niedziela, 14 stycznia 2018

Ekonomia – nauka pod specjalnym nadzorem

Wypłukiwanie pieniędzy z powietrza” zarówno w mikro-, jak i makroskali, to dosłownie „złoty interes” – a, jak wiadomo, wielkie pieniądze lubią milczenie.

Witam Państwa po świąteczno-noworocznej przerwie i zapraszam do lektury ostatniej części felietonowego mini-cyklu poświęconego pracy prof. Richarda A. Wernera „Stracone stulecie w ekonomii. Trzy teorie i niezbity dowód” (wyd. Fundacja „Jesteśmy Zmianą”, 2016). Jako że od ostatniego felietonu minęło nieco czasu, przypomnę pokrótce, iż do tej pory zdążyłem omówić w jaki sposób prof. Werner udowodnił empirycznie prawdziwość bankowej teorii kreacji kredytu, oznaczającej, że bank w momencie udzielania pożyczki kreuje pieniądz „z niczego” („O wypłukiwaniu pieniędzy z powietrza”), sfalsyfikował zaś teorię rezerwy cząstkowej i bankową teorię pośrednictwa finansowego – oraz przedstawił konsekwencje takiego stanu rzeczy. Z kolei w tekście „Wirtualny pieniądz i realny dług” pochyliliśmy się nad zdiagnozowanymi przez prof. Wernera patologiami globalnego systemu finansowego, wraz z fikcją międzynarodowych „pożyczek” kreowanych „pod zastaw” jak najbardziej namacalnych aktywów państw-kredytobiorców – i niemal każdorazowo wpędzających owe kraje w pętlę niespłacalnych długów.

Dziś natomiast, na zakończenie, prześledzimy nie mniej interesujący wątek, dotyczący ekonomii jako nauki pozostającej pod specyficznym nadzorem. Jak to jest możliwe, że w podręcznikach i w gospodarczej praktyce w najlepsze funkcjonują aksjomaty w oczywisty sposób sprzeczne z doświadczalną rzeczywistością? (Vide – sfalsyfikowane teorie bankowe). Dlaczego, pomimo tego, że ekonomiczne realia systematycznie weryfikują negatywnie te założenia (choćby poprzez kolejne „bańki spekulacyjne” i kryzysy) – to one wciąż pozostają w najlepsze w naukowym obiegu? Otóż odpowiedź jest zarówno zaskakująca, jak i – co tu ukrywać - dość ponura. Okazuje się bowiem, że ekonomia poddawana jest czemuś w rodzaju systemowej cenzury, na straży której stoi swoisty „kartel” czerpiący z tak zaprogramowanej „wirtualnej rzeczywistości” konkretne profity.

Zacznijmy jednak od fundamentalnego błędu metodologicznego współczesnej klasycznej i neo-klasycznej ekonomii, jaki wytyka prof. Werner. Rzecz w tym, iż budowana jest ona „odgórnie” - najpierw pojawiają się niezweryfikowane aksjomaty i założenia, a dopiero do nich dostosowuje się „wyniki” badań. Jak łatwo zauważyć, jest to kompletne postawienie spraw na głowie, co skutkuje tworzeniem całych fikcyjnych „światów”, „modeli” i sprzyja tendencyjności. „Można powiedzieć, że metodologia dedukcyjna jest użyteczna do wytwarzania argumentów, które mają pozory naukowości, ale są tylko prezentacją wcześniej określonej opinii” - konkluduje Werner. Miast tego, postuluje stosowanie metodologii indukcyjnej, stawiającej na pierwszym miejscu badania empiryczne – tak jak w omawianym uprzednio eksperymencie, który pokazał proces kreowania przez banki pieniądza „ex nihilo”. Właśnie owa błędna metodologia w znacznej mierze jest współwinna temu, że ekonomia jest wyjątkowo podatna na różne fałszywe teorie i jako nauka nie tylko nie zrobiła postępu od początku XX stulecia, ale wręcz... uwsteczniła się. Stąd właśnie swojej pracy Werner nadał tytuł „Stracone stulecie w ekonomii”.

Ale fałszywa metodologia to jeszcze pół biedy – w normalnych warunkach, wskutek naturalnego rozwoju danej dziedziny wiedzy, prędzej czy później zostałaby obalona i zastąpiona prawidłową. Problem jednak w tym, że warunki nie są normalne. Werner podaje przykłady naukowców (m.in. Samuelson, Stiglitz), którzy zdają się wręcz celowo zaciemniać obraz i wprowadzać odbiorców w błąd! Dlaczego? Cóż, z jednej strony może wchodzić w grę obrona własnego dorobku i pozycji – jeśli „zainwestowało się” cały swój prestiż w fałszywe teorie (chociażby te dotyczące kreacji kredytu), to ciężko jest się wycofać.

Ale jest i inny, rzekłbym, „systemowy” aspekt – otóż, zagadnienie kreacji kredytu jest swoistym tabu. Tak się składa, że głównymi „dysponentami” tematu są ośrodki badawcze afiliowane przy bankach centralnych – i jakoś dziwnym trafem skrupulatnie unikają one publikacji dotyczących kreacji kredytu. Mamy zatem „»zarządzanie informacją« poprzez kontrolę zakresu publikowanych badań naukowych”, to zaś przekłada się na eliminowanie tzw. „szkodliwej prawdy”. Powyższe dotyczy również szwedzkiego banku centralnego sponsorującego tzw. „ekonomicznego Nobla” - a więc najbardziej prestiżową nagrodę z dziedziny ekonomii. Żaden z jej laureatów nie był zwolennikiem bankowej teorii kreacji kredytu. Ten trend zaś promieniuje na ośrodki analityczne i uniwersyteckie, które „badają” i „nauczają” - mówiąc wprost – zgodnie z modą. Zresztą, sam Werner miał nielichy kłopot z przeprowadzeniem swojego eksperymentu (odmówiły mu wszystkie duże banki) zanim zgody udzielił mu mały bank spółdzielczy z Bawarii.

Intencja utrzymywania tej naukowej fikcji jest oczywista – „wypłukiwanie pieniędzy z powietrza” zarówno w mikro-, jak i makroskali, to dosłownie „złoty interes”, co przedstawiłem Państwu w dwóch poprzednich felietonach – a, jak wiadomo, wielkie pieniądze lubią milczenie.


Gadający Grzyb


Na podobny temat:

O wypłukiwaniu pieniędzy z powietrza

Wirtualny pieniądz i realny dług

Uczłowieczenie ekonomii


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Gazeta Finansowa” nr 02 (12-18.01.2018)

1 komentarz:

  1. Dobry ekonomista zawsze jest w cenie. Ta nauka jest bardzo ważnym elementem naszego życia, każdy w sobie może mieć coś z porządnego ekonomisty, a nie musi mieć w tym kierunku wykształcenia

    OdpowiedzUsuń