sobota, 19 września 2009

Wielkoruska dusza.


„(…) zrozumcie nie tylko swoją, polską duszę, ale i duszę (lub chociaż motywy) narodów imperialnych.”

Witalij Tretiakow


Sprawa jest sprzed kilku dni (15.09.2009), ale jakoś nie daje mi spokoju. Otóż, „Rzeczpospolita” raczyła udzielić głosu Witalijowi Tretiakowowi, który zwany jest uprzejmie „publicystą i politologiem”, a który pełni de facto funkcję neoimperialnego propagandysty putinowskiej Rosji. Nie będę tu omawiał krok po kroku wszystkich zawartych w tekście przemilczeń, półprawd i przeinaczeń – wołowej skóry by nie starczyło. Ciekawych odsyłam do „Rzepy”( www.rp.pl/artykul/363874_Niepotrzebnie_was__u_diabla__ratowalismy.html). Skoncentruję się natomiast na kwestii bardziej ogólnej, ograniczając się do wyrywkowych cytatów – sposób myślenia pana Tretiakowa zawiera bowiem w pigułce mentalność współczesnego Rosjanina. Ową słynną, zmitologizowaną do granic obłędu „rosyjską duszę”. Może w niniejszym tekście całej jej nie obejmę (wszak rosyjska dusza jest, jak wbijano nam do głów, „nieodgadniona” i „szeroka”), ale postaram się scharakteryzować choć kawałek. Ten wielkoruski.

Jaka zatem jest, patrząc politycznie, owa wielkoruska dusza A.D. 2009?

1) Imperializm.

Cytat:

„Imperium zamieszkuje imperialny naród i naturalnie inne narody, które weszły w jego skład dobrowolnie lub zostały zmuszone do tego siłą.”

Witalij Tretiakow

Rosyjska dusza przesiąknięta jest (może trafniej byłoby napisać – zatruta) imperializmem. Kłania się tu to, co napisałem w „Refleksjach rusofoba”( www.niepoprawni.pl/blog/287/refleksje-rusofoba%E2%80%A6) o bandyckiej dumie z mocarstwowości i zmongolizowanym bizantynizmie, choć Tretiakow wyraża to, rzecz jasna, w sposób o wiele bardziej kulturalny. Autor określa siebie jako przedstawiciela „narodu imperialnego”, ba – przyznaje nawet, że narody nieimperialne mogą wobec imperium mieć „inne odczucia”, dodając jednak zaraz, iż to nie znaczy, że owe „inne odczucia” on, przedstawiciel „narodu imperialnego”, akceptuje.

Wedle tego myślenia, imperium staje się wartością nadrzędną – można łaskawie „rozumieć” racje podbitych narodów, ale przyznawanie im z tego tytułu jakichkolwiek praw – o, co to, to nie. Imperium stanowi uniwersalne usprawiedliwienie – wymówkę. Jakieś zbrodnie, podboje, tłamszenie narodowych aspiracji, mordowanie całych narodów, tudzież grup społecznych? Noo, może coś tam było, ale przecież jesteśmy imperium, specyficznym typem państwa („Trzecim Rzymem”, chciałoby się powiedzieć), nie można do nas przykładać takiej samej miary, jak do byle kraiku…

2) Potrzeba dobrego samopoczucia.


Cytat:

„Francuzi mówią, że zrozumieć znaczy przebaczyć. Ja was rozumiem, ale nie wybaczam – z powodu niekonstruktywności i nadmiernej spekulatywności przyjętej przez was linii.”

Witalij Tretiakow


Jednakowoż, imperializm to nie wszystko. W każdym człowieku tkwi potrzeba zarówno samoakceptacji, jak i akceptacji przez otoczenie, słowem – komfortu psychicznego. Jaka jest najprostsza ścieżka, do osiągnięcia owego komfortu? Mechanizm psychologiczny zwany wyparciem – wmówienie sobie i innym, że to otoczenie jest złe, nie rozumie, nie akceptuje itd., zaś my, generalnie, jesteśmy ok.

Otóż, prawi Tretiakow, Polska po wyjściu z sowieckiej strefy wpływów, oddała się pod protektorat USA i, by zająć w nim „maksymalnie istotną pozycję”, eksploatuje „antyrosyjskie fobie”.

Proszę, jakie poręczne słówko – fobia. Świadomość rosyjskiej historii – tej wielowiekowej orgii krwawego barbarzyństwa, która osiągnęła kulminację w czasach sowieckiego imperium – to wszystko jest, proszę Państwa – fobią.

Już pomijam, że polskie władze po ’89 r. aż nazbyt często grzeszyły przesadną układnością w stosunku do Rosji i na poziomie międzypaństwowym doprawdy, niewiele dały Rosji powodów do narzekań. Ale, jak się okazuje, nawet te nieśmiałe odgłosy Rosjan drażnią. Zaburzają poczucie wewnętrznego komfortu płynące z chlubnej przeszłości. Zmuszają post - czekistowską propagandę do wymyślania historycznych łamańców. No bo, jakże to, nagle miałoby się okazać, że nie byliśmy tymi dobrymi, szlachetnymi, za bezdurno wyzwalającymi innych? Że mordowaliśmy, wywoziliśmy, popełnialiśmy na podbitych nacjach klasowe ludobójstwo?

Tak być nie może. To wszystko muszą być jakieś małostkowe urazy i fobie, ani chybi wynikłe z tego, iż Polska przegrała z Rosją rywalizację w mocarstwowym wyścigu, teraz zaś pragnie przypodobać się zapadowi. A poza tym, do czego to podobne, by taki mały kraik śmiał mieć do nas, imperium, jakiekolwiek pretensje? Karygodny brak szacunku… to jest, chciałem powiedzieć „niekonstruktywność” i „nadmierna spekulatywność przyjętej linii”.

3) Chamstwo i czarna niewdzięczność.

Cytat:

„(…) wasza rusofobia nie ma sensu. Ale jeśli przyjemniej wam z nią żyć, to proszę bardzo. Tym bardziej że jeszcze wam za to płacą.”

Witalij Tretiakow


Jakby tu jeszcze dopieścić duszę Rosjanina? Poczuciem moralnej wyższości skorelowanym z gorzką świadomością niewdzięczności za dobrodziejstwa, którymi okoliczne nacje, ba - cały świat, zostały przez Rosję obdarowane.

Wyzwoliliśmy was, zafundowaliśmy korzyści terytorialne, uratowaliśmy miliony od nazizmu…

Co nas, altruistycznych, imperialnych Rosjan, za to spotyka? „Chamstwo” i „plucie do kieliszka”. Wypominanie pewnych niedostatków wolności przyniesionej na naszych, spracowanych sowieckich kamaszach… słowem - „świętokradztwo”. Nie ma co - czarna niewdzięczność.

Jednakowoż, są i plusy:

„(…) zapewniam, kolejnego rozbioru z naszym udziałem nie będzie” – uspokaja nas Tretiakow. Aaa, skoro tak powiada sam Tretiakow, to należy polegać na jego słowie, niczym na słowie „polskiego pana”, niejakiego Zawiszy. Ale, ośmielę się zapytać, co, jeżeli kolejny rozbiór z udziałem Rosji jednak się odbędzie? Mamy wtedy podnieść dwa paluszki w górę i zaprotestować, bo przecież „Tretiakow zapewniał”?

Ale to są niekonstruktywne wątpliwości, świadczące o rusofobii „za którą nam płacą”.

W tym kontekście niepokojąco brzmią słowa:

„Nawet jeśli napluliście do kieliszka, nie plujcie do studni. Ona jeszcze kiedyś się przyda, by się napić wody. Rosjanie nie są pamiętliwi, i tak wam pomogą...”

Ooo tak – do bratniej pomocy Rosja zawsze była nad wyraz chętna. Przypomina to kwestię nadszyszkownika Kilkujadka z filmu „Kingsajz”: „- Ja wiem, że polococktowcy nas nie kochają, ale my ich tak długo będziemy kochać, aż oni nas w końcu pokochają.”

„…Ale jeśliby to zależało ode mnie, już bym nie pomógł.”
– dodaje Tretiakow. Pocieszająca wiadomość.

Zakończenie.

Artykuł w „Rzepie” nosi tytuł „Niepotrzebnie was ratowaliśmy”, co było odniesieniem do myśli, która przemknęła przez głowę bohatera niniejszego tekstu, na widok rzekomych despektów, których doznawał Władimir Putin podczas uroczystości na Westerplatte: „Niepotrzebnie, u diabła, ratowaliśmy was, Polaków. Mielibyście wolność pełną gębą – ale martwi!”. Panie Tretiakow, już wy nas więcej nie ratujcie. Lepiej obraźcie się na nas, odwróćcie plecami i zajmijcie sobą. O to jedno was, nie – przyjaciele Moskale, proszę.

Gadający Grzyb

P.S. "Better dead than red."

pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz