czwartek, 5 grudnia 2019

Zbrodniczy bezwstyd „holocaust industry”

Jak widać, żydowskiej organizacji żaden grosz nie śmierdzi. Tak oto zbrodnia „darczyńcy” płynnie sprzęgła się z bezwstydem przyjmującego.

I. „Polscy antysemici”

„Polska najbardziej antysemickim krajem świata” - zagrzmiały media w reakcji na opublikowane przez działającą w USA żydowską Ligę Przeciw Zniesławieniu (Anti-Defamation League – ADL) wyniki badań mających zmierzyć poziom antysemityzmu w poszczególnych krajach. Sondaże te prowadzone są od 1964 r. w różnych państwach świata (w Polsce poprzednio odbyły się w 2013 i 2015 r.), a tegoroczna edycja objęła 18 państw (głównie z Europy, ale też Kanadę, Brazylię, Argentynę i RPA). Przebadano łącznie nieco ponad 9 tys. osób – w Polsce było to dokładnie 510 respondentów odpytanych metodą wywiadu telefonicznego. Wyszło – o zgrozo – iż spośród ogółu dorosłych Polaków (prawie 31,5 mln.) aż 48 proc. „żywi postawy antysemickie”, co w przełożeniu na liczby bezwzględne oznacza ponad 15 mln. polskich antysemitów. Tuż za nami na podium uplasowały się RPA (47 proc.) i Ukraina (46 proc.), ponadto w porównaniu z 2015 r. odsetek antysemitów wzrósł u nas o 11 pkt. proc. (w tej konkurencji przebiła nas jednak Ukraina ze wzrostem o 14 pkt. proc.). Trzeba jednak dodać, iż jako „antysemitów” kwalifikowano jedynie tych, którzy udzielili nieprawidłowej odpowiedzi na przynajmniej 6 z 11 pytań, co czujnie wyłapał w wypowiedzi dla tygodnika „Polityka” dr hab. Michał Bilewicz z działającego na Uniwersytecie Warszawskim Centrum Badań nad Uprzedzeniami, który zasłużył się przeniesieniem na polski grunt badań nad „wtórnym antysemityzmem”: „A co z osobami, które na pięć pytań odpowiedziało twierdząco? Czy one nie mają poglądów antysemickich?”. Widać wyraźnie, że dr Bilewicz potraktowałby nas o wiele surowiej, zatem w zasadzie powinniśmy być nowojorskim Żydom z ADL wdzięczni za wyrozumiałość.


II. Pytania-pułapki

Prawdziwy cymes tkwi jednak w „pytaniach” zadawanych respondentom. Pozwolę je sobie przytoczyć, znakomicie bowiem obrazują one w jaki sposób wykrywa się „antysemityzm”. Otóż indagowanym nieszczęśnikom, którzy zgodzili się wziąć udział w sondażu zaprezentowano 11 stwierdzeń mających oddawać popularne „antysemickie stereotypy” wobec których należało się określić na zasadzie zero-jedynkowej („zgadzam się” lub „nie zgadzam”).

Oto one: 1) Żydzi są bardziej lojalni wobec Izraela (niż wobec państwa/państw, w których mieszkają); 2) Żydzi mają za dużo władzy w światowym biznesie; 3) Żydzi mają za dużo władzy na międzynarodowych rynkach finansowych; 4) Żydzi wciąż za dużo mówią o tym, co się im przydarzyło podczas Holokaustu; 5) Żydzi nie dbają o innych, tylko o samych siebie; 6) Żydzi mają zbyt wiele kontroli nad sprawami świata; 7) Żydzi mają zbyt wiele kontroli nad rządem Stanów Zjednoczonych; 8) Żydzi uważają, że są lepsi od innych; 9) Żydzi mają zbyt wiele kontroli nad światowymi mediami; 10) Żydzi są odpowiedzialni za większość światowych wojen; 11) Ludzie nienawidzą Żydów z powodu ich zachowania.

Już na pierwszy rzut oka widać, że są to klasyczne pytania-pułapki, na które nie sposób „dobrze” odpowiedzieć. Weźmy chociażby kwestie odnoszące się do świata mediów, polityki, biznesu i finansów – jeżeli potwierdzisz, że Żydzi mają w tych sferach nieproporcjonalnie duże wpływy, jesteś „antysemitą”; jeśli zaprzeczysz – nie zostaniesz wprawdzie uznany za „antysemitę”, lecz jednocześnie wystawisz sobie świadectwo kretyna lub... tchórzliwego oportunisty. Ano właśnie – nikt nie jest w stanie zbadać szczerości tych, którzy wyczuwszy pułapkę, na wszelki wypadek odpowiadali „słusznie”, wbrew sobie i świadectwu własnych oczu, byle tylko zadowolić pytającego i uniknąć odium „żydożercy”. Tyczy się to w szczególności obywateli krajów Europy Zachodniej, tresowanych w politycznej poprawności znacznie dłużej od nas – idę o zakład, że większość z nich odpowiadała właśnie zgodnie z oczekiwaniami – ewentualnie, wieloletnie pranie mózgów doprowadziło u nich do wyrobienia odruchu „dwójmyślenia” i wyparcia ze świadomości niewygodnych obserwacji. Tylko tak jestem w stanie wytłumaczyć sobie zdumiewająco niski poziom „antysemityzmu” w państwach tak „przyjaznych” Żydom jak współczesna Francja (17 proc.) czy Niemcy (15 proc.). Przypominam, że są to kraje, w których odradza się Żydom dla ich własnego bezpieczeństwa chodzenie po ulicy w kipach, a na porządku dziennym są napaści na synagogi, żydowskie sklepy czy dewastowanie kirkutów. Na tym tle, paradoksalnie, wypadamy całkiem przyzwoicie – jeszcze nie ogłupiła nas tolerancjonistyczna propaganda, jeszcze nie pozwoliliśmy sobie zakneblować ust i generalnie nie obawiamy się mówić tego, co naprawdę myślimy.


III. Zbrodnia i bezwstyd

Pewnym echem w związku z badaniem odbiła się dość bulwersująca ciekawostka: otóż głównym sponsorem jest niemiecki koncern Volkswagen, o czym ADL „z wdzięcznością” zawiadamia na swej stronie internetowej. Firma ta została założona przez Ferdinanda Porsche („nadwornego konstruktora III Rzeszy”) na osobiste życzenie Hitlera, który zapragnął „samochodu ludowego” (tak narodził się słynny „garbus”). Nie ma to jak „wypucować się” ze zbrodniczej przeszłości stosunkowo tanim kosztem. Jak widać, żydowskiej organizacji żaden grosz nie śmierdzi. Tak oto zbrodnia „darczyńcy” płynnie sprzęgła się z bezwstydem przyjmującego.

A skoro doszliśmy do pieniędzy. W oczywisty sposób tego typu badania posłużyć mają za kolejną podkładkę dla roszczeń „holocaust industry”, którego częścią pracującą na odcinku propagandowym jest ADL. Powyższe zbiega się rzecz jasna ze słynną „Ustawą 447” obligującą rząd USA do wywierania presji na sygnatariuszy „Deklaracji Teresińskiej” - przede wszystkim Polskę – w kwestii wypłaty gigantycznych odszkodowań (rzędu 300 mld. USD) za tzw. mienie bezdziedziczne po ofiarach holocaustu, które po wojnie przypadło Skarbowi Państwa. Tu trzeba odnotować wyjątkowo przytomny głos publicysty Forum Żydów Polskich, Pawła Jędrzejewskiego, który wprost powiązał wyniki badań ADL właśnie ze sprawą roszczeń, nie pozostawiając na „samozwańczych spadkobiercach” z żydowskich organizacji suchej nitki („(...) przyjdą amerykańscy, żydowscy prawnicy – powiedzmy to wprost: rekiny! – i będą domagać się »mienia bezspadkowego«, mimo że nie są spadkobiercami zamordowanych, że nic ich nigdy z nimi nie łączyło. I w dodatku uzyskane pieniądze mogą wydawać w zasadzie dowolnie (...)”). Nieco dalej pada przestroga, iż domaganie się bezprawnych odszkodowań spowoduje „wzrost emocji antyżydowskich, wzrost emocji antypolskich, nienawiść i wszystkie konsekwencje takiego zjawiska”, co zostanie wykorzystane propagandowo („Hasło będzie proste: »żydowska własność nie może pozostać w rękach antysemitów«”). Nie sposób jedynie zgodzić się z tezą autora, iż fakt przejęcia przez polskie państwo pozostawionego mienia rodzi „dylematy moralne”. Otóż nie ma tu żadnego „dylematu moralnego”. Przede wszystkim, o czym mówi się dziwnie mało, mienie żydowskie zostało znacjonalizowane przez okupacyjne władze III Rzeszy. Powojenna Polska przejęła zatem majątek już uprzednio znacjonalizowany przez niemieckie państwo – a że Niemcy wymordowali całymi rodzinami tak właścicieli, jak i ewentualnych spadkobierców, to zwyczajnie nie było komu tych majątków zwrócić (podobnie zresztą, jak mienia pozostawionego przez 3 mln. zamordowanych etnicznych Polaków).


IV. Kolejne starcie z „holocaust industry”

Cóż, najwyraźniej musimy się przygotować na kolejny etap grillowania nas pod kątem wymuszeń rozbójniczych „przemysłu holocaust” wspieranego przez Waszyngton. Przygnębiające, że w tym starciu nie bardzo możemy liczyć nie tylko na chwiejnie zachowujące się polskie władze, ale również na Kościół, ze szczętem już chyba sterroryzowany „ekumenizmem” i ideologią „dialogizmu”. Oto kilka dni temu warszawski Dom Pielgrzyma Amicus wymówił salę Wojciechowi Sumlińskiemu, dr Ewie Kurek i Tomaszowi Budzyńskiemu – mieli promować książkę „Powrót do Jedwabnego” (wcześniej miejsca na spotkanie odmówiło także Katolickie Centrum Kultury „Dobre Miejsce”). Powód? W Kurii interweniowała warszawska Gmina Żydowska...

Gadający Grzyb


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 48 (29.11-05.12.2019)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz