czwartek, 16 lutego 2012

Gnoje


Napatrzmy się, jak pseudo-legalistycznym bełkotem można przykryć każde zaprzaństwo, zaś płk Kuklińskiego przemianować na wyrzutka.

I. Profanacja

Kilka dni temu (11.02.) doszło do dewastacji popiersia płk Ryszarda Kuklińskiego, stojącego w Alei Wielkich Polaków w krakowskim Parku Jordana. Do podobnego aktu doszło w rocznicę stanu wojennego, nocą z 12 na 13 grudnia zeszłego roku.

Łajno wyłazi z człowieka właśnie w takich chwilach. Przepraszam, ale trudno inaczej odnieść się do wymalowania na pomniku w rocznicę śmierci tego wybitnego Polaka i Patrioty celtyckiego krzyża, symbolu falangi i koślawych napisów „CIA” oraz „zdrajca”. Nie mam tu zamiaru wyłuszczać jaka jest różnica między wypowiedzeniem posłuszeństwa zbrodniczemu, komunistycznemu reżimowi a zdradą. Historia działalności płk Kuklińskiego i jego roli w otwarciu Zachodowi oczu na rzeczywiste plany i agresywny charakter Układu Warszawskiego jest od dawna powszechnie znana – podobnie jak cena, którą zapłacił za swój dramatyczny wybór. Jeśli fakty nie przekonały kogoś do tej pory, to próżny mój trud.

II. Maoistyczna Falanga

Warto natomiast odnieść się przy tej okazji do sprawców i tych, którzy im przyklaskują. Do profanacji niemal wprost przyznała się małopolska „Falanga”, zamieszczając na swej stronie oświadczenie sformułowane ze względów procesowych tak, by nie można było go potraktować jako dowodu w sprawie. (przykładowe cytaty: „Cieszy nas, że temu sprzeciwowi wobec kultu zdrajcy, mającego być w oczach różnych środowisk usprawiedliwieniem serwilistycznej postawy wobec USA i NATO, towarzyszy użycie symboli polskiego (falanga) i europejskiego (krzyż celtycki) nacjonalizmu.” oraz „Kimkolwiek byli sprawcy nazwania zdrajcy zdrajcą, popieramy ich stanowisko i pozdrawiamy na sposób rzymski, z tradycyjnym zawołaniem: Czołem Wielkiej Polsce!”).

Jako ciekawostkę podam, iż ci, pożal się Boże, „falangiści” od 2010 roku współpracują... z polskimi maoistami (tak!) funkcjonującymi najpierw pod nazwą Rewolucyjnej Lewicy Komunistycznej, przemianowanej następnie na Organizację Czerwonej Gwardii im. Kazimierza Mijala (przyjmowani są zresztą chętnie w ambasadzie Korei Północnej). Obie bandy – czarnokoszulowcy z maoistami - urządzają sobie wspólne demonstracyjki, podczas których piętnują „imperialistów”, jak ta w 2010 roku pod ambasadą USA przy okazji rocznicy powstania NATO. Już za sam taki „czerwony sojusz” przedwojenni RNR-owcy obiliby tych gnoi pałami. Przynajmniej ci, którzy po wojnie nie przeszli na żołd komuny.

III. Endokomuna

A skoro już jesteśmy przy czerwonych. Osobną sprawą jest zachowanie endokomuny z portalu konserwatyzm.pl (a raczej – „konserwatyzm.PRL”) . Doprawdy, nie pojmuję co trzeba mieć we łbie, jaką zas...ą sieczkę, by pod notką o zbezczeszczeniu pomnika zamieścić taki oto redakcyjny komentarz:

„Jakkolwiek nie popieramy idei dewastacji pomników (czyichkolwiek), to fakt, że ludzie jeszcze pamiętają, że PRL była jednak Państwem Polskim a Kukliński przysięgał temu państwu wierność, cieszy. [aw]”.

Tak gwoli wyjaśnienia dla niezorientowanych: publicyści portalu „konserwatyzm.PRL” na czele z Janem Engelgardem dość aktywnie przy różnych okazjach wybielają PRL (to jest, przepraszam - „Państwo Polskie”), ze szczególnym uwzględnieniem Jaruzelskiego, zaś Engelgard rocznicę wprowadzenia Stanu Wojennego „uczcił” tekstem o wszystko mówiącym tytule: „Większość Polaków nie wierzy w propagandę IPN”, w którym to dawał wyraz swej satysfakcji, iż „większość Polaków nadal uważa wprowadzenie stanu wojennego za uzasadnione”. Wszystko z pozycji narodowo-demokratycznych (albowiem panowie ci uważają się za jedynych uprawnionych spadkobierców dziedzictwa Romana Dmowskiego), legalistycznych, konserwatywnych i „realistycznych”. W tym kontekście nie dziwi ich reakcja na krakowską profanację, skoro pułkownik Kukliński zrobił kuku ich idolowi – sowieckiemu generałowi w polskim mundurze - i walnie przyczynił się do upadku PRL.

Dodajmy jeszcze przeszłość i zakotwiczenie polityczno-ideowe w środowiskach PAX-owskich, rehabilitację „narodowych komunistów” od Albina Siwaka i tworów w rodzaju ZP „Grunwald”, oraz usprawiedliwianie „politycznym realizmem” kolaboracji w ramach PRON a la Maciej Giertych. Powyższe w naturalny sposób skutkuje antyzachodnim kursem skorelowanym z prorosyjskimi ciągotami i wyraża się chociażby w piętnowaniu „oszołomów od Smoleńska”, którzy godzą w stosunki z ruską neo-kacapią.

IV. „Prawica” postkomunistyczna

Tak więc mamy postkomunistyczną „prawicę”, która śmiało może ścigać się z PZPR-owskim betonem w antyamerykanizmie i prorosyjskości, a z „Wyborczą” w nobilitowaniu sowieckiego satrapy i wyśmiewaniu „religii smoleńskiej”. Tak, tak – napatrzmy się, jak pseudo-legalistycznym, niby-konserwatywnym bełkotem i „realizmem” politycznym można przykryć każde zaprzaństwo, każdą zdradę, zaś pułkownika Kuklińskiego przemianować na wyrzutka, wycierając sobie przy okazji gębę patriotyzmem.

Falangiści głoszą w zasadzie to samo, tylko w sprymitywizowanej formie, dołączając uwielbienie dla wszelkich groteskowych dyktatur w rodzaju Łukaszenki, czy Kadafiego, plus sympatie nacjonal-bolszewickie. No i żydożerstwo, ma się rozumieć. Wedle tej optyki Kukliński był zły, bo „zdradziecko” wysługiwał się „USraelowi” - nie to, co szczery patriota Jaruzelski, który „patriotycznie” robił za sługusa najbardziej ludobójczego systemu w dziejach ludzkości.

Dziwią jedynie dąsy konserwatystów od Wielomskiego i Engelgarda na romans kolegów-falangistów z maoistami. Wszak gnojki w czarnych koszulach tylko wyciągnęły logiczne wnioski z ich własnej politycznej linii.

Gadający Grzyb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz