środa, 25 sierpnia 2010

Karuzela podatkowa (część 1)


Podwyżka VAT o 1% spowoduje podwyżkę cen... wyższą niż 1%.

I. Częściowa prawda.


Podwyżka VAT-u od 2011 roku, którą zaplanował nasz łże - liberalny (he, he) rząd co niektórych (mniejszość) wzburzyła, większość zareagowała obojętnością uśpiona sączoną przez mediodajnie kołysanką, że chleb praktycznie nie zdrożeje, do części opinii publicznej natomiast chyba zupełnie nie dotarła, bo pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu działy się bardziej „draczne” numery.

Tymczasem, z tą „jednoprocentową” podwyżką jest jak ze wszystkimi działaniami rządu – niby prawda, ale nie cała i nie do końca, zaś jak poskrobać nieco głębiej, to okazuje się, że to zupełnie g...o prawda. Część towarów, która miała bowiem do tej pory 3% stawkę (żywność nieprzetworzona), od nowego roku będzie miała 5%. Czyli – podwyżka nie o jeden a o dwa punkty procentowe. Co do reszty – owszem, siedmioprocentowa stawka wzrośnie do ośmiu, a dwudziesto dwu- do dwudziestu trzech procent, tyle że... no właśnie – to jedynie część prawdy.

II. Paliwa.


W przyszłym roku bowiem, niemal równolegle z VAT-em wzrośnie stawka podatku akcyzowego na papierosy i paliwa. Papierosy jak papierosy - wzrost akcyzy jest tu akurat wymuszony przez nasze zobowiązania unijne: do 2018 roku mamy osiągnąć minimum akcyzowe 90 euro za 1000 sztuk papierosów. Rosjanie i Ukraińcy się cieszą, bo przemytnicy nabijają im sprzedaż, ale co tam.

Gorzej, że 30 kwietnia 2011 roku wygasa ulga akcyzowa na biokomponenty dodawane do paliw. To też efekt ustaleń unijnych, tyle, że polski rząd nie wystąpił do Komisji Europejskiej o przedłużenie okresu ulgowego, choć istniała taka możliwość.

W efekcie, ceny paliw w 2011 roku wzrosną następująco:

- olej napędowy średnio o 5 gr za litr;

- benzyna średnio o 7 groszy za litr.

Ale to nie wszystko, sytuacja bowiem jest jak w thrillerze Hitchcocka: trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. Do podwyżki cen spowodowanej zniesieniem ulgi na biokomponenty należy bowiem doliczyć wspomnianą podwyżkę VAT-u z 22 na 23%, która da kolejne kilka groszy na litrze więcej (szacuje się, że ok. 4gr).

Finalnie, ceny paliwa wzrosną więc następująco:

- olej napędowy średnio o 9 gr za litr (5gr ze zniesionej ulgi + 4gr z podniesionego VAT);

- benzyna średnio o 11 groszy za litr (rachunek wedle powyższego wzorca).

Wszystko to niezależnie od wahań cen ropy! Jeżeli ropa pójdzie w górę, będzie jeszcze ciekawiej. Szarpnie to po kieszeni szeregowego obywatela, ale nie tylko jako klienta stacji benzynowej. Wzrost cen paliwa zapłaci on bowiem również jako konsument rozlicznych dóbr, również tych pierwszej potrzeby.

III. Komasacja podatków.

Nie wiem, jak nazywają to ekonomiści, ja postanowiłem na własny użytek efekt, którego doświadczymy w roku 2011 nazwać komasacją podatków. Oznacza to, że wszystkie podwyżki zbiegną się w finalnym produkcie, za który zabulimy w sklepie.

Przykład:

Do wyrobu bochenka chleba, którego cena ma wzrosnąć ponoć „nieodczuwalnie”, (jak to ujęli magicy od pijaru), potrzeba X różnych składników, których cena ze względu na podwyżkę VAT-u będzie wyższa. Do tego piekarnia zużywa prąd (choćby do oświetlenia) za który zapłaci więcej (znów – wyższy VAT, zresztą koszta funkcjonowania elektrowni też wzrosną, więc energia „skoczy” spokojnie więcej niż o 1 proc, podobnie jak wszystko inne). Te składniki trzeba przewieźć do piekarni, a produkt finalny (chlebuś nasz powszedni) do sklepu. Koszta transportu będą wyższe niż do tej pory (wzrost cen benzyny) i tak dalej, i tak dalej...

Wszystko to znajdzie odbicie w ostatecznej cenie produktu na sklepowej półce, a sklep też ponosi swoje wydatki na utrzymanie.

Ktoś mógłby powiedzieć, że firmy przecież VAT odliczają. To prawda, ale tylko częściowa. Wszelkie produkty bowiem nabywa się po pełnych cenach (brutto, razem z VAT-em) i dla zachowania płynności finansowej natychmiast (przed comiesięcznym rozliczeniem z fiskusem) koszta te przerzucane są w łańcuszku kontrahentów aż do końcowego odbiorcy.

Wzrost cen będzie „nieodczuwalny”, jak zapewniali nas Tusk z Rostowskim? Już to widzę... Tu się zgina dziób pingwina. Wzrost cen będzie wyższy niż jeden procent i to znacząco.

***

Miałem na zakończenie umieścić jakąś dowcipno – kąśliwą uwagę o łże - liberalnej (he, he) Platformie Obywatelskiej. Przebiegłem jednak wzrokiem to, co napisałem do tej pory i śmiech zamarł mi na ustach.

Gadający Grzyb

Inna notka w podobnym temacie: http://www.niepoprawni.pl/blog/287/gra-pozorow

pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz