czwartek, 26 września 2019

Pod-Grzybki 177

Prawicowy, nacjonalistyczny polski rząd może świętować zwycięstwo” - zawył izraelski dziennik „Haaretz”. O co poszło? Otóż podczas warszawskich obchodów 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej w centrum uwagi postawiono polskie ofiary, a nie Żydów. Na dodatek nie było nic o polskich współsprawcach holokaustu. W związku z tym, żydowska gazeta ogłosiła, iż w „długiej wojnie o kulturę pamięci” polski rząd „zdobył ostatni bastion” i z tego powodu Żydzi powinni być „wściekli”. Hmm, na moje oko, „wściekli” to oni są zawsze, bez dodatkowych zachęt. Niemniej, „Haaretz” polał miód na moje serce – nie dość, że izraelskie media oficjalnie stwierdziły, iż toczy się wojna o pamięć, to jeszcze przyznają, że zaliczyły bolesny cios w arcyważnym, symbolicznym momencie. Swoją drogą, Jan Tomasz Gross, Jan Grabowski, Barbara Engelking plus cała ekipa muzeum „Polin” powinni zebrać niezły „opeer”. Taka okazja, a oni zmarnowali możliwość urządzenia antypolskiej hucpy? Wstyd!


*

A przy okazji – zauważyliście Państwo, kogo zabrakło 1 września w Warszawie? Nie, wcale nie Trumpa. Wśród licznych reprezentantów różnych państw zabrakło wysokich przedstawicieli Izraela. I to jest kolejny powód do radości. Najwyraźniej PiS wreszcie poszedł po rozum do głowy i nie dał „Bibi” Netanjahu okazji do zrobienia siary na podobieństwo tej podczas szczytu bliskowschodniego lub całkiem niedawnej na Ukrainie, kiedy to jego małżonka rzuciła na ziemię powitalny chleb, którym poczęstowano ich na lotnisku. Ciekawe, czy oni umawiają się między sobą, kto tym razem obrazi gospodarzy? A może to jakiś żydowski sport – plucie w twarz w podzięce za okazaną gościnność? Tak czy owak, pokazaliśmy wreszcie minimum asertywności – chamów należy unikać, albo gonić kijami.


*

Kanclerz Angela Merkel wykazała się refleksem. Wystarczyło, że Amerykanie „przełożyli” wizytę Donalda Trumpa, by ta natychmiast wskoczyła na jego miejsce, niespodziewanie przybywając na warszawskie uroczystości. Przekaz jest jasny: USA są daleko, a Niemcy blisko – i zawsze będą. Tak więc, uważajcie i nie brykajcie zanadto, bo my nigdy nie zrezygnujemy z Mitteleuropy i jeszcze tutaj wrócimy... Entuzjastyczna reakcja tutejszych medialnych folksdojczów na niespodziewaną wizytę tylko to przesłanie uwiarygadnia. Zwłaszcza teksty typu, że na Angelę Merkel i Niemcy „zawsze możemy liczyć”. O tak, WY z pewnością możecie...


*

Jako gość z Niemiec stoję dzisiaj przed polskim narodem bosy” - załkał podczas swego przemówienia niemiecki prezydent Frank-Walter Steinmeier. Dalej, w równie płaczliwym stylu, „prosił o przebaczenie”, przyznając się do „nieprzemijającej odpowiedzialności”. O nie, kochaneńki, tak łatwo nie pójdzie. Skoro uznajecie „nieprzemijającą odpowiedzialność” - to pieniądze na stół. O „przebaczeniu” będziemy mogli sobie porozmawiać, gdy zaczniecie płacić reparacje. Tymczasem dziś Niemcy swoją „polityką pokory” usiłują nam i światu zamydlić oczy. Mogą się przyznać, uderzyć w skruchę, przeprosić – byle tylko to nic nie kosztowało. Słowem, typowo szkopska obłuda. Tak więc, panie Steinmeier – zacznijcie płacić, a wtedy faktycznie będziesz pan stawał przed nami „bosy” - a może nawet bez gaci.


*

Z weselszych akcentów. Gdańska „dulcessa” Aleksandra Dulkiewicz podczas imprezy w Europejskim Centrum Solidarności powitała londyńskiego burmistrza Sadiqa Khana oraz sekretarz stanu landu Berlin Sawsan Chebli jako „egzotycznych gości”. Może za młodu naczytała się „W pustyni i w puszczy” i na widok ciemnoskórych odruchowo weszła w rolę „białej Mzimu”? W każdym razie, Sadiq Khan stwierdził w odpowiedzi, że jeszcze nigdy go nie nazwano „egzotycznym” i w powietrzu zapachniało bynajmniej nie Europą, ale solidną „siarą” na miarę wspomnianych wyżej występów „Bibi” Netanjahu. Na szczęście, „dulcessie” udało się „egzotycznych gości” ułagodzić. Podarowała im perkal i paciorki.


*

Zmieniamy temat. „Czuję się zrobiona w wała” - wyznała internautka należąca, jak można się domyślać, do środowiska waginosceptyków i penisosceptyczek, po tym, gdy okazało się, że Trzaskowski wprawdzie podpisał kartę LGBT żeby było ładnie i europejsko, ale ani myślał zabezpieczyć środków na jej realizację. Rozumiem rozgoryczenie: tyle pięknych posad poszło się czochrać. Wszak zapewne powstałyby specjalne zespoły tudzież komisje wdrażające i nadzorujące - a to budowę hostelu dla LGBT, a to promujące „sport gejowski”, to znów powołano by „latarników” rekrutujących w szkołach młody narybek, nie zapominając oczywiście o „masturbatorach” od „edukacji seksualnej” wg wytycznych WHO. A tu lipa. Znowu trzeba będzie po staremu wydłubywać kit z okien na chudej zupce od Sorosa.


*

Zawiedzionym waginosceptykom i penisosceptyczkom na pocieszenie powiem, że nie są jedyni. Podobnie orżnięto warszawskich kierowców zapowiedzią zbudowania podziemnego parkingu pod Placem Bankowym - zamiast tego powstała tam strefa „paletorelaksu” za okrągłą bańkę. A co z całą resztą mieszkańców, którym obiecano stolicę na światowym poziomie, a nie metropolię rodem z III świata, słynącą z rzeki g...a wylewanego do Wisły przez „kałboja” Trzaskowskiego? Chociaż akurat wagino- i peniso-sceptycy (i sceptyczki) mogą czuć się rozczarowani i zrobieni w wała podwójnie, ponieważ nad realizacją ich postulatów miał czuwać peniso-entuzjastyczny „wicekałboj” Paweł Rabiej. Ech, naiwni... a po co ma się dodatkowo wysilać? On już posadę sobie załatwił i teraz może śmiało powiedzieć nagabującym go natrętom: „a gońcie się, frajerzy!”.


*

Jarosław Gugała w TOK FM wraz z prof. Radosławem Markowskim i Karoliną Lewicką tradycyjnie biadolili nad polską, pisowską ciemnotą. Przy tej okazji Gugała podzielił się odkryciem, że „zanim się wyzwoli niewolników, trzeba ich wpierw wyedukować”. Szkoda, że Abraham Lincoln o tym nie wiedział, tylko bezmyślnie wyzwolił kilka milionów czarnych analfabetów. Gdyby miał przy sobie takiego Gugałę, pewnie zastanowiłby się dwa razy i uchronił Amerykę przed obskuranckim, murzyńskim ciemnogrodem.


Gadający Grzyb


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 37 (13-19.09.2019)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz