dużej mierze dzięki pomocy prawnej udzielonej przez organizatorów (widzicie, panie prezydencie, panie ministrze? Jednak można pomóc, nawet jeśli nie dysponuje się Waszą władzą). Wasiakowi jeden z policjantów powiedział przed rozprawą: „Szkoda, że to nie '86, bo wtedy nie wiadomo, czy byście stąd żywi wyszli”. Między sobą policjanci otwarcie mówili, że z góry przyszedł „prikaz”, by zapełnić zatrzymanymi areszty, tak by można było podać „szokującą” liczbę „chuliganów”. Kto wydawał te polecenia? Nie ma winnych prowokacji ze spaleniem „ruskiej budki”. Nie ma winnych wtargnięcia funkcjonariuszy ABW do mieszkania „Anty-Komora”. Nie ma odpowiedzialnych za strzelanie do górników z broni gładkolufowej. Nikt nie odpowiedział za represje wobec osób skandujących „Donald matole, twój rząd obalą kibole”. Nie ma winnych...

Ta bierność oznacza de facto cichą legalizację bezprawnych poczynań poprzedniej władzy. Na koniec mam do PiS-u krótkie przesłanie. Nie zdziwcie się, że gdy przyjdzie co do czego, to nikt nie będzie chciał za was nadstawiać karku na ulicach. A kto wie, czy taka potrzeba nie nastąpi już niebawem – wszak opozycja nawet nie kryje się z oczekiwaniem na obcą interwencję, zaś „ustawa o bratniej pomocy” przeciw której głosowaliście w poprzedniej kadencji wciąż pozostaje nie uchylona...

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Zapraszam na „Pod-Grzybki” ------->http://warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/3764-pod-grzybki

Na podobny temat:

„Dobra zmiana” do poprawki

„Dobra zmiana” nie dla wszystkich

http://blog-n-roll.pl/pl/dupki-%C5%BCo%C5%82%C4%99dne

http://blog-n-roll.pl/pl/ha%C5%84ba-%E2%80%9Eniepokornych%E2%80%9D

http://blog-n-roll.pl/pl/bezprawie-w-s%C5%82u%C5%BCbie-demokracji

http://niepoprawni.pl/blog/346/sprawa-sebastiana-wasiaka

http://blog-n-roll.pl/pl/sebastian-wasiak-kontra-dyktatura-mato%C5%82%C3%B3w

http://niepoprawni.pl/blog/346/sprawa-rafala-jurkowskiego

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 15 (13-19_04_2016)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz