niedziela, 4 sierpnia 2019

Pod-Grzybki 171

Ajć! „Kaz” Marcinkiewicz odchodzi z życia publicznego! Jak twierdzi, „nie da się normalnie żyć ze stalkerką na głowie”. Panie Kaziu, sądząc po niedawnych wyczynach, ta „stalkerka” motywuje pana do widowiskowych ucieczek przez okno i przesadzania żywopłotów. Dzięki niej może pan zostać mistrzem oldboyów w parkourze. Warto to docenić, zamiast wykazywać się czarną niewdzięcznością, niczym jakaś męska szowinistyczna świnia.


*

Internety przeżywają chwile radochy, bo znany dziennikarski salonowy celebryta, niejaki Kamil Durszlok, stwierdził, że „Szopen gdyby żył też by pił” - po czym wsiadł nawalony jak stodoła za stery swej wiernej beemwicy i jak wieść niesie zdążył przejechać pół Polski, zanim wykrzaczył się na drogowym pachołku pod Piotrkowem Trybunalskim. Przybyła na miejsce policja stwierdziła ponad 2,5 promila, a Durszlok z wrażenia słaniał się na nogach. Oj tam, oj tam – po prostu Durszlok zamiast zatankować samochód, zatankował siebie. Przecież każdy może się pomylić – o co ta cała afera?


*

Niezawisły sąd będzie miał teraz z Durszlokiem nielichy zgryz – jaki wyrok wydać, by nie złamać prawa, a jednocześnie nie zrobić celebrycie krzywdy? Podpowiadam dwie możliwości. Możliwość pierwsza: nie da się ustalić precyzyjnie prędkości z jaką drogowy pachołek wtargnął na jezdnię, a kierujący pojazdem dochował wszelkiej ostrożności. Możliwość druga: to nie Durszlok był pijany, tylko samochód – wiadomo, że beemwice dużo „tankują”.


*

A tymczasem marszałek Kuchciński pozazdrościł bohaterom filmu „Wniebowzięci” (taka stara komedia z Himilsbachem i Maklakiewiczem, w której dwóch kolegów wygrywa w „totka” i postanawia wszystko wydać na lotnicze podróże po Polsce). Zabrał więc rodzinę – i dalej w niebo! Tyle, że rządowymi samolotami i za publiczne pieniądze. Nie bądźmy jednak małostkowi, niczym ten sknera Nitras, który rozpętał wokół sprawy medialny shitstorm. W końcu, jak mawiają, „człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać”.


*

Kuchciński będzie jednak musiał zwrócić koszty, bo na wieść o podniebnych eskapadach ponoć mocno zdenerwował się Jarosław Kaczyński. I tu ma rację, bo na wizerunku polityków i partii najbardziej odbijają się właśnie takie drobiazgi. Ludzie może nie ogarniają miliardowych afer, ale nic tak ich nie wnerwia, jak różne „ośmiorniczki”, „kilometrówki” czy „rodzinne” loty za państwową kasę. I tu pytanko – chyba marszałek Kuchciński nie jest w polityce od wczoraj i powinien kumać takie podstawowe rzeczy? Na miejscu naczelnika Kaczyńskiego złapałbym się za głowę z ponurą refleksją „z kim ja muszę, kurna, pracować”...


*

Na zakończenie taki sobie dowcip. Berlin, rok 1943. Niedzielny poranek. Stirlitz budzi się z uczuciem głodu. Idzie do kuchni zrobić sobie śniadanie. Niestety, nie ma nic do jedzenia. „Trzeba iść na zakupy” - dedukuje. Po wyjściu z domu orientuje się jednak, że w niedzielę sklepy w Niemczech są zamknięte. „Ten cholerny Kaczyński” - wzdycha w myślach Stirlitz.


Gadający Grzyb


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 31 (02-08.08.2019)

2 komentarze:

  1. kto udowodni, z jaką vitesse Pachołek wtargnął na jezdniĘ? OPRÓCZ TEGO, Pan Pachołek zginął podczas wypadku, więc Kamil powinien polec z innego Paragrafu!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeżeli ten pachołek był pisowski? Wówczas Durszloka należałoby rozgrzeszyć.

      Usuń