sobota, 31 października 2009

Gazowy ćpun.


Tak w telegraficznym skrócie można przedstawić sytuację Polski po zawarciu „kompromisu” między Polską a Rosją w kwestii renegocjacji tzw. ”kontraktu jamalskiego”.



Krótka retrospekcja.

Przypomnijmy, że po wyeliminowaniu z gazowej gry pośrednika - firmy RosUkrEnergo, która dostarczała nam rosyjski gaz z kierunku ukraińskiego, przed Polską pojawiła się groźba niedoboru tego surowca w wysokości ok.2 mld m3 rocznie. Cóż zrobiła z tym fantem strona polska? Ano, poszła po najmniejszej linii oporu i zwróciła się do Rosjan z supliką o zwiększenie dostaw gazociągiem jamalskim. Rosjanie, oczywiście, nie byliby sobą, gdyby nie spróbowali wykorzystać sytuacji do maksimum, a nasi, z przeproszeniem, „mężowie stanu” i „negocjatorzy” również nie byliby sobą, gdyby szansy, jaka pojawiła się przed Polską na częściowe uniezależnienie się od rosyjskich dostaw, kompletnie nie przesrali.

Pisałem już o tym dwukrotnie, przewidując mniej więcej taki rozwój wydarzeń jaki faktycznie nastąpił (linki pod tekstem), więc tylko krótko przypomnę:

- rosyjskie finanse publiczne są w trudnej sytuacji. Maleją dochody z eksportu surowców (w tym gazu), rezerwy finansowe państwa kurczą się z kwartału na kwartał, Gazprom odprowadza do budżetu państwa o wiele mniej niż zakładano – czyli Rosja pilnie potrzebuje zwiększenia dochodów;

- Polska rozpoczęła budowę gazoportu w Świnoujściu z planowanym uruchomieniem w 2014 roku i początkową przepustowością ok.2,5 mld m3 rocznie (oraz możliwością dalszej rozbudowy w przyszłości);

Zagrożenie czy szansa?

Na zdrowy rozum, wydawałoby się, że skoro za 5 lat ma być uruchomiona inwestycja, która z nawiązką pokryje braki w bilansie gazowym kraju, dodatkowo zaś będzie to surowiec z innego, niż rosyjskie, źródła, to warto te kilka lat się przemęczyć, łatając niedobory kontraktami krótkoterminowymi i zwiększając własne wydobycie, w ostateczności zaś dokonując okresowych cięć w zużyciu surowca. Patrząc pod tym kątem, ograniczenie dostaw z kierunku rosyjskiego jawiło się wręcz nie jako zagrożenie, lecz jako szansa. To Rosja jest w trudnej sytuacji, nie my.

Co zrobiono?

Niestety, nasze orły – sokoły pod kierunkiem wicepremiera Pawlaka postąpiły dokładnie na odwrót. Jak donosi „Rzeczpospolita”, wynik negocjacji z Gazpromem jest następujący:

- kontrakt jamalski został przedłużony do 2037 r. (obecny wygasał w 2022 r.);

- dostawy zostaną zwiększone o 2,5 – 3 mld m3 rocznie;

- ze spółki EuRoPol Gaz zarządzającej polskim odcinkiem gazociągu zostanie wyeliminowany Gas Trading Aleksandra Gudzowatego. Podział w spółce będzie wynosił 50:50.

Co z tego wynika?

Konsekwencje takiego dealu są następujące:

- przez kolejne 28 lat będziemy uzależnieni od rosyjskiego gazu niczym ćpun od jedynego dilera w okolicy;

- rosyjski diler będzie szprycował nas swoim towarem po gardło, po dziurki w nosie, by przypadkiem Polaczkom nie strzeliło do głowy szukać innego źródła zaopatrzenia;

- w sytuacjach spornych w EuRoPol Gazie głos decydujący, siłą rzeczy, będzie należał do Gazpromu, jako jedynego dostarczyciela surowca, zagwarantowanego długoterminowym kontraktem – stawia to Rosję w naturalnie uprzywilejowanej sytuacji;

- po wybudowaniu Nord Streamu tłoczącego gaz bezpośrednio z Rosji do Niemiec z pominięciem Polski, Rosjanie będą mogli szantażować nas do woli przykręceniem kurka, wymuszając rozmaite ustępstwa;

- rura na dnie Bałtyku spłyci tor wodny do portu w Świnoujściu do głębokości uniemożliwiającej ruch gazowców typu Q-Flex;

- zwiększenie dostaw na zasadzie „bierz lub płać” z zakazem reeksportu nadwyżek, postawi pod znakiem zapytania opłacalność inwestycji w gazoport.

Krótko mówiąc, jesteśmy udupieni.

Znaki zapytania.


Jakby tego było mało, możliwe, że sytuacja jest jeszcze gorsza, niż wynika z medialnych doniesień, albowiem wciąż nie wiadomo:

- ile będziemy płacić Gazpromowi;

- ile Gazprom będzie płacić nam z tytułu tranzytu „błękitnego paliwa” przez piękny Kraj Priwislański i czy będziemy mieli jakiekolwiek narzędzia do egzekwowania opłat w razie problemów.

Wiadomo jedno – PGNiG milczy jak zaklęte. Oświadczenie na stronie przedsiębiorstwa (link poniżej) to śmiech na sali.

Filia "Państwa – Gazprom".

Pozostaje zastanowić się, jak wiele (albo – jak mało) dzieli Polskę od przekształcenia się w energetyczno – polityczną filię "Państwa – Gazprom," jak niekiedy określa się współczesną Rosję. Chociaż, może lepiej nie. Wnioski mogą być koszmarne.

Gadający Grzyb

pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl

Linki:

www.niepoprawni.pl/blog/287/czy-dokarmimy-rosje

www.niepoprawni.pl/blog/287/dokarmimy-rosje

"Rzepa":

www.rp.pl/artykul/67299,385348_Gazowe_dylematy_rzadu.html

www.rp.pl/artykul/385347_Dodatkowy_gaz_z_Rosji_poplynie_jeszcze_w_tym_roku.html

Oświadczenie PGNiG:
www.pgnig.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz