środa, 18 maja 2016

Plan Sorosa dla Europy

Czy do Angeli Merkel nareszcie dotarło do czego dała się wykorzystać otwierając na oścież drzwi przed imigrantami?

George Soros dał się poznać jako hojny sponsor muzułmańskiej inwazji na Europę i jej zagorzały orędownik – niektórzy widzą w nim wręcz jednego z głównych inspiratorów najazdu. Jaka jest rzeczywista skala jego finansowego zaangażowania, czy poza wydawaniem przewodników i broszur informacyjnych jakieś związane z nim podmioty kupowały również pontony, wynajmowały przemytników itd. - tego się pewnie prędko nie dowiemy, jeśli w ogóle. Niemniej, faktem pozostaje, że każda jego publiczna wypowiedź na temat kryzysu imigracyjnego jest jednoznaczna – Europa ma przyjmować imigrantów i basta. Przy tym wszystkim przechodzi do porządku dziennego nad takimi chociażby aspektami – zdawałoby się, istotnymi dla ekonomisty - jak ten, że przybysze z Bliskiego Wschodu i Afryki są w przytłaczającej większości niewykwalifikowani, jako siła robocza są bezwartościowi dla europejskiej gospodarki, wielu z nich to analfabeci, nastawieni są jednoznacznie roszczeniowo, poziom ich asymilacji jest bardzo niski, podobnie jak odsetek pracujących, czy zdobywających wykształcenie – i to zarówno w pierwszym, jak i w drugim pokoleniu. Zorientowali się w tym nawet niemieccy przedsiębiorcy, początkowo liczący na zastrzyk tanich pracowników. Teraz próby znalezienia przybyszom zatrudnienia w ramach rządowych programów kwitują ironicznie jako „terapię zajęciową”.

Nie ma też przypadku w tym, że terroryści rekrutują się często spośród zradykalizowanych muzułmanów, którzy urodzili się już tu, na naszym kontynencie, w zamkniętych enklawach, stanowiących rezerwuar zasobów ludzkich dla dżihadystów. Innymi słowy, imigracja spoza UE stanowi nie tyle koło zamachowe dla gospodarek, ile narastające obciążenie dla i tak już robiących bokami systemów opieki socjalnej. Cięcia w wydatkach takich opiekuńczych krajów jak Dania, inwestujących na dodatek w specjalne publikacje w arabskich mediach, mające na celu zniechęcanie potencjalnych pseudo-uchodźców, nie są przypadkiem.

Wszystko to - a ktoś taki jak Soros zwyczajnie nie może o powyższym nie wiedzieć – spływa po miliarderze jak woda po gęsi. Ja oczywiście jestem w stanie zrozumieć, że Soros został zwyczajnie opętany lewackimi miazmatami multikulturalizmu i utopijnej przebudowy Europy w „nowy, wspaniały świat” – to się zdarza, a że wraz z wiekiem zmiana poglądów przychodzi z coraz większym trudem, to i teraz brnie w zaparte, wbrew elementarnym faktom i zdrowemu rozsądkowi. Z drugiej jednak strony wiadomo, że Soros jest bezwzględnym giełdowym spekulantem, który swoje miliardy zarobił m.in. na atakach na waluty różnych krajów, bez skrupułów wpychając je w stan gospodarczej zapaści. Trzeba więc przyjąć, że poza ideologiczną otoczką, w głoszonych przezeń wariactwach musi tkwić jakieś racjonalne jądro. Prawdę mówiąc, usiłowałem od dłuższego czasu się owego jądra doszukać – jaki interes ma ten cwaniak w nabijaniu Europy imigrantami, a w konsekwencji w popychaniu jej na skraj politycznej i gospodarczej dezintegracji? Jaka, mówiąc Szekspirem, „metoda” tkwi w tym „szaleństwie”?

No i w końcu sam Soros nam to otwartym tekstem wyłuszczył, co niedawno podały media, powołując się na jego esej opublikowany w „The New York Review of Books”, a streszczony m.in. przez „Daily Mail”. Twierdzi mianowicie, że Europa powinna przyjmować co roku 300-500 tys imigrantów, zaś koszty z tym związane, finansista oszacował na 23 mld funtów rocznie – czyli ok. 30 mld USD, bądź 34 mld. euro. Inaczej Europa się rozpadnie. Czyli – wpychamy najpierw UE w potężny kryzys, potem zaś udzielamy cudownych recept. Skąd jednak wziąć te gigantyczne pieniądze – wszak rządy zwyczajnie ich nie mają, problemem jest nawet zorganizowanie 3 mld euro rocznej łapówki dla Erdogana, by nieco powstrzymał imigracyjną flotę inwazyjną na bieda-łódkach. I tu jesteśmy w domu: otóż rządy (jak rozumiem, przynajmniej strefy euro) powinny wyemitować dodatkowe obligacje. „Kiedy ma być mobilizowany kredyt UE o ratingu AAA, jeżeli nie w sytuacji kiedy Unia Europejska jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie?” - prawi nam Soros. I to jest przynajmniej częściowa odpowiedź na pytanie, o co od początku w tej całej aferze chodziło. Masowa emisja obligacji przez przyparte do muru rządy to złoty interes dla finansowego lobby – to banki, fundusze itd. będą skupowały papiery dłużne, one będą nimi obracały, tworzyły na ich bazie kolejne instrumenty pochodne – te wirtualne piramidy współczesnej gospodarki - a koniec końców, one też zainkasują od rządów (czyli euro-podatników) swój „zysk bez ryzyka”, zwiększając przy okazji realną władzę nad nominalnie suwerennymi krajami. To dlatego trzeba było wpędzić Europę w obecny chaos. Oczywiście, Soros jest jedynie podwykonawcą, swoistym „komandosem”, stąd też jego postulaty należy odczytać jako posłanie od możnych tego świata z City i Wall Street. Czy Europa na to pójdzie? A na marginesie – czy do Angeli Merkel nareszcie dotarło do czego tak naprawdę dała się wykorzystać otwierając na oścież drzwi przed imigrantami?

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Zapraszam na „Pod-Grzybki” ------->http://warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/3798-pod-grzybki

Artykuł opublikowany w tygodniku „Gazeta Finansowa” nr 17 (22-28.04.2016)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz