niedziela, 4 sierpnia 2019

Cele i strategia ruchów LGBT

Prędzej czy później nastąpi chwila prawdy, kiedy aktywiści LGBT staną przed „hetero-świniami” bez swoich masek. Ale wtedy na jakikolwiek sprzeciw będzie już za późno.


I. Cel i środki

Wyjaśnienie tytułowej kwestii – celów ruchu LGBT i strategii dzięki której mają być osiągnięte – zawiera się tak naprawdę w dwóch pozycjach sięgających lat '80 XX wieku. Pierwsza, to opublikowany w gejowskim magazynie „Gay Community News” (luty 1987 r.) artykuł Michaela Swifta pt. „Gay Revolutionary”, zwany często „gejowskim manifestem”, zakreślający cele tego, co dziś nazywamy „gejowskim lobby” czy „ruchem LGBT”. Druga natomiast, prezentująca metody jakimi powinna posługiwać się homopropaganda, to wydana w 1989 r. książka Marshalla Kirka i Huntera Madsena pt. „After the Ball. How America will conquer its fear and hatred of Gays in the 90s” (w luźnym tłumaczeniu - „Po bitwie. Jak Ameryka przezwycięży swój strach i nienawiść do gejów w latach '90”).


II. Manifest Swifta

Zacznijmy od manifestu Michaela Swifta. Najpierw jednak istotna uwaga. Środowiska gejowskie, aby zakamuflować jego nienawistną wymowę, często usiłują przedstawić ten tekst jako formę satyry i intelektualnej prowokacji. Taki zabieg służyć ma neutralizacji oburzenia „heteronormatywnej” większości. Zgodnie z tą metodą, osoby podnoszące alarm ogłaszane są ograniczonymi umysłowo i pozbawionymi poczucia humoru bigotami, niezdolnymi do prawidłowego odczytania sarkazmu i ironii. Rzeczywiście, autor posługuje się celowo przesadzoną aż do groteski retoryką, stosując na pozór karykaturalne przerysowania i inne tego typu zabiegi stylistyczne. Wszystko to jednak ma cel maskujący (pamiętajmy, że mówimy o latach '80 – taka wówczas obowiązywała „mądrość etapu”) - tak, by autor złapany za rękę mógł wykręcić się sianem: „no co wy, przecież to tylko satyra, nie bierzecie chyba tego na poważnie?”. Z perspektywy lat, widać jednak wyraźnie, że pod pozorem niby-satyrycznej formy przemycono rzeczywiste, dalekosiężne zamiary homolobby.

Cóż tam znajdziemy? Chociażby zapowiedź deprawacji dzieci, dziś realizowanej pod postacią inwazji genderyzmu i szkolnej seks-edukacji, mającej oswajać najmłodszych z dewiacjami: „Będziemy sodomizować waszych synów, emblematy waszej kruchej męskości, waszych płytkich marzeń i wulgarnych kłamstw. Będziemy ich uwodzić w waszych szkołach, w waszych internatach, w waszych siłowniach, w waszych szatniach, w waszych halach sportowych, w waszych seminariach, w waszych grupach młodzieżowych, w łazienkach sal kinowych, w waszych barakach armii, w waszych przystankach dla ciężarówek, we wszystkich waszych męskich klubach, w waszych domach Kongresu, gdziekolwiek mężczyźni są razem z mężczyznami. Wasi synowie staną się naszymi podwładnymi i będą wykonywać nasze rozkazy. Zostaną oni przekształceni na nasz obraz”. Obecnie, homoaktywiści organizujący kontrdemonstracje przeciw marszom pro-life i katolickim procesjom, lubują się w wykrzykiwaniu hasła: „wasze dzieci będą takie, jak my!”. To nic innego, jak spełnienie postulatu „zostaną przekształceni na nasz obraz”. Satyra? Nie, rzeczywistość Zachodu trzydzieści lat po publikacji „manifestu”.

Idźmy dalej: „Zniesione będą wszystkie prawa zakazujące homoseksualizmu, a w ich miejsce zaczną obowiązywać ustawy propagujące miłość między mężczyznami. (...) Jeśli odważycie się nazwać nas ciotą, pedałem, zboczeńcem, wbijemy nóż w wasze tchórzliwe serca i zbezcześcimy wasze martwe, rachityczne ciała”. I to również dzieje się na naszych oczach. „Antydyskryminacyjne” ustawodawstwo, małżeństwa homoseksualne, aktywność zorganizowanego homolobby, prawne uznawanie kolejnych „płci” (ostatnio „trzecia płeć” w Niemczech) – to są już fakty. Faktem jest również agresja, zarówno werbalna, jak i fizyczna, wobec osób sprzeciwiających się homoinwazji – internet pełen jest filmów przedstawiających ataki lewackich aktywistów na konserwatywne demonstracje. Narasta także coraz powszechniejsza przemoc instytucjonalna – chociażby w miejscach pracy, czego przedsmakiem w Polsce była słynna sprawa zwolnionego pracownika IKEA.

Te obszerne cytaty miały Czytelnikowi zademonstrować próbkę stylistyki owej rzekomej „satyry”. Dalej jednak padają równie niebezpieczne zapowiedzi: masowa promocja homoseksualnego stylu życia („Nasi pisarze i artyści uczynią z miłości męsko-męskiej obowiązujący kanon mody”); tzw. „coming-outy” („Zdemaskujemy możnych homoseksualistów, którzy udają hetero”); dążenie do dominacji w życiu publicznym („Nasza inteligencja czyni z nas naturalnych arystokratów rasy ludzkiej, a arystokraci o umysłach twardych jak stal nigdy nie zadowolą się poślednim statusem”); anihilacja instytucji rodziny („Komórka społeczna zwana rodziną - wylęgarnia kłamstwa, zdrady, przeciętności, hipokryzji i przemocy - zostanie obalona”); prześladowania religijne („Wszystkie kościoły, które nas potępiają, zostaną zamknięte”); zaś ostatecznym celem ma być totalna władza i dyskryminacja osób heteroseksualnych („W stworzonym przez nas wspaniałym społeczeństwie rządy będzie sprawować elita złożona z gejowskich poetów. Jednym z wymogów uzyskania wpływowej pozycji w tej nowej homo erotycznej społeczności będzie oddawanie się greckiej namiętności. Każdy mężczyzna zarażony heteroseksualną żądzą będzie automatycznie pozbawiony prawa do zajmowania wpływowej pozycji”). Całość wieńczy zapowiedź: „Drżyjcie, hetero-świnie, kiedy staniemy przed wami bez naszych masek”.

Powtórzę: w tych cytatach sprzed ponad trzydziestu lat zawarta jest obecna rzeczywistość społeczna Zachodu – wszystko to albo już się dokonało, albo jest w trakcie realizacji.


III. Metoda Kirka-Madsena

W jaki sposób osiągnięto obecny stan rzeczy? Stosując się skrupulatnie do zaleceń zawartych we wspomnianej wyżej książce „After the Ball”. W niej z kolei znajdziemy sześć punktów, których należało bezwzględnie przestrzegać, by homoindoktrynacja odniosła sukces.

Po pierwsze – należy mówić o homoseksualistach i homoseksualizmie możliwie jak najgłośniej i jak najczęściej. To zalecenie służyć ma wstępnemu oswojeniu społeczeństwa z tematem i „znieczuleniu” na wątki homoseksualne pojawiające się w przestrzeni publicznej, uznaniu ich za alternatywną „normę”.

Po drugie – osoby LGBT należy zawsze i bez wyjątku przedstawiać jako ofiary opresywnej większości. To z kolei ma obudzić odruch współczucia wobec prześladowanych i usprawiedliwić w oczach opinii publicznej ich „emancypacyjną” batalię. Korzystano tu obficie z doświadczeń walki o równouprawnienie czarnej społeczności w USA.

Po trzecie – kampania musi odbywać się pod pozorem walki z dyskryminacją, przy czym należy unikać odwoływania się do samych praktyk homoseksualnych, mogących budzić odruch wstrętu. W ten sposób daje się możliwość działania sojusznikom – osobom publicznym i ruchom walczącym o prawa obywatelskie.

Po czwarte – homoseksualistów należy zawsze pokazywać w korzystnym świetle. Tu pole do popisu ma popkultura – media, przemysł rozrywkowy, twórczość artystyczna. Należy kreować pozytywnych, homoseksualnych bohaterów filmów, książek, seriali. Trzeba też zadbać o wsparcie gwiazd popkultury – aktorów, artystów, celebrytów.

Po piąte – przeciwników należy prezentować bez wyjątku negatywnie. Mają być odrażającymi nienawistnikami, stygmatyzowanymi „homofobami”. Należy wywołać w ten sposób zbiorowe poczucie wstydu u heteroseksualnej większości – tu już mamy mentalną pacyfikację oponentów.

Po szóste – należy zadbać o stale i wszechstronne finansowanie. Nie tylko ze strony organizacji gejowskich, ale zewsząd skąd tylko się da – organizacje pozarządowe, biznes, instytucje publiczne. Tylko dzięki temu zaplanowana na dziesięciolecia batalia będzie mogła zakończyć się sukcesem.

Jak widzimy, wszystko się zgadza. Warto zwrócić uwagę, że powyższe zalecenia sprowadzają się głównie do ukrywania i kamuflowania prawdziwych celów lobby LGBT – tych przedstawionych w „manifeście” Swifta, od którego zaczęliśmy. Ale wszystko do czasu – zgodnie z zapowiedzią, prędzej czy później nastąpi chwila prawdy, kiedy staną przed „hetero-świniami” bez swoich masek. Ale wtedy na jakikolwiek sprzeciw będzie już za późno.


Gadający Grzyb


Na podobny temat:

Czy LGBT podpali Polskę?

„Tęczowi” w Białymstoku nie przeszli

Ofensywa homozamordyzmu

Homo-sponsoring

„Karta LGBT+”, czyli akcja werbunkowa

Mowa nienawiści – knebel na prawicę


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 31 (02-08.08.2019)

2 komentarze:

  1. Jakie kryteria musi spełniać dewiacja seksualna, aby mogła zostać wykreślona z listy dewiacji/chorób/parafilii i zakwalifikowana do kategorii „orientacja seksualna”?
    Kwalifikacja taka nie została nigdy zdefiniowana ani przez APA ani przez WHO. Zatem można jedynie domniemywać, że są to warunki następujące:
    1. Dewiacja/„orientacja seksualna” jest wrodzona lub/i genetycznie uwarunkowana (homoseksualizm jest wrodzony)
    2. Dewiacji/„orientacji seksualnej” nie można wyleczyć
    3. Dewiacja/„orientacja seksualna” występuje w Przyrodzie
    4. Dewiacji/„orientacji seksualnej” nie towarzyszą choroby psychiczne
    Jednak homoseksualizm nie spełnia żadnego z powyższych warunków. Oto argumenty….
    I. nigdy nie udowodniono, że homoseksualizm jest wrodzony, genetyczny lub choćby uwarunkowany w życiu płodowym. Są natomiast dowody na to, że ukierunkowanie popędu seksualnego kształtowane jest w procesie wychowania, najczęściej w patologicznej rodzinie, środowisku oraz w wyniku molestowania w dzieciństwie
    II. Są potwierdzone wiarygodne przypadki wyleczenia z homoseksualizmu. Prawda, że to niewielki odsetek. Ale w takim razie nie powinniśmy leczyć z alkoholizmu czy narkomanii, gdyż odsetek wyleczeń jest niewielki. Ponadto, jest wiele przypadków samoistnej zmiany „orientacji seksualnej”
    a. https://pl.wikipedia.org/wiki/Orientacja_seksualna
    III. „orientacja seksualna” nie występuje w Przyrodzie. Nigdy nie udowodniono, że jakikolwiek gatunek czy zwierzę jest homoseksualne. Nigdy nie stwierdzono u jakiegokolwiek gatunku genów homoseksualizmu. W Przyrodzie występują jedynie zachowania homoseksualne, wymuszone m.in. regułami panującymi w stadzie, koniecznością zaspokojenia popędu, itd.
    IV. Argument, że homoseksualizm nie jest chorobą, bo homoseksualiści nie chorują na choroby psychiczne, jest absurdalny, jest obrazą rozumu i logiki. Pedofile czy zoofile także nie chorują na inne choroby psychiczne a jednak pedofilia i zoofilia oraz inne formy realizacji popędu seksualnego są dewiacjami. Zatem homoseksualizm jest chorobą samą w sobie, podobnie jak pedofilia czy sadomasochizm. Można sobie wyobrazić, że pedofil, przyłapany na molestowaniu, jest kierowany na badania psychiatrycznie A w przypadku, gdy okazuje się być zdrowy, zostaje wypuszczony i uniewinniony, bo przecież nie jest chory.
    Ponadto homoseksualizmowi znacznie częściej towarzyszą inne dewiacje, jak zaburzenia tożsamości płciowej, transwestytyzm, pedofilia, BDSM, itd., a ponad 60% glbt korzysta z pomocy psychiatrów.
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Zdrowie_os%C3%B3b_LGBT
    znacznie częściej choroby psychiczne, samobójstwa i samookaleczenia, trudności w nauce i w pracy, problemy z dostosowaniem społecznym.
    Ani WHO ani APA nigdy nie przedstawiły wyników badań naukowych, które potwierdzałyby spełnienie przez homoseksualizm i homoseksualistów warunków wymienionych w punktach 1-4, więc homoseksualizm nie spełnia żadnego z powyższych czterech warunków bycia „orientacją seksualną”. Zatem homoseksualizm nadal pozostaje parafilią
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    Ale to nie wszystko. Są inne dowody na potwierdzenie tezy, że homoseksualizm nie jest „orientacja seksualną”
    1. Z punktu widzenia Biologii, osobnik pozbawiony jednej z kilku podstawowych funkcji wszystkich organizmów żywych, w tym także funkcji rozmnażania, jest osobnikiem chorym
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Procesy_%C5%BCyciowe
    Biolog, zoolog, weterynarz, itd.-wszyscy oni o zwierzęciu, pozbawionym funkcji rozmnażania, powiedzą, że jest ono chore.
    2. Także z punktu widzenia Medycyny i Fizjologii osobnik pozbawiony funkcji rozmnażania jest osobnikiem chorym
    Bezpłodność jest chorobą wg APA i WHO. Oto definicja niepłodności w/g APA: „Niepłodność – stan, w którym zachodzi niemożność zajścia w ciążę pomimo rocznego współżycia seksualnego z przeciętną częstotliwością 3–4 stosunków tygodniowo, bez stosowania jakichkolwiek środków antykoncepcyjnych.”
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Niep%C5%82odno%C5%9B%C4%87
    Zatem homoseksualiści, zgodnie z tą definicją, są bezpłodni, czyli chorzy.



    OdpowiedzUsuń
  2. APA i psychiatria amerykańska do złudzenia przypomina sowiecką "naukę" okresu komunizmu. Za demokracji ludowej starano się nagiąć Naturę i, Człowieka i Społeczeństwo do pseudonaukowej teorii Marksizmu-Leninizmu. Za "demokracji" zachodniej starają się nagiąć Naturę, Człowieka i Społeczeństwa do pseudonaukowej teorii HGF (Homoseksualizm-Gender-Feminizm)

    OdpowiedzUsuń