sobota, 7 września 2013

„Żydzi-Izrael-Polska” - polemika

Po debacie „Żydzi-Izrael-Polska”: plemienne prawo współwłasności jako „wektor” i „dialogiczny” sado-masochizm.

Wstępik

W niniejszej notce będę starał odnieść się polemicznie do kilku elementów, które przewinęły się w debacie „Żydzi – Izrael – Polska”, zorganizowanej przez Klub Ronina w poniedziałek, drugiego września. Niestety, na razie nie ma co liczyć na publikację zapisu debaty w internecie, zatem szczęśliwi ci, którzy mieli szansę wysłuchać jej w transmisji na żywo w Niepoprawnym Radiu PL. Dość szczegółowe relacje napisali Coryllus i elig, więc po detale odsyłam do tych autorów, sam zaś skupię się na pewnych tezach wygłoszonych przez Tomasza Terlikowskiego i Dawida Wildsteina.

I. Plemienne prawo współwłasności

Otóż, Dawid Wildstein powiedział coś w tym guście, że Izrael może się stać głównym sojusznikiem Polski w walce z rewizjonistyczną polityką historyczną Niemiec. Niestety, z jakichś względów tak nie jest. Taki był mniej więcej sens jego wypowiedzi, wzbogaconej jeszcze stwierdzeniem, iż Izrael jest ważnym wektorem polskiej polityki historycznej. Jest to, moim skromnym zdaniem, piramidalna bzdura, mam nadzieję, że wynikająca jedynie z beztroskiego „chciejstwa” Wildsteina juniora, a nie z celowego wpuszczania nas w maliny. W rzeczywistości jest bowiem tak, że polityki historyczne Niemiec i Izraela względem Polski są zbieżne i polegają na wmanipulowaniu Polski i Polaków we współodpowiedzialność za holokaust i zbiorowe paserstwo na mieniu ofiar.

Interes Niemiec jest tu jasny – pozbycie się historycznego garbu poprzez przerzucenie go na nas, tym bardziej, że spłacili się już szajce spod znaku „holocaust industry”, obecnie zaś dozbrajają Izrael. Interesem środowisk żydowskich natomiast, jest kasa – wraz z konsekwencjami. Po prostu. Mówi się o 60 mld dolarów, ale tak naprawdę nikt nie zna skali żydowskich roszczeń wobec Polski, które jakimś prawem plemiennej współwłasności, kompletnie obcej naszej cywilizacji, mamy zaspokoić. Windykacją od strony instytucjonalnej ma się zajmować powołana w 2011 roku przez rząd Izraela i Agencję Żydowską instytucja o nazwie HEART (Holocaust Era Asset Restitution Taskforce), której powstanie było, za przeproszeniem, pokłosiem konferencji „Mienie ery holokaustu”, która odbyła się w czeskim Terezinie w czerwcu 2009 roku. Projekt HEART jest o tyle nową jakością, że po raz pierwszy Izrael jako państwo oficjalnie zaangażował się w wymuszenia rozbójnicze będące do tej pory domeną pozarządowych organizacji żydowskich.

No więc, w jakim kontekście widzi Dawid Wildstein ów „wektor polityki historycznej”, którym ma dla nas być Izrael? Chyba, że chodzi o prosty szantaż „zapłaćcie, to pomożemy wam z tymi Niemcami”. No i może tak się w końcu stanie, bowiem Bobby Brown, dyrektor zarządzający HEART po lutowej (25.02) wizycie pięcioosobowej żydowskiej delegacji w Polsce (spotkania z przedstawicielami polskich ministerstw finansów, spraw zagranicznych, skarbu państwa, sprawiedliwości, administracji i cyfryzacji, Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz z grupą parlamentarzystów) oznajmił w wywiadzie dla izraelskich mediów, iż nastąpił „przełom” w kwestii roszczeń rewindykacyjnych. To ma być ten „wektor”, panie Dawidzie? Rozłożą nam chociaż ten bandycki haracz na raty? No i wreszcie jak to jest – czy religijne prawo żydowskie, bądź prawo państwa Izrael stanowi, że to co należało do Żyda, należy też do wszystkich innych Żydów i to na przestrzeni pokoleń? A jeżeli nawet – to czy mamy obowiązek takie kuriozum respektować?

II. Dialog czy sado-masochizm?

Tomasz Terlikowski z kolei, po dość jałowych rozważaniach kto jest Żydem, a kto nie, i wyliczance różnych odłamów judaizmu, zaczął się rozwodzić nad tym, że na każdego „gojożercę” typu rabin Owadia Josef gotów jest wymienić wielokrotnie więcej rabinów, którzy są przychylni chrześcijaństwu („dziczce zaszczepionej na drzewie judaizmu”), katolicyzmowi, nie mają nic do Polaków i tak dalej (oddaję sens wypowiedzi). No i wszystko pięknie, cieszmy się i radujmy, tyle, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Wpływ na opinię mas, aparat propagandowy, trzymają bowiem ludzie, których w sensie kulturowo-religijnym trudno nawet nazwać żydami. Są bowiem jedynie Żydami w znaczeniu etnicznego pochodzenia – niemniej, właśnie w rękach owych Żydów-kosmopolitów, bądź w najlepszym razie zeświecczonych Izraelczyków spoczywa moc kształtowania umysłów i kreowania bytów. A tym bezustannie kreowanym bytem jest Polak - żydożerca i złodziej żydowskiego mienia.

I na nic tu zżymanie się Dawida Wildsteina na „Gazetę Wyborczą”, która uzurpatorsko zawłaszczyła monopol na reprezentowanie polskich Żydów – promując przy okazji tych urobionych na jej obraz i podobieństwo. To jest nasz krajowy odcinek zjawiska opisanego powyżej – oni odrabiają swoją działkę na naszym krajowym poletku.

Wracając do Tomasza Terlikowskiego – generalnie uważam, że jest świetny w piętnowaniu „post-soborowego” nowinkarstwa (sam przychylnie zrecenzowałem w „Myślozbrodni” jego książkę „Koń trojański w mieście Boga. Pół wieku po Soborze...”) - i niechaj przy swej roli młota na „ducha Soboru” pozostanie. Religijna perspektywa zaburza mu bowiem spojrzenie na sprawy, w których liczy się jedynie czysta polityka, religia zaś, o ile się pojawia, pełni rolę wyłącznie instrumentalną – tak jak w kwestiach polsko-żydowskich, czy niedawnego „pojednania” między rosyjską Cerkwią a polskim Kościołem. W pewnym momencie Terlikowski zaczął głosić tezę, że prawdziwy dialog jest wtedy, gdy każdy bije się we własne piersi, a nie w cudze. No to słucham, gdzie są ci Żydzi bijący się we własne piersi i przepraszający za zbrodnie współziomków? Bo póki co, to my się bijemy i nas biją. To nie dialog. To sado-masochizm.

Krótko mówiąc, my się rozliczamy i nas rozliczają. A niedługo rozliczy nas dosłownie, finansowo, pani Ania Werchowskaja „czuwająca nad praktyczną stroną” Projektu HEART, która „rozliczyła” już szwajcarskich bankierów na 1,25 mld USD. Takie to mamy „wektory” Panowie.

I dopóki będziemy kulić się w sobie obezwładnieni potęgą rozlicznych żydowskich wpływów, z pałką „antysemityzmu” wiszącą nad głowami, sytuacja się nie zmieni.

***

Na koniec słowo wyjaśnienia. Skupiłem się na Wildsteinie i Terlikowskim dlatego, że z tym co mówili Grzegorz Braun i Leszek Żebrowski w dużej mierze się zgadzam, zaś Filip Memches i Piotr Gontarczyk wypadli tak bezbarwnie, że trudno mi odnieść się do ich wypowiedzi, które tylko rozmydlały dyskusję. Ilość uczestników okazała się zresztą zabiegiem (nie wiem, czy zamierzonym, czy nie), który dość skutecznie i moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie „rozrzedził” debatę.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/finansowe-heart-izraela

http://niepoprawni.pl/blog/287/miliardy-do-izraela

http://niepoprawni.pl/blog/287/miliardy-do-izraela-%E2%80%93-ciag-dalszy

http://niepoprawni.pl/blog/287/miliardy-do-izraela-%E2%80%93-eureka

2 komentarze:

  1. W pełni zgadzam się z komentarzem, pozdrawiam, markowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczekajmy na finał "obrad" Knesetu w Krakowie. Jak znam życie /i żydów/ to co wypłynie będzie akutar odwrotne do tego, co postanowią.

    OdpowiedzUsuń